Są pieniądze na nowy dom. Pomogli widzowie „Interwencji”

O takim zakończeniu tej historii pani Krystyna, mama niepełnosprawnego Kamila, nawet nie marzyła! Dzięki innemu niepełnosprawnemu - Marcinowi Góralowi - i widzom Interwencji w niecałe dwa dni udało się odmienić ich los. W 48 godzin od emisji reportażu udało się zebrać ponad 100 000 zł na nowy dom dla rodziny Kielarów. A wszystko zaczęło się od „anioła z Podkarpacia” spotkanego przez rodzinę w kolejce do lekarza.

Na taki moment pani Krystyna Kielar czekała całe życie. Marzenie kobiety i jej niepełnosprawnego syna Kamila, dzięki widzom Polsatu, właśnie się spełnia! W ubiegły piątek ponownie przyjechaliśmy do niej z naszą kamerą.

- Jak ja dziękuję, jak ja się cieszę. Jest mój anioł kochany! To będzie mój najlepszy przyjaciel w życiu teraz i wy (ekipa Interwencji) też – powiedziała na przywitanie Krystyna Kielar.

Historię pani Krystyny pokazaliśmy państwu tydzień temu i - jak sama mówi – od tego czasu wszystko się zmieniło. Kobieta samotnie wychowuje 25-letniego syna Kamila. Dwa miesiące temu na ich drodze stanął 28-letni pan Marcin chorujący na dziecięce porażenie mózgowe. Spotkali się w kolejce do neurologa, gdzie pan Marcin ustąpił im miejsca w kolejce.

Kamil ma zdiagnozowaną niepełnosprawność intelektualną w stopniu głębokim, podkorowy zanik mózgu, jak również dystrofię mięśniową. Wymaga całodobowej opieki. Trzeba go karmić, myć i ubierać.

Pan Marcin dowiedział się tego rozmawiając w przychodni z panią Krystyną. Los Kamila tak go wzruszył, że postanowił odmienić życie niepełnosprawnego 25-latka i wybudować mu nowy dom! Bo największą bolączką pani Krystyny i jej syna jest ten, w którym żyją. Stuletnia chata w Jodłówce na Podkarpaciu bez toalety jest w katastrofalnym stanie.

- Leje nam się aż po ścianach, w kuchni kapie wprost do wanny. Proszę spojrzeć na dach, to już jest ruina, tu już nie ma czego robić, tylko zburzyć i na to miejsce postawić nowy dom – mówiła podczas naszej pierwszej wizyty pani Krystyna.

- Sam jestem w szoku, że ta kobieta przez tyle lat potrafiła znieść to jarzmo, nie zawaham się tego powiedzieć, życiowego upokorzenia, aby przetrwać w takich warunkach – mówił wówczas pan Marcin.

- Nie otrzymałam pomocy ani z gmin, ani od państwa, ani od pani premier, ani od Caritasu, a rękę do mnie wyciągnął tak niepełnosprawny człowiek – skomentowała pani Krystyna.

Pan Marcin w internetowej zbiórce uzbierał 51 244 zł. Ale ponieważ do celu potrzebował jeszcze drugie tyle, zwrócił się o pomoc do nas. Zaraz po emisji reportażu ruszyła lawina pomocy i stał się cud!

- Cel udało się osiągnąć w ciągu półtorej doby. To było dla mnie niesamowite przeżycie, kiedy zobaczyłem te 100 000 na zbiórce. Nogi się ugięły. Łącznie, wliczając w to zbiórkę, oszczędności pani Krystyny oraz przelewy bezpośrednio na konto bankowe, mamy 171 000 zł i ta kwota ciągle rośnie - powiedział Marcin Góral podczas naszej drugiej, piątkowej wizyty.
 
- Gdzie ja bym pomyślała, że to będzie taki odzew, nigdy w życiu! W życiu bym nie pomyślała, że tacy dobrzy ludzie są, szlachetni – mówiła ucieszona Krystyna Kielar.

Zebrane 171 tysięcy złotych to nie koniec. Fala pomocy ciągle płynie. Do pani Krystyny zgłosiła się m.in. firma, która zaoferowała okna i drzwi. A to nie koniec dobrych informacji.
 
- Dzisiaj przyjechał pan i zaoferował, że po prostu mi położy dach, za darmo, tylko bym miała swoje materiały. Aż się rozpłakałam – przekazała pani Krystyna i przypomniała: - gdyby nie Marcinek, nikt by się o tym nie dowiedział, nikt. Bo to on jest inicjatorem całej tej akcji.
Marcin Góral: Bez przesady.
Pani Krystyna: On, on, ja mu zawdzięczam. I jeszcze do tego jaki skromny. Będę mu wdzięczna do końca życia, to jest mój anioł, kochany anioł.

Temu Aniołowi z Podkarpacia udało się spełnić największe marzenie Kamila i jego mamy. Spytaliśmy go o czym on sam marzy. Z oczu pana Marcina bardzo szybko popłynęły łzy.

- Ciężko mi mówić… W zasadzie mam trzy marzenia, ale takie największe to jest spotkanie się z zespołem Dżem - powiedział
Reporter: To pierwsze, a drugie?
- Jestem ogromnym fanem MMA i moim marzeniem jest poznać osobiście Mameda Khalidova. A trzecie takie marzenie, przepraszam, że to powiem, wyjść z długów…

Pani Krystyna i Kamil nie mogą się już doczekać, kiedy opuszczą rozpadający się dom i będą mogli ruszyć z budową. Czekali na to wiele lat. 

- Tym wszystkim ludziom, szlachetnym Polakom, którzy zdecydowali się mi pomóc, to z całego serca dziękuję, z całego serca jak tylko mogę w imieniu własnym i w imieniu Kamilka, który nie mówi. Jestem naprawdę wzruszona waszym dobrem, waszym sercem – podsumowała pani Krystyna.*

* skrót materiału

Reporter: Irmina Brachacz-Przesmycka

ibrachacz@polsat.com.pl