Walka o wnuki. Sąd przekazał je matce oskarżonego o zabójstwo

Policjant z Wrocławia udusił swą żonę gołymi rękami. Dziś w areszcie śledczym czeka na proces, a o jego dzieci toczy się walka. Bo sąd przyznał osierocone maluchy nie rodzicom zamordowanej, a matce policjanta.

Estera i Krzysztof D. byli małżeństwem. On pracował jako policjant we Wrocławiu. Mieli dwoje małych dzieci. Mieszkali w bloku w Oleśnicy. I to tam 19 października ubiegłego roku rozegrała się tragedia.  

- Odebrałam o 3:41 w nocy telefon od Krzyśka. Zadzwonił, żeby poinformować mnie spokojnym głosem, że zabił mi siostrę. Dwukrotnie to powiedział. Odpowiedziałam, że jeżeli coś zrobił mojej siostrze, to go zabiję. Usłyszałam, że nie muszę, bo idzie się rzucić pod pociąg – wspomina siostra zamordowanej pani Estery.

- To było zabójstwo w ciszy, więc albo on jej czegoś dosypał, żeby poszła spać, żeby się nie obudziła, albo przyłożył jej poduszkę, żeby nie miała możliwości krzyku, bronienia się, żeby nikt nic nie słyszał – dodaje.

Zdaniem bliskich pani Estery, małżeństwo chyliło się ku upadkowi. Pani Estera chciała od męża odejść. Nie zdążyła.
- Rozmawiali, żeby zanieść do sądu papiery, miała mieszkanie już iść oglądać w czwartek, ale nie zdążyła – mówi pan Wacław, ojciec zamordowanej.

- Jedna z hipotez jest taka, że tłem zabójstwa była zazdrość małżeńska – informuje Marcin Firko z Prokuratury Rejonowej w Oleśnicy.

- Groził jej wielokrotnie, że jest policjantem, to jej dosypie czegokolwiek albo podrzuci do auta jakieś narkotyki i zgłosi na policję, żeby ją zamknęli. Chodziło o to , żeby dzieci jej zabrać. A rzucił się na tory tam, gdzie akurat pociąg rusza ze stacji – uważa pani Irena, matka zamordowanej.

Krzysztof D. przeżył próbę samobójczą. Trafił do szpitala, a potem aresztu śledczego. Dzieci - 3-letnia Ania i 6-letni Kordian w czasie zabójstwa były u mamy Krzysztofa D. To ją sąd ustanowił zaraz po zbrodni rodziną zastępczą. Rodzice pani Estery nie mogą się z tym pogodzić. 

- Na wniosek prokuratora sąd podjął decyzję, żeby na czas trwania całego postępowania chłopiec i dziewczynka znaleźli się u babci ze strony taty, którą to babcię znały, gdzie miały też w mieszkaniu swoje rzeczy i taka decyzja przez sąd została podjęta – informuje Sylwia Jastrzemska, rzecznik Sądu Okręgowego we Wrocławiu.

- Przecież myśmy tak samo często brali dzieci do Bytomia - to na 2 tygodnie, to 3, ja przecież tu przyjeżdżałam – mówi pani Irena.

- Przynajmniej w najbliższym czasie tato jest pozbawiony wolności i w związku z tym trzeba im stworzyć takie warunki, gdzie będą się czuły bezpiecznie. Najlepiej jest dla dzieci w tym wieku, jeżeli trafią do miejsca, które jest już im znane – tłumaczy Sylwia Jastrzemska, rzecznik Sądu Okręgowego we Wrocławiu.

Pani Irena z mężem do momentu tragedii mieszkała w Bytomiu. By zaopiekować się wnukami, rzucili wszystko i przyprowadzili się do oddalonego o 30 km od Oleśnicy Sycowa. Wynajęli tu dom, by dzieci miały dobre warunki. Natychmiast złożyli też wniosek o zostanie rodziną zastępczą dla wnuków.

- Dzieci powinny być z rodziną matki, a nie z rodziną ojca, który zamordował im matkę. Dzieci zostały przez niego sierotami. Jego matka mi prosto w oczy powiedziała, że Estera teraz nie żyje, to i tak nic nie zrobi, a ona zrobi wszystko, żeby syna uniewinnić i żebym dzieci nie dostała – mówi pani Irena.

W czerwcu Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy oskarżyła Krzysztofa D. o zabójstwo, ale… biegli uznali, że w chwili zbrodni miał ograniczoną poczytalność!

- Człowiek niepoczytalny nie pracuje w policji, bo przecież ma broń i może w każdej chwili zacząć strzelać do ludzi – komentuje pani Irena.

- On siedzi w tym śmiesznym areszcie i robi z siebie debila. Prokurator, psychologowie wierzą mu. Po prostu jest idealnym aktorem. Ja nie wiem, czy oni się dają tak mu podejść, czy robią wszystko, żeby nie było, że kolejny policjant we Wrocławiu popełnił takie zabójstwo – dodaje siostra zamordowanej pani Estery.

Pani Irenie i panu Wacławowi udało się uzyskać zgodę, by wnuki spędziły z nimi połowę wakacji. Sądowa batalia o opiekę trwa. Dziadkowie zapowiadają, że poruszą niebo i ziemię, by maluchy zostały z nimi na zawsze.*

* skrót materiału

Reporter: Irmina Brachacz-Przesmycka

ibrachacz@polsat.com.pl