W długach przez znajomego. "Wkupia się w towarzystwo i wbija nóż w plecy"

- Wybiera ofiary ze swojego najbliższego środowiska. Wkupia się w towarzystwo i wbija nóż w plecy – mówi o Kamilu M. pan Tomasz. Mężczyzna jest jedną z kilku osób, które walczą o odzyskanie pieniędzy pożyczonych znajomemu. Trzy osoby, które zdecydowały się z nami porozmawiać, na interesach z M. straciły w sumie prawie 200 tys. zł.

Kamil M. od 2013 roku działa w Toruniu. W ciągu kilku lat, według naszych bohaterów, miał wyłudzić około 200 tys. zł. Wyszukiwał majętne osoby w swoim otoczeniu, następnie się z nimi zaprzyjaźniał i pożyczał pieniądze, jak mawiał - na inwestycje. Nam udało się dotrzeć do trójki poszkodowanych. Do dziś wstydzą się, że tak łatwo dali się omamić Kamilowi M., dlatego nie zde-cydowali się na pokazanie twarzy przed kamerą.

- Poznałem go krótko po tym, jak się wprowadziliśmy. Sprawiał pozytywne wrażenie. Był bardzo otwarty, przyjacielski. Ma gadanę – opowiada pan Marek, który stracił 90 tys.zł.

- My się poznaliśmy w firmie, w której pracowaliśmy razem. Zaczął się, jak to się mówi, kręcić wokół mnie. Używał miłych słów typu: bracie, przyjacielu. Pod koniec 2013 roku zaproponował mi pierwszy biznes – mówi pan Tomasz wyceniający straty na 70 tys.zł.

- Od nas pożyczył 22 400 zł. Po prostu miał świadomość tego, że jest osobą niewypłacalną, że właściwie w żaden sposób nie można z niego tych pieniędzy ściągnąć. Nieistotne, czy to jest tysiąc, czy sto tysięcy, czy milion złotych – dodaje pani Natalia.

Interesy, o których mówił Kamil M., polegały na pożyczaniu pieniędzy na procent lub inwestowaniu w sprowadzanie samochodów z zagranicy. Pieniądze miały wracać do właścicieli po sprzedaży aut, wraz z określonym zyskiem.

- Wydaje mi się, że był przełom stycznia i lutego. Po prostu przyszedł i powiedział, że jest okazja, że ma kupca na auto, ale brakuje mu 7,5 tys. zł i czy bym mu nie pożyczył i on mi odda 8 tys. zł – wspomina pan Marek.

Początkowo pieniądze rzeczywiście wracały, ale były to niewielkie kwoty. Później Kamil M. pożyczał coraz większe sumy pieniędzy, na coraz droższe auta i inwestycje.

- Na początku 2014 roku Kamil zaproponował mi kolejny biznes. Nazwał to warszawskimi procentami, odsetkami. Miało to polegać na tym, że lokowało się daną sumę pieniędzy i po pięciu latach miał być zwrot plus sto procent wpłaconej sumy. Tym sposobem, w tym biznesie miałem ponad 60 tys. zł – opowiada pan Tomasz.

Jak twierdzą poszkodowani, gdy Kamilowi M. udało się już „pożyczyć” większą sumę pieniędzy, zmieniał się całkowicie. Unikał kontaktu, następnie obiecywał zwrot niewielkich kwot, ale z reguły nie trafiały one do właścicieli. Jedną z takich rozmów udało się zarejestrować.

Rozmowa z Kamilem M. nagrana przez jednego z poszkodowanych.

- Chcesz oddać pieniądze?
- Chcę!
- Ile?
- No, 77 tysięcy, tyle co pożyczyłem.
- Na początek masz spłacić obydwa kredyty, które wziąłeś na mnie, rozumiesz to?
- Ja na ciebie nie brałem, to ty brałeś kredyty.
- Tak, ale pieniądze dałem tobie. Było tak czy nie?
- No dobra, ale to możemy się umówić, że na początek po 500 zł będę ci przelewał?
- Jeżeli spłacisz najpierw te kredyty, rozumiesz to?
- Ale jak zapłacę, jak na razie nie mam kasy?


W czasie, gdy Kamil M. pożyczał pieniądze na sprowadzenie samochodu od pani Natalii, był już zadłużony u kilku innych osób. Poszkodowani postanowili działać razem i zgłosili swoje sprawy do prokuratury.

- Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum-Zachód oskarżyła Kamila M., lat 30, o popełnienie dwóch oszustw na szkodę trzech osób fizycznych – informuje Andrzej Kukawski z Prokuratury Okręgowej w Toruniu.

- Oba postępowania dotyczą zarzutów z Art. 286 KK, czyli oszustwa. Dotyczy to przestępstwa popełnionego w okresie od 2013 do 2016 r., gdzie kwota wynosi około 85 tys. zł. Natomiast drugie dotyczy przestępstw popełnionych w 2016 r., gdzie łączna szkoda przekroczyła ponad 100 tys. zł. Przestępstwa te zagrożone są karą do 8 lat pozbawienia wolności. Oskarżony w obu tych sprawach nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów – dodaje Tomasz Żuchowski, sędzia Sądu Rejonowego w Toruniu.

W sądzie udało nam się spotkać Kamila M.

Kamil M.: Pożyczyłem na inwestycję. Jeżeli inwestuje się, to można też stracić.
Reporter: Ale z tego, co opowiadają ludzie, to pan ciągle tracił. Były pieniądze pożyczane gdzieś tam na procent - nie wyszło. Był interes z samochodami - nie wyszło. Jest pan strasznie pechowym człowiekiem, bo każdy interes, w który pan wchodzi, to nie wychodzi.
Kamil M.: Może tak jest. Ja im zwrócę te pieniądze prędzej czy później.
Reporter: Ale z czego, jak pan mówi, że pieniędzy nie ma.
Kamil M.: Wie pan co, no z czego? No… na tę chwilę nie wiem.*

* skrót materiału

Reporter: Jakub Hnat

jhnat@polsat.com.pl