Mówią NIE kurzej fermie!
Kilka miesięcy temu pokazaliśmy historię mieszkańców miejscowości Białe Błota, którzy nie chcieli powiększenia kurzej fermy. 10 dni temu mieszkańcy gminy wezwali na interwencję policję i straż pożarną, po tym jak odkryli na polach doły wypełnione śmierdzącą substancją i padniętymi ptakami.
Miejscowość Ciele w gminie Białe Błota leży 7 kilometrów od Bydgoszczy. We wsi jest ferma kurza. Konflikt pomiędzy właścicielami 16 kurników a mieszkańcami gminy pokazywaliśmy jesienią ubiegłego roku. Mieszkańcy nie chcą rozbudowy fermy o kolejne 15 kurników. 10 dni temu w gminie była interwencja policji i straży pożarnej. Na łąkach przy fermie odkryto śmierdzące substancje. Mieszkańcy obawiali się skażenia wód gruntowych.
- Smród był tak wielki, że służby musiały zakładać maseczki na twarz, bo tak śmierdziało – mówi Dariusz Fundator, mieszkaniec gminy Białe Błota.
- W tym kale, w tych odpadach po tej fermie były szczątki kurcząt rozkładających się – mówi inny mieszkaniec gminy Białe Błota.
Próbkę ścieku pobrała do badań specjalistyczna jednostka straży pożarnej. O podejrzanych ściekach zaalarmowano Sztab Zarządzania Kryzysowego. Na nocnej interwencji w Cielu zabrakło jednak inspektorów Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Na rozmowę z nimi poszliśmy z mieszkańcami.
- W nocy my nie pracujemy, my nie jesteśmy służbą typu policja, typu straż pożarna. Mamy dyżury tylko na przypadek poważnej awarii. Byłam informowana po godzinie 22 przez centrum zarządzania kryzysowego, że taka akcja została podjęta i w tym momencie my już dyżuru nie pełnimy – mówi Małgorzata Witkowska z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Bydgoszczy.
Nie wiadomo zatem, czy pobrana próbka zostanie przebadana. Jest ona jedynym dowodem, co faktycznie zostało wylane na łąki, bo doły ze śmierdzącą substancją zostały zasypane zaraz po interwencji. Poprosiliśmy o rozmowę właścicielkę fermy, która zapewnia, że nie doszło do złamania przepisów.
- Z początkiem czerwca doszło do pustki sanitarnej na mojej fermie, ptaki zostały wywiezione i po prostu zaczęła odbywać się cykliczna praca, jak co pół roku, sprzątania obiektów. Polegało to na wywiezieniu obornika na pryzmę oraz na umyciu kurników czystą, zimną wodą. Rozumiemy obawy mieszkańców, ale działamy zgodnie z prawem. Chcę podkreślić, że w ostatnim półroczu ferma była wielokrotnie kontrolowana – mówi Joanna Frischke-Krajewska, właścicielka fermy drobiu w Cielu.
W sprawę wkroczyła prokuratura oraz Wojewoda Kujawsko-Pomorski. Mieszkańcy chcą wyjaśnienia decyzji sprzed lat, kto zezwolił na budowę kurników w strefie ochrony ujęc wody.
- W 1998 roku wojewoda ustanowił tutaj zabezpieczenie, czyli ochronę dla tego ujęcia wody. Skoro istniała strefa ochrony ujęcia wody, to dlaczego zostały wydane decyzje środowiskowe, które pozwalały na postawienie obecnych już tutaj kurników – mówi Dariusz Fundator , mieszkaniec Gminy Białe Błota.
- Po interwencji mieszkańców oraz po zasięgnięciu informacji odpowiednich służb, wojewoda rozpoczął prace, aby wyznaczyć specjalną strefę ochronną wokół tego ujęcia wody w Cielu - mówi Adrian Mól, rzecznik prasowy Wojewody Kujawsko-Pomorskiego.
- Wójt gminy Białe Błota wydał negatywną decyzje środowiskową, czyli zakazał rozbudowy tychże ferm drobiu. Wydarzyło się później coś kuriozalnego, naszym zdaniem, bo na ostatnim naszym spotkaniu właściciele ferm wspominali, że jak będą jakiekolwiek trudności w rozbudowaniu albo mieszkańcy nie będą sobie tego życzyli, to oni niczego nie zrobią wbrew woli.
Jednak zaskarżyli tę decyzję do Samorządowego Kolegium Odwoławczego – mówi Dariusz Fundator, mieszkaniec Gminy Białe Błota. *
*skrót materiału
Reporterka: Małgorzata Pietkiewicz
mpietkiewicz@polsat.com.pl