Mieszkańcy krytykują inwestycję w Kobyłce

Mieszkańcy Kobyłki pod Warszawą są zaniepokojeni nową inwestycją miasta. W 2016 r. miasto weszło do spółki z firmami budowlanymi, by postawić blok z 84 mieszkaniami. Przekazało aportem ziemię, której wartość, jak wskazują mieszkańcy, została zaniżona. Na inwestycji stracili podwykonawcy z Kobyłki.

- Działka, która była wystawiona pierwotnie w 2012 roku niemalże za 3 mln zł, staniała do 1,2 mln. zł. Co wiadomo, że działki rosły w tym czasie – mówi pan Ryszard, mieszkaniec Kobyłki.

- Była próba sprzedażny powyżej 600 zł, działka nie sprzedała się, byli tam lokatorzy, i były niezmienione plany – dodaje Ewa Jaźwińska, przewodnicząca Rady Miasta Kobyłka.

Przed inwestycją na działce stały baraki, które zlikwidowano. Jako ostatni na działce pozostał dom pani Elżbiety Janickiej, jej rodzina mieszkała tu od lat 80-tych. W 11-metrowej komunalnej klitce mieszkało sześć osób, także córka z porażeniem mózgowy. Za zgodą burmistrza rodzina rozbudowała dom.

- Zależało nam na tym, żeby wykupić tę działkę, żeby nie stracić tego dorobku, ale gmina postawiła tak zaporowe warunki, że nie byłam w stanie ich spełnić – opowiada
Elżbieta Janicka.

Oficjalna cena gruntu przed eksmisją wynosiła wtedy 580 zł. Rodzinę usunięto nakazem eksmisji, dzisiaj walczy z miastem w sądzie o zwrot włożonych w rozbudowę domu pieniędzy.

Po eksmisji i po przekształceniu gruntu pod budownictwo wielokondygnacyjne cena tego atrakcyjnego gruntu w centrum miasta zamiast wzrosnąć, zmalała. Metr kosztował zaledwie 318 zł.

- Cena za grunt dla miasta powinna być jak najwyższa. Ponieważ myśląc w kategoriach im niższa cena tym szybciej się sprzedadzą mieszkania, miasto po prostu traci – zauważa Ewa Jaźwińska, przewodnicząca Rady Miasta Kobyłka.

Poszkodowani przez budowę są także miejscowi przedsiębiorcy, którzy wykonywali usługi pod budowę bloku, ale do dzisiaj nie otrzymali pieniędzy.

- Wykop robiliśmy pod blok, sam początek budowy i mam nie zapłacone 55 tys. zł. Wygrałem proces, ale niestety odebrać pieniędzy nie mogę, bo firma jest bankrutem – tłumaczy Tadeusz Rek, przedsiębiorca z Kobyłki.

Próbowaliśmy porozmawiać z kimś z firmy, ale skierowano nas do prezesa, który był na urlopie.

Na ostatniej sesji radni zdecydowano o budowie drugiego etapu, chociaż nie znali bilansu inwestycji. Jak się okazuje spółka z udziałem miasta ma długi. Mimo to, w drugim etapie, Kobyłka odda aportem blisko hektar publicznych gruntów. Nie wiadomo jednak jakiej wartości, bo nie zrobiono operatu szacunkowego. Na żadnym etapie nie przewidziano lokali komunalnych.

- My dzisiaj znamy te wyniki finansowe, że spółka za rok '16 i '17 poniosła straty. Ta skumulowana strata z dwóch lat, to jest ponad 700 tys. zł, z tego co dobrze pamiętam – mówi Piotr Szulc, były prezes klubu sportowego w Kobyłce.

Nowy blok jest posadowiony tuż obok przepompowni ścieków, która już teraz jest niewydolna. W okolicy unosi się smród. Mieszkańcy obawiają się, że będzie jeszcze gorzej, gdy wprowadzą się nowi lokatorzy. Zaproponowali spotkanie z przedstawicielami miasta. Przyszedł wiceburmistrz odczytał oświadczenie, że wszystko jest w porządku, na pytania nie chciał odpowiadać.

Reporter: Z jakim bilansem zamknął się rok…
Wojciech Reutt, zastępca burmistrza Kobyłki: Szanowni państwo, chętnie przedłożymy te dokumenty finansowe, dodam, że są one transparentne i są do wglądu w KRS, zachęcam wszystkich do zapoznania się, to jest jawna informacja.
Reporter: A pan nie wie?
Wiceburmistrz: To był tak krótki czas pani redaktor, że…
Reporter: Ale nich pan nie żartuje, jaki krótki czas? Państwo się tą inwestycją cały czas zajmujecie.
Wiceburmistrz: Oczywiście.
Reporter: Ta inwestycja jest chyba największa inwestycja w Kobyłce
Wiceburmistrz: Tak jest.
Reporter: Więc ja rozumiem, że panowie jesteście na bieżąco, bo są w to zaangażowane bardzo duże publiczne pieniądze.
Ryszard  Luchowski, mieszkaniec Kobyłki: Same zapewnienia nic nie dają. Te informacje na stronie KRS są dość przerażające, bo ja je przeglądałem, a pan twierdzi że wyniki są super i bardzo dobrze.
Wiceburmistrz: My zapewniamy, że jest nawet z zyskiem, skoro…
Reporter: Dlaczego się pani śmieje?
Mieszkanka Kobyłki: Dlatego, bo ja po prostu tego nie rozumiem. Bilans to jest bilans: jest albo na plus, albo na minus.
Mieszkanka Kobyłki: To jest nasze mienie, prawda, którą powinniśmy znać. Dlaczego nie są takie rzeczy upubliczniane?  To nie jest chyba żadna tajemnica, co robi miasto.*

* skrót materiału

Reporter: Małgorzata Pietkiewicz

mpietkiewicz@polsat.com.pl

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX