Sprzedał tytoń za 12 tysięcy, musi zapłacić milion kary

Rodzina państwa Buciorów od kilkudziesięciu lat uprawia tytoń. Jest to ciężka praca, od świtu do nocy. Dramat rodziny Buciorów zaczyna się w grudniu 2012 roku. Wtedy sprzedali ponad tonę tytoniu o łącznej wartości 12 tysięcy złotych. Niestety, nikt nie był świadomy, że z dnia na dzień zmieniło się prawo i firma skupująca tytoń musi widnieć w specjalnym rejestrze. Firma, której Buciorowie sprzedali tytoń, nie widniała, a ogromna kara finansowa została nałożona na rolników.

Każdego dnia cała rodzina pana Edwarda Buciora z Zagródek koło Biłgoraja pracuje na hektarach tytoniu. Pan Edward, jego żona i dwaj synowie z rodzinami utrzymują się z tego od 40 lat. Dziś grozi im utrata całego gospodarstwa.


- Każdy listek trzeba mieć w ręku.  Tyra się od świtu do nocy. Wstajemy, żeby zerwać tytoń o 4 rano – mówi Krzysztof Bucior, syna pana Edwarda.


- Ta praca raczej się nie kończy. Jak się skończy suszenie,  to się zaczyna sortownie tytoniu – mówi Edward Bucior.


- Pracuję od dziecka i dla mnie ojciec był takim wzorem,  że ciężką pracą zawsze się utrzymasz.  Zawsze będziesz coś miał,  a tu w tej chwili okazuje się,  że pracowałeś tyle lat, a oni i tak zrobią co zechcą – mówi Przemysław Bucior, syn pana Edwarda.


Tragedia państwa Buciorów zaczyna się w grudniu 2012 roku. Zjawia się u nich kupiec, który chce nabyć ponad tonę niesortowanego tytoniu.


- Wszędzie sprzedałem, gdzie miałem umowy. Nadwyżka została i akurat gdzieś tu chodził po wsi, trafił do mnie, czy mam. Mówię,  że mam nadwyżkę. To on kupiłby i na te 12 tysięcy złotych spisaliśmy umowę – mówi pan Edward.


- Część zabrał, część została na następny raz – mówi pan Krzysztof.


Kłopoty zaczęły się, gdy kilka miesięcy po transakcji pan Edward dostał wezwanie z urzędu celnego. Okazało się, że 1.01.2013  zmieniło się prawo, a zgodnie z nowymi przepisami rolnik tytoń mógł sprzedać nie każdemu, ale tylko tym, którzy wpisani są do rejestru ministerialnego.


- Prawo  zmieniło się z dnia na dzień. Większość rolników o tym nie wiedziała i nagle rolnik od 1 stycznia musiał sprawdzać w Internecie, czy ten, któremu sprzedaje, znajduje się we właściwym rejestrze – mówi Janusz Szpila,  pełnomocnik pana Edwarda.


Urząd Celny w Zamościu nałożył na rolnika akcyzę do zapłaty - 629 tysięcy złotych! Ponad 400 złotych za każdy sprzedany kilogram. Dziś z odsetkami to już prawie milion złotych!


- Pan Edward został ukarany karą stukrotności tego, co sprzedał – mówi  Janusz Szpila, pełnomocnik pana Edwarda.


- Niech sobie pani wyobrazi milion złotych. Ja sobie nie potrafię wyobrazić, jak wygląda milion złotych – mówi pan Krzysztof.


Pan Edward przekonywał,  że umowę zawarł jeszcze w grudniu 2012 przed zmianą przepisu. Dla urzędników liczyła się jednak data odbioru.


- To  jest absurd,  bo nie było takiego prawa,  że mamy kogoś w ogóle sprawdzać. A poza tym później ten pan widniał  w rejestrze, więc tu po prostu,  ktoś widział, że tak się stało i na czyjejś krzywdzie pokazał, jak trzeba robić, żeby były pieniądze – mówi pan Krzysztof.


Reporter: Dlaczego 600 tysięcy złotych?  To  jest ogromna kwota.


- Nie mogę udzielać informacji. Ma pani ustawę o podatku akcyzowym i tam są stawki. Tu nikt nie daje żadnych innych, tylko zgodnie ze stawką podatku – mówi pracownik Urzędu Celnego w Zamościu.


Reporter: Dlaczego karze się rolnika,  który sprzedał ten tytoń? Ani go nie ukradł, ani nie zrobił niczego złego…


 - Proszę pani, nie będę wypowiadać się. Jest rzecznik prasowy przy dyrektorze Izby Administracji Skarbowej w Lublinie i tam ewentualnie proszę się udać – mówi pracownik Urzędu Celnego w Zamościu.


Oświadczenie Izby Administracji Skarbowej w Lublinie:


 „Nie jest możliwe udzielenie jakichkolwiek dodatkowych informacji ze względu na obowiązek zachowania przez organy podatkowe tajemnicy skarbowej”


Państwo Buciorowie próbowali walczyć. Poszli do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ten uznał, że decyzja urzędu o nałożeniu akcyzy była błędna i ją uchylił. 


- Wojewódzki Sąd Administracyjny stwierdził,  że nie jest oczywiste,  że był to susz tytoniowy i że to zagadnienie powinno być wyjaśnione i w związku z tym uchylił decyzję -mówi Grzegorz Wałejko z Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie.


- Wydawało się,  że będzie dobrze, ale odwołali się do Warszawy – mówi pan Przemysław.


Po wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego decyzja o zapłacie akcyzy stała się ostateczna. Urząd Skarbowy w Biłgoraju już zajął konto pana Edwarda. Byliśmy z kamerą u naczelnika. Strasząc nas sądem, zabronił użycia swej wypowiedzi. Rodzina Buciorów obawia się licytacji gospodarstwa.


- Nie możemy tego spłacić, bo przecież nasz majątek nawet nie jest wart tego, żeby to spłacić – mówi pan Krzysztof.


- To jeszcze wnuki będą spłacać, a może jeszcze i prawnuki, jak będą w takim tempie rosły odsetki. W żadnym  banku,  na żadnym świecie nie ma,  żeby były takie odsetki jak w państwie polskim - mówi Grażyna Bucior, żona pana Edwarda. *

 

 

*skrót materiału

 

 

Reporterka: Irmina Brachacz – Przesmycka

 

 

 

 ibrachacz@Polsat.com.pl