Kupił od siostry dom, stracił cały majątek
Wracamy do pana Stanisława Flisa, który musi drugi raz zapłacić za dom. Mężczyzna ma akt notarialny potwierdzający transakcję, ale nie bronił się w sądzie, bo nie wiedział o rozprawach. Pan Stanisław twierdzi, że oszukał go tajemniczy pełnomocnik jego siostry, która dom sprzedała. Niestety przegrał w sądzie i teraz wraz z synem straci cały swój majątek i stanie się bezdomny. A i to nie pokryje rzekomego długu.
Po raz pierwszy u pana Stanisława byliśmy trzy lata temu. Wtedy mężczyzna miał nadzieję, że sąd wysłucha jego racji i wyda sprawiedliwy wyrok.
- Mnie nie stać. To jeszcze prawnuki będą musiały to spłacać. Jest 180 złotych odsetek w stosunku dziennym – mówił wówczas Stanisław Flis.
Niestety postanowienia z 2010 roku nie udało się podważyć, a dodatkowo sąd wydał nakaz zapłaty. Zgodnie z nim mężczyzna musi spłacić dług wobec pełnomocnika swojej zmarłej siostry. Dziś dług wynosi już ponad 900 tysięcy złotych.
- Ja się przez to rozchorowałem. Byłem w szpitalu psychiatrycznym, miałem myśli samobójcze – opowiadał Marcin Flis, syna pana Stanisława.
W 2008 roku pan Stanisław kupił dom od swojej siostry Reginy. Zapłacił 150 tysięcy złotych, a mimo to Krzysztof S. żąda od pana Stanisława ponownej zapłaty za nieruchomość. Stanisław Flis przez ostatnich 8 lat miał nadzieję, że uda mu się zachować majątek. Niestety stracił dorobek życia. Niedługo on i jego syn zostaną bez dachu nad głową.
- Za chwilę przychodzi rzeczoznawca, wycenia i może w lipcu już będzie eksmisja. Nie wiem, gdzie się podziejemy – mówi Marcin Flis, syn pana Stanisława.
Według aktu notarialnego siostra pana Stanisława potwierdziła sprzedaż nieruchomości i przyjęcie od mężczyzny pieniędzy. Wtedy pan Stanisław miał rozpocząć remont kupionego domu, który był doszczętnie zniszczony.
- Nie było dachu, był po podpaleniu. Wyremontowaliśmy go od podstaw – tłumaczy Marcin Flis, syn pana Stanisława.
- Notariusz sporządził akt notarialny, wypytał nas co i jak. Siostra potwierdziła, że nieruchomość została już wydana, że ma pieniądze przy sobie i podpisała ten akt notarialny. Uważałem, że wszystko jest w porządku – mówi Stanisław Flis.
W 2009 roku pan Stanisław sprzedał wyremontowany dom. Zamieszkał w Momotach Górnych, niedaleko Janowa Lubelskiego. W 2014 roku ku zaskoczeniu mężczyzny komornik zajął mu konta bankowe oraz nieruchomości w Momotach Górnych. Okazało się, ze 75-latek jest dłużnikiem Krzysztofa S., rzekomego pełnomocnika siostry pana Stanisława.
- Poszedłem do urzędu komorniczego, a tu okazuje się, że za ten dom trzeba zapłacić drugi raz. Nie wypada mi tego mówić, ale ja już poszedłem się wieszać. Moja siostra upoważniła jakiegoś Krzysztofa S. To był podstawiony człowiek, nie wiadomo skąd się wziął. Po prostu łowca takich ludzi starszych, nieporadnych życiowo – uważa Stanisław Flis.
- Miała dwa domy ta siostra, jakieś działki. I to przychodzi człowiek nie wiadomo skąd i to obejmuje – komentuje Ryszard Łopąg, znajomy pana Stanisława.
- W 2010 roku został złożony pozew o zapłatę kwoty 320 tysięcy złotych od pozwanych. Ze stanu faktycznego przytoczonego w pozwie wynikało, że powódka nie otrzymała pieniędzy za sprzedaną nieruchomość – informuje Katarzyna Pszczoła, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie.
Sąd wydał w tej sprawie wyrok zaoczny. O postępowaniu pan Stanisław nie wiedział, bo powiadomienia o rozprawie były wysyłane na niewłaściwy adres zamieszkania. Mężczyzna nie miał możliwości obrony.
- Korespondencja kierowana do pozwanych została dwukrotnie awizowana, co zgodnie z przepisami kodeksu postępowania cywilnego, uprawniło sąd do uznania, że doręczenie nastąpiło – informuje Katarzyna Pszczoła, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie.
Pani Regina, siostra Stanisława Flisa zmarła w 2013 roku. Do dziś nie wiadomo, gdzie została pochowana. Sąd nie wziął pod uwagę aktu notarialnego, który mógłby wyjaśnić sprawę.
- Sąd wydając wyrok zaoczny uznaje za prawdziwe twierdzenia przytoczone przez powoda. A powódka w pozwie wskazywała na to, że o ile taki zapis w akcie notarialnym się znajdował, o tyle ona faktycznie takiej kwoty nie otrzymała. Nie otrzymała żadnej kwoty – wyjaśnia Katarzyna Pszczoła, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie.
Krzysztof S., nie ma sobie nic do zarzucenia. Zamiast odpowiedzieć na nasze pytania, wezwał policję.
- Pan Stanisław powinien w tym momencie rozpocząć od czynności, które dadzą mu możliwość na dalsze ruchy: czyli wstrzymanie postępowania egzekucyjnego, a następnie z wnioskiem o wznowienie postępowania i uchylenie tego wyroku – radzi adwokat Paweł Wierzba.
Sprawą zajmie się prokuratura. Jednak dla pana Stanisława to marne pocieszenie. Stracił bowiem dorobek całego życia. Obecnie jego dług przekracza 900 tys. zł, a kwota z licytacji majątku mężczyzny nawet w połowie nie pokryje zadłużenia. Ojcu z synem grozi bezdomność.*
* skrót materiału
Reporter: Paweł Gregorowicz
pgregorowicz@polsat.com.pl