Tata Polak, mama Ukrainka, ona bezpaństwowiec
Monika ma 6 lat, urodziła się w Polsce, ale nie ma ani polskiego, ani żadnego innego obywatelstwa. Jest bezpaństwowcem. Jej mama pochodzi z Ukrainy, a tata jest Polakiem. Rodzice od początku chcieli, by Monika była Polką, ale nie zdążyli z formalnościami. Teraz proszą o pomoc, bo dziecko nie ma zameldowania czy dokumentu ze zdjęciem, co utrudnia życie.
58-letni Andrzej Stęplewski to człowiek o wielkim sercu. Prawdziwy anioł stróż dla rodziny i swojej jedynaczki. Mężczyznę odwiedzamy z kamerą nad morzem. Jest tam z córką na krótkich wakacjach.
46-letnia matka Moniki, pani Żanna ze względu na pracę została w Warszawie. Kobieta dziewięć lat temu przyjechała z Ukrainy za chlebem.
Pani Żanna miała na Ukrainie męża. Twierdzi jednak, że w domu panowała przemoc. Dlatego, mimo że kończyła się jej wiza, postanowiła zostać w Polsce. Po jej wygaśnięciu kobieta siedem lat przebywała tu nielegalnie.
- Była przemoc w rodzinie. Tutaj nawet kota nie można uderzyć, a tam jest to normalne. Wiele razy byłam bita – mówi pani Żanna.
Kiedy w ubiegłym roku para uzyskała pozwolenie na ślub, pani Żanna mogła zalegalizować swój pobyt i rozpocząć starania o uzyskanie dla Moniki polskiego obywatelstwa. Pan Andrzej wniósł w tym celu do prokuratury wniosek o zaprzeczenie ojcostwa byłego męża pani Żanny. Potem dziewczynka mogła dostać jego nazwisko.
Niestety, w maju tego roku Wojewoda Mazowiecki odmówił potwierdzenia polskiego obywatelstwa dla Moniki. Mimo, że nosi nazwisko polskiego ojca. Na potwierdzenie ojcostwa pan Andrzej miał rok od chwili narodzin dziecka. Nie zdążył, bo czekał na zaprzeczenie ojcostwa ukraińskiego byłego męża kobiety.
- Tutaj liczyła się data ustalenia ojcostwa i zostało to zrobione po terminie ustawowym. Stąd decyzja odmowna.
Po prostu nie było innej możliwości – mówi Ewa Filipowicz, rzecznik wojewody.
Pan Andrzej tłumaczy, że nie wniósł od razu sprawy do prokuratury o zaprzeczenie ojcostwa, ponieważ pani Żanna była w Polsce nielegalnie i bał się, że zostanie deportowana.
- Czekaliśmy na abolicję prezydenta, ale mnie nie objęła, bo nie byłam jeszcze pięć lat w Polsce – opowiada pani Żanna.
Całej sprawy by nie było, gdyby dziecko od razu miało akt urodzenia z polskim nazwiskiem - ojca. Nie byłoby potrzeby zaprzeczania ojcostwa i ubiegania o polskie obywatelstwo. Jednak mimo, że pani Żanna rozwiodła się tuż po narodzinach Moniki, dziecko otrzymało nazwisko byłego męża – Ukraińca.
- Pani była w trakcie trwania związku małżeńskiego z obywatelem Ukrainy. I nawet jeżeli się rozwiodła za parę dni, to jest domniemanie, że dziecko pochodzi od męża matki – tłumaczy Agnieszka Typiak, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Pruszkowie.
- Proszę zauważyć, my nie mamy żadnej możliwości wyrobienia dokumentu ze zdjęciem, potwierdzającym tożsamość córki. Zastanawiam się, czy nie wyrobić jej karty rowerowej, bo jest ze zdjęciem – komentuje pan Andrzej.
Niestety, rodzina ma także wstydliwą tajemnicę. Wyjeżdżając 9 lat temu do Polski do pracy na Ukrainie pani Żanna zostawiła trzech synów. W wieku 5, 9 i 13 lat.
- Miałam wyrzuty sumienia, ale nie miałam wyjścia. Teraz to ja bym inaczej zrobiła, nie bałabym się tak. Teraz dzieci wszystkie są tutaj – mówi pani Żanna.
Radosna i pełna życia Monika za rok pójdzie do pierwszej klasy. Jej rodzice liczą, że do tego czasu będzie miała polskie obywatelstwo. Przed naszą kamerą urzędnicy obiecali pomoc w tej sprawie.
- Jest możliwość nadania obywatelstwa w innej procedurze. Zachęcam do kontaktu z urzędnikami, przekażą, jakie dokumenty złożyć i jak to zrobić – radzi Ewa Filipowicz, rzecznik Wojewody Mazowieckiego.*
* skrót materiału
Reporter: Marta Terlikowska
mterlikowska@polsat.com.pl