Jezioro dla wybranych. Sąsiedzka wojna na skraju Puszczy Boreckiej

Państwo Maluchnikowie na skraju Puszczy Boreckiej prowadzą gospodarstwo agroturystyczne, jednocześnie walcząc z sąsiadami o dostęp do pobliskiego jeziora. Ci, po sprowadzeniu się w 2014 r. odgrodzili teren siatką sięgającą aż 3 metrów w wodę. Choć zabrania tego prawo, walka o usunięcie siatki trwa latami, bo sąsiedzi odwoływali się do wszelkich możliwych instytucji. Napięcie między stronami jest tak wielkie, że interwencje policji i procesy są na porządku dziennym.

Dwadzieścia lat temu państwo Maluchnikowie odnaleźli swoje miejsce na ziemi w Zawadach Oleckich na skraju Puszczy Boreckiej. Poświęcili cały swój czas i pieniądze, żeby stworzyć tu gospodarstwo agroturystyczne dla ludzi szukających ciszy i kontaktu z dziką naturą.

- Jak miałam stodołę, gdzie mogłam postawić piec, to zrobiłam pracownię ceramiczną i zaczęli przychodzić ludzie, pytać, czy można coś polepić. Ludzie zaczęli przychodzić na warsztaty ceramiczne i pytać, czy można tu zamieszkać, więc zrobiliśmy pensjonat - opowiada Anna Maluchnik, właścicielka gospodarstwa agroturystycznego.

Jak twierdzą Maluchnikowie, raj na ziemi skończył się w 2014 roku. Wówczas za płotem zamieszkali państwo K.

- Zagrodzili brzeg jeziora w taki sposób, że włożyli siatkę trzy metry w jezioro. Wcześniej ich dojście do wody zostało „usprawnione”, zostało tam wwiezione kilkanaście kamazów piasku – mówi Anna Maluchnik.

- Prawo wodne zabrania grodzenia nieruchomości w odległości mniejszej niż półtora metra od linii brzegu, a także uniemożliwiania przechodzenia przez ten obszar. Chodzi głownie o bezpieczeństwo, karetka musi dojechać, sanepid musi móc pobrać próbki, musi być możliwość amatorskiego połowu ryb – tłumaczy Agnieszka Giełażyn-Sasimowicz, rzecznik prasowy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Białymstoku.

- To nie jest coś, co się kojarzy ze spokojem i wakacjami, tylko z jakimś obozem, z czymś strasznym – ocenia Anna Maluchnik.

Próbowaliśmy dowiedzieć się, dlaczego państwo K. zagrodzili dojście do jeziora. Nie chcieli oficjalnie wypowiedzieć się przed naszą kamerą.

- Ich klienci wchodzili na moją posesję, co nie mają prawa, bo mają prawo tylko przejść. Dlatego postawiłem ogrodzenie. Ja tutaj nie prowadzę interesów, ja tutaj żyję i chcę oddzielnie żyć, nie chcę z ludźmi, których nie znam – tłumaczy naszej reporterce sąsiad Maluchników.

- Można sobie zrobić płot wzdłuż linii brzegowej, zostawiając przejście i furtkę własną, żeby wyjść na plażę. Tu nie ma tłumów, nie dzieje się nic złego i takie grodzenie jest po prostu nieprzyzwoite – uważa Jerzy Kisielewski, mieszkaniec Zawad Oleckich.

- Jeśli ktoś przyjeżdża tam, gdzie jest dzika przyroda, to ma tę przyrodę chronić i to on ma się dostosować do tej przyrody, a nie przyroda ma się dostosować do niego. A nasi sąsiedzi dostosowują sobie świat do siebie, włącznie z ludźmi, z sąsiadami – komentuje Anna Maluchnik.

W 2016 roku Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej uznał, że ogrodzenie państwa K. jest niezgodne z prawem i nakazał jego rozebranie. Ale państwo K. odwołali się do wszelkich możliwych instancji, włącznie z naczelnym sądem administracyjnym. I chociaż ten oddalił ostatecznie ich skargę, ogrodzenie od strony plaży gminnej stoi nadal.

- Wysłałem pismo, poprosiłem o ustalenie linii brzegowej, żebym mógł dostosować się do decyzji. Nie mogę tego zrobić, jeśli nie jest nadana linia brzegowa – twierdzi sąsiad państwa Maluchników.

- Już nie będziemy czekać, sprawa trafi na policję  – zapowiada Agnieszka Giełażyn-Sasimowicz, rzecznik Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Białymstoku.

Spór o ogrodzenie zapoczątkował wojnę sąsiedzką, która pociągnęła za sobą liczne interwencje policji i sprawy w sądzie. Ostatnia - o zniszczenie kamery sąsiada przez panią Annę odbyła się 6 września.

- Podejmujemy tam liczne interwencje, które dotyczą zniszczeń mienia, nieostrożności przy trzymaniu zwierząt czy zakłócania porządku. Prowadzimy postępowania w tych sprawach, niektóre trafiają do sądu – informuje Justyna Sznel z Komendy Powiatowej Policji w Olecku.*

* skrót materiału

Reporter: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl