Koniec gehenny pana Zdzisława. Pomogliśmy w walce o nowe mieszkanie

Udało nam się pomóc panu Zdzisławowi z Łodzi. Mężczyzna po amputacji nogi stał się więźniem swojego zaledwie 15-metrowego mieszkania. Lokal nie ma łazienki, toalety, a od świata oddzielają go strome schody. Niepełnosprawny pan Zdzisław przez 5 lat prosił urzędników o lokal na parterze. Dostał go dopiero po naszej interwencji.

To fragment listu, który otrzymaliśmy dwa miesiące temu.  Zrozpaczony 65-letni niepełnosprawny pan Zdzisław z Łodzi błagał o pomoc:

„Jestem przykuty do wózka inwalidzkiego z powodu amputacji lewej nogi. Nie mam łazienki, ogrzewania i praktycznie niczego do życia tak chorej osobie. Napisałem pismo o przyspieszenie przydziału lokalu. W urzędzie każą mi czekać, na co? Chyba na śmierć”.

Natychmiast postanowiliśmy pomóc choremu mężczyźnie. Odwiedziliśmy pana Zdzisława. Mężczyzna porusza się na wózku inwalidzkim, w 15-metrowym mieszkaniu.
 
- Jestem więźniem domu. To taka wegetacja. Wielokrotnie chciało mi się płakać. Pani jest moją nadzieją na cokolwiek – mówi naszej reporterce pan Zdzisław.

- Tu w razie pożaru to jest koniec, bo on nie ma szans ucieczki. To jest całe jego życie, jest odizolowany całkowicie od świata – dodaje pani Jadwiga, partnerka pana Zdzisława.

W życiu pan Zdzisław przeżywał wiele trudnych chwil. Jego jedyna córka zginęła w wypadku samochodowym. Pomimo trudności mężczyzna z panią Jadwigą ciężko pracował i nie narzekał. Niestety, zaawansowana cukrzyca pięć lat temu doprowadziła do amputacji nogi. Dla mężczyzny to był koniec pracy i samodzielnego życia.

W dodatku pan Zdzisław traci wzrok. Nie może wyjść z domu, bo mieszka na drugim piętrze. Para wielokrotnie starała się o mieszkanie na parterze. Bezskutecznie.

- Opiniowaliśmy sytuację mieszkaniową pana Zdzisława. Wydaliśmy pozytywną decyzję, uznaliśmy, że jest jak najbardziej zasadne, by otrzymał mieszkanie ze złamanymi barierami architektonicznymi – informuje Katarzyna Tręda-Pisera, rzecznik osób niepełnosprawnych w Łodzi.

Niestety, czas mijał. Od pierwszej prośby o mieszkanie upłynęło 6 lat, a urzędnicy o niepełnosprawnym zapomnieli. Pan Zdzisław był zrozpaczony. 

- Tyle lat czekania, a tu przyszło pismo typu „kopiuj wklej” - to samo, tylko daty zmienione, że lokalu nie ma i już – opowiada pan Zdzisław.

Po naszej interwencji urzędnicy obiecali mieszkanie panu Zdzisławowi. I słowa dotrzymali! Pan Zdzisław i pani Jadwiga dostali 40-metrowe mieszkanie na 3. piętrze z windą. A to oznacza, że niepełnosprawny przestał być więźniem własnego domu. Już za kilkanaście dni para wprowadzi się do nowego mieszkania.  

- Nie wiem, ile pożyję, ale będę wdzięczny, daj Boże, by się za rok spotkać się. Zobaczy pani jak ja odżyję, nawet psychicznie. Określam to jako cud. W tym sensie, że dostałem pomoc, czyli media mają siłę przebicia – powiedział wzruszony pan Zdzisław.*

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz
 
interwencja@polsat.com.pl