Wyszedł z imprezy, do domu nigdy nie doszedł. Zmowa milczenia?

Dwa lata temu 17-letni Fabian wyszedł z imprezy i zniknął. Do dziś nikt nie wie, gdzie jest i czy żyje. Trop urywa się przy drodze głównej i mimo zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań nic więcej nie udało się ustalić. Najprawdopodobniej padł ofiarą morderstwa i jak twierdzą śledczy, od niemal dwóch lat we wsi panuje zmowa milczenia.

Fabian Zydor pochodzi z Tarnowej – małej wsi niedaleko Wrześni. Znają go tutaj wszyscy.  Jeżeli żyje, ma teraz 19 lat. Jeżeli – bo dwa lata temu Fabian po prostu zniknął.  Jest niedziela 30 października 2016 roku. Około godziny 19-stej Fabian spotyka się z Wojtkiem, swoim najlepszym kolegą. Razem postanawiają pójść na imprezę. Idą do oddalonego o niecały kilometr domu. Mieszka tam dwudziestokilkuletni mężczyzna, Ukrainiec o imieniu Iwan.


- Fabian przyszedł do Iwana na imprezę około 19 – mówi Patrycja Zydor,  siostra zaginionego Fabiana.


- Iwan taki w miarę w porządku się wydawał. I chłopaki z nim trzymali, żeby wypić czy coś takiego. Nie wiem, gdzie on jest teraz – mówi znajoma Fabiana.


- Być może były tam narkotyki, ale nie ma potwierdzenia. Na pewno było dużo alkoholu – mówi prywatny detektyw.


- Nie doszło do żadnej kłótni, bójki. Tylko tyle, że Wojtek nie chciał Fabiana wypuścić do domu – mówi znajoma Fabiana.


- Przyszłam, już jak Fabian stał w kącie i płakał. Pierwszy raz go widziałam w takiej sytuacji – mówi znajoma Fabiana.


- Fabian chciał już iść i Wojtek mu nie pozwolił i powiedział:  jak wyjdziesz, to zobaczysz. W Wojtka wykonaniu to oznaczało, że dostanie wp…Tam na pewno coś się stało,  zanim my przyszłyśmy – mówi znajoma Fabiana.


- Ani ja go nie uderzyłem, ani on mnie. Chciałem go tylko odprowadzić do domu – mówi Wojciech W., znajomy Fabiana.


- Koleżanka przytrzymała Wojtka i Fabian wyszedł właśnie w stronę bramy – mówi znajoma Fabiana.


- Podobno nikt  nie słyszał żadnych krzyków. Większość osób nawet nie zauważyła, że Fabian wyszedł – mówi Patrycja Zydor, siostra Fabiana.


- Fabian pijany był, ledwo trzymał się na nogach. Nikt za nim  nie wychodził – mówi znajoma Fabiana.


 - Jest widziany jeszcze na głównej ulicy, czyli jakieś 500 metrów od miejsca, w którym była impreza – mówi prywatny detektyw. 


Fabian następnego dnia nie pojawia się w domu. Nie ma go też u żadnego z kolegów. Siostra zgłasza na policji jego zaginięcie. Rozpoczyna się akcja poszukiwawcza.


- Cały teren został przeszukany, była odpompowywana woda ze strażą. Niestety nic nie znaleźliśmy – mówi Ewelina Walkowska,  znajoma rodziny zaginionego Fabiana.


- Zostały sprawdzone cieki wodne, zbiorniki wodne, zostały sprawdzone sady, lasy też zostały przez nas sprawdzone – mówi Adam Wojciński z  Komendy Powiatowej Policji we Wrześni.


- Psy urwały trop przy głównej drodze. Wygląda to tak, że musiałby wsiąść dobrowolnie w samochód, albo że ktoś musiał go wciągnąć – mówi Patrycja Zydor, siostra Fabiana.


Jak wykazały bilingi, po wyjściu z imprezy Fabian kilkukrotnie próbował dzwonić do swoich kolegów. Żaden z nich nie odebrał. Wszystkimi zainteresowała się policja.


- Od samego początku myślę, że ktoś z nim czekał, że go wystawili. Myślę, że oni wiedzą,  co się stało – mówi znajomy Fabiana.


- Pojawia się też motyw,  który analizujemy cały czas, motyw narkotyków. Fabian mógłby chcieć sobie dorobić sprzedażą narkotyków i nie potrafił spłacić zaciągniętego długu. Jest to prawdopodobne – mówi prywatny detektyw.


Od zaginięcia Fabiana minęły już niemal dwa lata. Dopóki nie ma ciała, wciąż nie można wykluczyć żadnej z wersji. Jeżeli chłopak nie żyje, każdy kolejny dzień działa jednak na korzyść mordercy. Nic nie zapowiada, aby w najbliższym czasie w sprawie nastąpił przełom.


- My liczymy, że żyje, ale to już za długo -  mówi Krzysztof Zydor, ojciec zaginionego Fabiana.


- Chciałabym wiedzieć. Nawet najgorsze,  ale wiedzieć, że chociaż jest na cmentarzu i możemy go tam odwiedzić, i wiemy,  że tam jest – mówi Patrycja Zydor,  siostra zaginionego Fabiana. *

 

*skrót materiału

 

Reporter: Rafał Zalewski

 

rzalewski@polsat.com.pl