Szok! Przez odleżyny widać kręgosłup! UWAGA! DRASTYCZNE ZDJĘCIA

Schorowana kobieta pomocy szukała w trzech elbląskich szpitalach. Dziś żywcem gnije, bo na ciele ma ogromną dziurę aż do kości. Z odleżyną, przez którą widać kręgosłup została wypisana ze szpitala.

Bólu, który czuje pani Teresa Jakubas nie sposób opisać. Kobieta żywcem gnije. 71-latka w takim stanie,  z gigantyczną odleżyną,  została wypisana ze szpitala do domu.


- Dziura gdzie widać kości, gdzie tak naprawdę arbuz tam po prostu wszedłby bez żadnego problemu – opowiada Małgorzata Jakubas, synowa pani Teresy.


Pani Teresa do 25 marca tego roku była samodzielną, sprawną osobą. Tego feralnego dnia dostała udaru. Błyskawicznie trafiła do Wojewódzkiego Szpitala  Zespolonego w Elblągu.


-  Mama szybko dostaje lek, który ten udar cofa,  niedowład,  który się pojawił. Leżała w Wojewódzkim Szpitalu  Zespolonym w Elblągu. Tam w trzeciej dobie pojawiają się odleżyny -  mówi Małgorzata Jakubas, synowa pani Teresy. 


-  Tam od początku był problem z przekładaniem,  bo wiecznie personel, że nie miał siły, że nie ma jak. Proponowałem,  że ja będę przyjeżdżał, że będę pomagał im przekładać rano i popołudniu, ale to nic w sumie nie dało,  bo oni tam po swojemu. I leżała, i leżała ciągle – mówi Dariusz Jakubas, syn pani Teresy.


-  Mama cały czas leży, kiedy  nie przyszlibyśmy cały czas na tyłku i tylko w każdym szpitalu słyszeliśmy że za ciężka, że oni nie mają siły, że nie mają tyle personelu, że to kilka osób potrzeba – mówi pani Małgorzata.


- Pacjentka była w trzech kolejnych szpitalach i  gdzie zaczął się problem  z odleżynami wymaga analizy dokładniejszej. Sprawa jest w trakcie wyjaśniania, także nic państwu nie powiemy dzisiaj – mówi pracownica jednego ze szpitali.


Po kilkunastu dniach pobytu w szpitalu wojewódzkim pani Teresa została wypisana. Do domu wróciła bez skutków udaru,  ale z odleżynami.


- Miała odleżyny już na pupie, na boczku i na piętach, ale przyjeżdżał do nas rehabilitant, pani pielęgniarka i te odleżyny zaczęły się nam już ładnie goić -  mówi Natalia Jakubas, wnuczka pani Teresy.


- 26 kwietnia mama miała być pionizowana, niestety dzień wcześniej  nerki odmówiły pracy i mama trafiła do szpitala, tym razem do innego – mówi pani Małgorzata.


Rodzina twierdzi,  że w drugim szpitalu było jeszcze gorzej. Ponieważ to szpital specjalizujący się w leczeniu nerek, nie było tam nawet chirurga. Na efekty nie trzeba było długo czekać.


-  Tam było leżenie cały czas plackiem na tym tyłku, na tych odleżynach. Gniła, to wszystko się sączyło, był smród, był ból – opowiada pani Małgorzata.


- Pielęgniarki nie wiedziały czym robić, jak robić. Nie było opatrunków, podkładów brakowało, trzeba było samemu iść do apteki i kupić kwas, podkład.  Śmiechu warte – mówi pan Dariusz.


- Historia leczenia pacjentki jest dłuższa.  Zanim do nas trafiła była na oddziale neurologii, to na pewno państwo wiecie. Także nie mam w tej sprawie nic więcej do powiedzenia – mówi pracownica jednego ze szpitali.


Rodzina pani Teresy nie poddała się i zorganizowała skierowanie do kolejnego szpitala. Pani Teresa trafiła na oddział chirurgii  Szpitala Miejskiego św. Jana Pawła II w Elblągu. 28 maja tego roku rodzina otrzymała telefon.


-  Dzwonią ze szpitala że za godzinę będzie mama w domu. Powiedzieli, że wypisują i koniec – mów pan Dariusz. 


- Mama była obrzęknięta, z jakimiś wypryskami. Ona była cała taka bordowa a tyłek wyglądał, tak że była  jedna wielka dziura – opowiada pani Małgorzata.


 Reporter: Pytam  oficjalnie przed kamerą przedstawiciela szpitala,  dlaczego w takim stanie wpisano pacjentkę?


 - Nie będzie odpowiadał przedstawiciel szpitala na ten temat,  ponieważ nie macie państwo zgody pacjentki – mówi pracownik jednego ze szpitali.


Reporter: Mamy pisemną zgodę syna pacjentki, a pacjentka  leży prawie nieprzytomna w hospicjum. Myśli pan że przyjdzie i wyrazi zgodę?


 - Nic nie myślę w tej chwil, nic nie myślę, bo nie muszę myśleć – mówi pracownik jednego ze szpitali.


Dziś pani Teresa przebywa w hospicjum. Rodzina twierdzi,  że w końcu jest w dobrych rękach. Jej rokowania są jednak bardzo niepewne…


- Podjęliśmy próbę leczenia, natomiast czy da się wyleczyć nie jestem w tej chwili w stanie powiedzieć. To jest  naprawdę olbrzymia odleżyna piątego stopnia w skali Torrensa. Całkowite wyleczenie jest mało prawdopodobne -  mówi Tomasz Lichacz, lekarz z Hospicjum Elbląskiego im. dr Aleksandry Gabrysiak.


-   Myślę, że gdyby w tym pierwszym szpitalu te  wielkie rany zostały tam już opatrzone,  może to się nie rozrosłoby do takich rozmiarów, może ona miałaby szansę,  żeby żyć, żeby tak nie cierpieć, żeby nie konać – mówi pani Małgorzata. *

 

*skrót materiału

 

Reporterka: Irmina Brachacz – Przesmycka

 

ibrachacz@polsat.com.pl