Komornik nie chciał czekać. Męża spłaciła… dwa razy

Pani Sylwia z Lubonia niedaleko Poznania twierdzi, że po rozwodzie spłaciła męża z połowy mieszkania, ale mimo to, komornik zabrał z jej konta ponad 50 tys. zł. Kobieta tuż przez egzekucją wysłała mu dokumenty potwierdzające spłatę i wystąpiła do sądu o wstrzymanie jego działań. Nim to nastąpiło, komornik zabrał z konta jej oszczędności.

Pani Sylwia ma 43 lata. Kiedy w 2001 roku brała ślub, była bardzo szczęśliwa. On był informatykiem, ona po filologii romańskiej. Wzięli kredyt, kupili mieszkanie i wspólnie je remontowali. Urodziła się im córka. Myślała, że szczęście będzie trwało wiecznie.

- Gdy Sandra miała dwa lata zaczęło się to wszystko psuć ze względu na to, że mój mąż postanowił odwiedzać inne kobiety. Cierpliwość mi się skończyła i złożyłam pozew o rozwód – opowiada.

W 2010 roku małżeństwo rozwiodło się. Rok później były mąż pani Sylwii złożył do sądu pozew o podział majątku, czyli mieszkania. W lutym 2018 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu postanowił, że pani Sylwia zostaje z córką w mieszkaniu. Ma zapłacić byłemu mężowi ponad 52 tys. zł, a były mąż jej ponad 17 tys. zł, ponieważ to pani Sylwia spłaciła resztę kredytu za mieszkanie.

- Czyli zostało 36 tys. zł. To w uzasadnieniu jest powiedziane. Jak zobaczyłam zastaw na hipotece na mieszkaniu z tytułu długu w ZUS na kwotę 19 tys. zł, to myślałam, że mi oczy wyskoczą. Okazało się, że mój były mąż prowadził swoją dzielność gospodarczą, miał zatrudnionych pracowników, ale nie płacił za nich składek. Kolejne pismo jest od komornika, ponieważ mój mąż zalegał z zapłatą alimentów na 12 tys. zł – wspomina pani Sylwia.

Kobieta twierdzi, że długi męża spłaciła. Z kwoty początkowej ponad 52 tys.zł zostało do spłaty jeszcze około 8 tys. Tę kwotę przelała mu na konto. Myślała, że na tym jej smutna przygoda z byłym mężem kończy się.  

- Byłam bardzo zadowolona, że w końcu mam własne mieszkanie, bez żadnych obciążeń, że są spłacone alimenty, że możemy ruszać od nowa, nowe życie zacząć. Na rozprawie apelacyjnym sędzia powiedział, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby uczestniczka postępowania, czyli ja, jako dłużnik rzeczowy, spłaciła zobowiązania obciążające wnioskodawcę, czyli mojego byłego męża i przedstawiła przysługującą z tego tytułu wierzytelność do potrącenia – mówi pani Sylwia.  

- Ona miała obowiązek rozliczyć się z tymi wierzycielami w pierwszej kolejności. Gdyby tego nie uczyniła, to byłaby podwójnie stratna, gdyż rozliczyłaby się z wierzycielami i jednocześnie musiałaby się rozliczyć z mężem. Dokonała spłaty jego długów i one powinny być odliczone od jej zobowiązania względem  męża. Mąż uznał jednak, że to nie nastąpiło – dodaje Cezary Rajski, adwokat pani Sylwii.

Były mąż pani Sylwii mieszka teraz w małej miejscowości niedaleko Rybnika. Dotarliśmy do niego. Kategorycznie odmówił oficjalnej wypowiedzi, twierdząc, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Co więcej, złożył sprawę do komornika w Rybniku żądając od byłej żony prawie 44 tys. zł. Pani Sylwia przeżyła szok, kiedy lipcu dowiedziała się, że komornik zablokował jej konto.

- Dodzwoniłam się do pana komornika, wysłałam mu drogą mailową całe rozliczenie względem męża. Zapytałam go, na jakiej podstawia zablokował mi konto i usłyszałam, że otrzymał wniosek od mojego byłego męża .Tam była kwota czterdziestu kilku tys. zł, jako, że mój były mąż od tych 50 tys. zł odjął 8 tys.,  które ode mnie otrzymał. Stąd wyższa kwota, bodajże 44 tys. zł do ściągnięcia – tłumaczy pani Sylwia.

- Komornik uzyskał od pani Sylwii jako dłużniczki wiarygodną informację, popartą dokumentami, że nastąpiło rozliczenie z byłym mężem. Do czasu weryfikacji tych informacji, jego obowiązkiem było wstrzymanie się z dalszymi czynnościami. O tym mówi nawet stosowny przepis kodeksu postępowania cywilnego – informuje Cezary Rajski, adwokat pani Sylwii.

Tak się jednak nie stało. Pani Sylwia natychmiast poszła do sądu. Sąd w Poznaniu w trybie błyskawicznym wydał postanowienie o zawieszeniu czynności komorniczych do czasu wyjaśnienia sprawy. Zadzwoniła do komornika, informując, że zaraz to postanowienie wyśle mu mailem.

To fragment tej rozmowy:

Pani Sylwia: Właśnie otrzymaliśmy postanowienie o zawieszeniu postępowania. Do godziny to będzie u państwa.
Komornik:  Rozumiem, tylko że przelew został zrobiony.
- A dlaczego?
- Przepraszam, a dlaczego nie? Niech mi pani powie, dlaczego ja mam czekać nie wiem na co, jeżeli ja mam kolejność księgowania, niech mi to pani wytłumaczy.
- Bardzo przepraszam, ale ta sprawa będzie miała dalszy tok.
- Ja się nie boję. Czy to już wszystko?
- Tak.  
- Do widzenia.

Z konta pani Sylwii komornik ściągnął prawie 50 tys. zł, bo zostały doliczone wszystkie koszty komornicze. Kobieta została pozbawiona oszczędności życia. Złożyła doniesienie do prokuratury na działania swojego byłego męża i komornika.

- Pokrzywdzona w piśmie wskazywała, że doszło do oszustwa, jakiego miał się dopuścić jej mąż i nieprawidłowości działań komornika. Postępowanie jest na etapie wstępnym. W tej sprawie nikomu jeszcze nie przedstawiono zarzutów – informuje Joanna Smorczewska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.

Reporter: Dlaczego pan tak postąpił? Skąd ten pospiech? Miał pan wysłane wszystkie dokumenty, że spłaciła męża długi . W postanowieniu sądowym, którym pan dysponował, było napisane, że może spłacić te długi, prawda?
Arkadiusz Chmielowski, komornik przy Sądzie Rejonowym w Rybniku: Nie było pośpiechu, szanowna pani.
- Nie czuje pan tutaj żadnej swojej winy?
- Nie będę tego komentował.
- Poczekamy, co w tej sprawie powie prokuratura.
- Jeżeli taka będzie faktycznie konieczność, to tak.

- Nigdy w życiu bym się nie spodziewała, że człowiek, który uczciwe pracuje, oszczędza pieniądze, zostanie ograbiony ze wszystkich swoich oszczędności i w dodatku nie może nic zrobić, bo ma ręce związane. Człowiek się czuje bezsilny – komentuje pani Sylwia.*

* skrót materiału

Reporter: Małgorzata Frydrych

mfrydrych@polsat.com.pl