Nie chciała dzielić grobu z synem. Ksiądz nie posłuchał
Rodzina zmarłej Krystyny Przybysz twierdzi, że w jej grobie w Legionowie, mimo wcześniejszego, sprzeciwu starszej pani, pochowano syna kobiety. - Wykorzystali babcię jak się tylko dało. I za życia i nawet z jej miejsca skorzystali na cmentarzu - mówi Norbert Piwko, wnuk zmarłej.
– Mamusia nawet nie chciała, żebym go powiadamiała o śmierci. Mówiła, że taki ma do niego żal – opowiada Elżbieta Piwko, córka pani Krystyny.
Krystyna Przybysz z Legionowa po śmierci męża znalazła się pod opieką syna – pana Marka. Po kilku latach uciekła jednak do córki - Elżbiety, która twierdzi, że brat bardzo źle traktował mamę. Pani Krystyna zmarła w wieku 84 lat.
- Tak z początku 2014 roku moja mama przyszła do mnie. Była zabiedzona, zgłodniała –opowiada Elżbieta Piwko, córka pani Krystyny.
- Babcia była wyraźnie głodna. Jak mama nałożyła jej obiad, to jadła bardzo łapczywie, ale nie zjadła dużo, bo prostu poczuła się syta. I powiedziała mi: dzieciaku, nawet w wojnę nie byłam taka głodna, jak u niego. Nabierał jej emeryturę, nabrał na nią pożyczek, jak na słupa i po prostu pozbył się jak zbytecznego przedmiotu. – dodaje wnuk pani Krystyny, Norbert Piwko.
- Pożyczek nabrał na mamę, bo chciał się budować. To było 48 tys. zł długu – dodaje Elżbieta Piwko.
Rodzina ze strony syna zmarłej pani Krystyny - pana Marka przyznaje, że mężczyzna rzeczywiście zaciągał kredyty na swoją matkę. Jednak jej zdaniem była to po prostu pomoc ze strony matki.
Pani Krystyna niedługo przed śmiercią opłaciła sobie grób na cmentarzu w Legionowie. Umarła we wrześniu 2016 roku. Koszty pogrzebu pokryła jej córka – Elżbieta. Kobieta w administracji cmentarza złożyła też wówczas pismo, z którego wynikało, iż zmarła nie życzy sobie, żeby razem z nią chować jej syna.
W czwartek 9 sierpnia zmarł pan Marek, a jego ciało, mimo sprzeciwu, złożono w grobie matki. Stało się tak, ponieważ zgodę na pochówek rodzinie mężczyzny, wydała parafialna administracja cmentarza.
- Proboszcz i automatycznie administrator cmentarza moim zdaniem popełnił błąd administracyjny, bo zwaśnionym stronom dał jakby prawo do tego samego miejsca. Nie mam pojęcia, jak się za to wziąć. Natomiast na pewno nie chcemy mu zostawić, im prezentu w formie pomnika – ocenia Norbert Piwko.
Rozmowa wnuka zmarłej w kancelarii parafii:
- Ksiądz mi wytłumaczy, bo nie jestem w stanie tego zrozumieć. Jeżeli ks. proboszcz doskonale wiedział, że jesteśmy skonfliktowani i najpierw pozwolił nam pochować tam babcię… Ja mam nieodparte wrażenie, tak jak byśmy złożyli babcię w obcym grobie, to jest pierwsza sprawa. Druga sprawa, pozwolił ksiądz nam tam stawiać pomnik, I teraz co?
- Podejrzewam, że to jest kwestia pomiędzy państwem a osobami, które też tam pochowały.
- Czyli Kościół jako administracja, nie czuje się odpowiedzialny za to?
- Nie sądzę, nie sądzę.
- Marek walczył o to, chciał być tam pochowany. A pomnik nie chciał. My w ogóle nie chcieliśmy, żeby ona stawiała ten pomnik. Chcieliśmy zupełnie inny, taki pod rodziców. Ta kobieta nie chciała się dogadać – skomentowała córka pana Marka.
Reporter: Jan Kasia
jkasia@polsat.com.pl