Małpka Express nie płaci jej za lokal. Od stycznia
Kłopoty finansowe sieci sklepów Małpka Express odbijają się na nie tylko na wierzycielach czy współpracujących z nią przedsiębiorcach, ale i zwykłych rodzinach. Tak jest w przypadku pani Katarzyny, która wynajęła sieci swój lokal usługowy w Szczecinie. Firma przestała za niego płacić w styczniu, jej dług wynosi już prawie 30 tys. zł. Pani Katarzyna zaciska pasa, by przetrwać.
45-letnia pani Katarzyna ze Szczecina piętnaście lat temu kupiła ponad 70-metrowy lokal użytkowy. Marzyła o własnym sklepie. Te marzenia zamieniły się w koszmar.
- To był mój cel, żeby mieć swój własny lokal, w przyszłości większy dochód, na starość takie zabezpieczenie - opowiada pani Katarzyna.
Razem z mężem Zdzisławem kobieta wychowuje dwoje dzieci: 11-letniego Pawła i 2-letnią Amelię. W 2013 roku postanowiła swój lokal wynająć na pięć lat.
- Wynajęłam go za 3500 zł plus opłaty, media, czynsz do spółdzielni . Początkowo wszystko było dobrze – mówi.
Niestety, od stycznia tego roku pani Katarzyna ma ogromne kłopoty. Firma przestała płacić. Utrudniony jest także kontakt z przedstawicielami firmy Małpka SA, znanej ze sklepów Małpka Express.
- Sami chcieliśmy rozwiązać z nimi umowę dla ich dobra, skoro ich nie stać na płacenie czynszu. A tu nie, na siłę chcą zostać. Na początku lutego dostaliśmy pismo z Małpki podpisane przez sąd, że Małpka ogłosiła restrukturyzację. Przedstawiono nam nadzorcę sądowego w tym piśmie, że będzie nas informował, że będzie tego pilnował – wspomina pan Zdzisław, mąż pani Katarzyny.
- Firma raz wpłaca, raz nie wpłaca. To objawia się stresem, bo rachunki, opłaty, kredyty, to wszystko rośnie – mówi pan Eryk, brat pani Katarzyny.
- Pieniędzy nie było i nie ma do tej pory, a nadzorca sądowy nas nie informuje. Ciągle zwlekają: a jeszcze miesiąc, a jeszcze miesiąc – dodaje pan Zdzisław.
Pani Katarzyna miała już dość . Jak twierdzi, spółka winna jest prawie 30 tysięcy złotych. Co więcej - sklep jest zamknięty, a właścicielka nie może z niego korzystać. W kwietniu kobieta wypowiedziała firmie umowę najmu. Złożyła także wniosek do sądu o eksmisję.
- Niestety, w ustawodawstwie jest zapisane, że jeżeli nie dokończy się procedury przez sąd wyroku zasądzającego emisję, to najemcy nieuczciwego nie można się pozbyć i nie można wynająć lokalu, jeśli najemca korzysta z niego nawet bezumownie – wyjaśnia radca prawny Przemysław Ligęzowski.
Pani Katarzyna nie mogła dostać się do lokalu. O pomoc poprosiła policję, ale ta stwierdziła, że „do takich czynności nie jest potrzebna” na miejscu, bo telewizja, czyli nasza redakcja, może nagrać, w jakim stanie zastała lokal. Kobieta wezwała więc ślusarza.
- Tu jest straszny smród, śmieci, ryby… wszystko zgnite, robaki – powiedziała tuż po wejściu do środka.
Próbowaliśmy skontaktować się telefonicznie z centralą firmy, ale bezskutecznie.
„W przypadku Pani Katarzyny kwota naszych zobowiązań, która wchodzi w zakres układu (postępowania układowego – red.), wynosi 4307,34 zł i będzie mogła być spłacona po uprawomocnieniu się układu. Pozostałe kwoty należności wobec pani Katarzyny planujemy spłacić do końca czerwca” – napisano w oświadczeniu.
- Już mam dosyć, wszyscy za to płacimy, wszyscy to odczuwamy. Dziecka na kolonie nie mogę puścić… – mówi pani Katarzyna.*
* skrót materiału
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz
interwencja@polsat.com.pl