Umowy nie podpisywał, dostał rachunek na 16 tys. zł
Pan Waldemar ma niewielką restaurację w Choszcznie w województwie zachodniopomorskim. Od kilku miesięcy walczy z firmami energetycznymi. Miał podpisaną umowę z firmą AMB Energia. Regularnie płacił rachunki. Aż do momentu, kiedy dostał rachunek na 16 tys. zł od firmy… ENEA. Problem w tym, że z tą firmą żadnej umowy nie podpisywał.
- Otrzymałem fakturę z Enea na energię elektryczną, która opiewała na 16 tys. zł (za okres od 1 tycznia do 31 lipca 2017 r.). To było zdziwienie, ponieważ umowę na energię miałem z firmą AMB Energia. I tej firmie płaciłem – wspomina pan Waldemar.
Mężczyzna postanowił wyjaśnić, dlaczego kontaktuje się z nim firma, z którą nie ma podpisanej umowy. Okazało się, że firma Enea objęła firmę pana Waldemara tzw. sprzedażą rezerwową, czyli narzucono mu dostawcę prądu. Firma wystawiła nowe rachunki, tylko że pan Waldemar już za prąd zapłacił u starego dostawcy. Mężczyzna zadzwonił na infolinię firmy AMB Energia:
Pan Waldemar: Dlaczego ta umowa została rozwiązana i kto ją rozwiązał, bo ja jej nie rozwiązywałem?
Przedstawiciel AMB: Tak, ale my w procesie zmiany sprzedawcy jesteśmy podporządkowani do dystrybutora.
Pan Waldemar: Ale jak ktoś może rozwiązać umowę między nami? Pani ma męża? To tak jak ja bym powiedział, że już pani męża nie ma, ma pani innego. Dla mnie to jest śmieszne.
Przedstawiciel AMB: Proszę pana, zachęcam do lektury strony Urzędu Energetyki, gdzie jest informacja… To nie jest wymyślone przez nas.
Pan Waldemar: Moje pytanie jest proste: dlaczego rozwiązano tą umowę?
Ponieważ dystrybutor nam taką informację przekazał, a my działając zgodnie z prawem musimy się podporządkować. Jeżeli ma pan o to do nas pretensje, to proszę złożyć skargę do naszego Sejmu, żeby zmienił prawo energetyczne.
I my poprosiliśmy o komentarz firmę AMB. Ta stwierdziła, że była tylko pośrednikiem, a stroną umowy, czyli sprzedawcą energii, była firma innogy Polska. Ta przekazała:
„Czując się w obowiązku wyjaśnienia tej sprawy i zadośćuczynienia za zaistniałą sytuację, skontaktowaliśmy się z Klientem i wspólnie wypracowaliśmy satysfakcjonujące go rozwiązanie. (...) Po otrzymaniu dokumentów, innogy Polska rozpocznie procedurę reklamacyjną, która zakończy się wypłatą rekompensaty” – poinformowało biuro prasowe innogy Polska.
Pan Waldemar wyjaśniał również, dlaczego Enea o tym, że przejęła go jako klienta w styczniu, poinformowała dopiero w sierpniu.
- Na nie uzyskałem odpowiedzi, dlaczego tak to długo trwało. Przez ten czas płaciłem AMB.
Oni mi przysyłali faktury, a ja im płaciłem. Do dziś nie dostałem pieniędzy za zapłacone faktury – mówi pan Waldemar.
„Klient został objęty umową rezerwową na podstawie informacji przekazanej nam przez jego sprzedawcę energii elektrycznej. Sprzedawca ten, wskazując numer punktu poboru energii, poinformował, że umowa sprzedaży przypisana do tego punktu, wygasła z końcem 2016 r.” – poinformowała Enea.
Pan Waldemar jest jedną z wielu osób, które mają problem ze zbyt wysokimi rachunkami za prąd. Ich historie pokazujemy w Interwencji regularnie.
Problemy z firmą energetyczną miał m.in. Krzysztof Hana, który prowadzi mały zakład ślusarski niedaleko Białogardu w województwie zachodniopomorskim. Pan Krzysztof jest klientem firmy Energa. Postanowił zmienić warunki techniczne przyłączenia prądu w 2015 roku.
- W styczniu dostałem fakturę na ponad 8000 tys. zł i powiedziałem, że to jest niemożliwie. Stwierdzono, że nie mają wypowiedzenia na stare przyłącze prądu – tłumaczył Krzysztof Hana, gdy odwiedziliśmy go z kamerą.
Po ponad dwóch latach do pana Krzysztofa przyszedł rachunek do zapłaty na 8 tysięcy złotych. Dlaczego pan Krzysztofa nie otrzymywał rachunków i wezwań do zapłaty? Bo te wysyłane były na zły adres…
- Oni w którymś z tych pism reklamacyjnych przyznają się, że faktycznie mieli zmianę systemu i mogło do mnie coś tam nie przychodzić, ale można mieć zmianę systemu przez 3 miesiące, a nie prze kilka lat. Tu się rozchodzi o te opłaty stałe, to jest ponad 30 miesięcy, to robi tę kwotę – wskazał pan Krzysztof.
- My tego potwierdzenia nie mamy, nie wiemy, czy pan Krzysztof wysłał (wypowiedzenie umowy – red.) – powiedział Adam Kasprzyk, rzecznik Grupy Energa.
Reporter: Ale przez dwa lata nie przychodziły rachunki?
Rzecznik: Oczywiście, to jest druga odsłona tej sprawy, nie ma wątpliwości. Natomiast czy zawiniła poczta, zostawmy to, tak naprawdę w tej chwili nie ma to już znaczenia. Tym bardziej, że my też wysyłaliśmy rachunki nie pod ten adres, pod który wysyłać powinniśmy z winy systemu, który niestety zwiódł nas i on jak się okazuje czasami jeszcze bywa ułomy. Natomiast będziemy negocjować z panem Krzysztofem, już wystąpiliśmy do spółki nam podległej, żeby te negocjacje były prowadzone i żeby zakończyły się sukcesem dla pana Krzysztofa.
Sprawę pana Krzysztofa udało się nam rozwiązać. Firma wystawiła nowy rachunek. Pan Krzysztof musi zapłacić połowę sumy, której żądała firma Energa. Pan Waldemar wierzy, że również jemu uda się sprawę wyjaśnić.
- Nikt się nie chce przyznać i nie wiem, na czym ten problem polega i kto popełnił błąd, na pewno nie ja. Ja otrzymywałem faktury, płaciłem, z mojej strony nie ma żadnej nieprawidłowości ani błędu – zapewnia.
Reporter: Aneta Krajewska
akrajewska@polsat.com.pl