Ciągły hałas doprowadza do szału. Puścili obwodnicę obok domów
68-letni Roman Frel z miejscowości Młynki w woj. lubelskim twierdzi, że jedna decyzja urzędników pozbawiła go spokojnej starości. Od miesiąca pan Roman żyje w sąsiedztwie obwodnicy, co stało się jego gehenną.
- Nie mogę spać, bo jest huk. Wyłączysz pan telewizor, to się wzmaga ten huk i światła migają przez te panele. Sufity pękają. Belki są metalowe, mają tendencję do drgań – opowiada pan Roman.
Dziś droga krajowa między Kurowem w województwie lubelskim a Garwolinem w mazowieckim jest najbardziej ruchliwym odcinkiem w kierunku Warszawy. Według mieszkańców dziennie przejeżdża tędy około 10 tysięcy samochodów. Docelowo ma ich być nawet 15 tysięcy.
- Byłem jedyny, który kolidował z tą obwodnicą, ale moje monity i pisma nic nie dawały – mówi pan Roman.
Zanim droga powstała, władze samorządowe apelowały do GDDKiA o przesunięcie inwestycji o 20-30 metrów od domu pana Romana.
- Gdyby była taka możliwość, żebyśmy przesunęli drogę w ramach kontraktu, to byśmy to zrealizowali – odpowiada Jan Krynicki z GDDKiA.
- Pas drogowy jest 10 metrów od domu. A od wiaduktu odbija się hałas. I noc snu zaczyna się od godziny 1 w nocy, a o godzinie 3 wszystko zaczyna się od nowa. Sobie tak myślałem, że jak mnie wykupią, to pojadę w Bieszczady i się zaszyje gdzieś, żeby mnie nikt nie widział, tylko wilki od czasu do czasu. No, ale nie wypaliło, bo się uwzięli na mnie i chcieli mi dokuczyć. A budynek dostał złotą wiechę województwa lubelskiego w 1990 r. – opowiada pan Roman.
Pan Roman nie jest jedynym mieszkańcem, który narzeka na powstałą obwodnicę. Mimo że o inwestycji wiadomo było od lat, to mieszkańcy nie spodziewali się, że droga aż tak bardzo uprzykrzy im życie. Ich zdaniem powstało na niej zbyt mało ekranów akustycznych. Ale argumenty mieszkańców nie przekonują urzędników.+
- Nie można okna otworzyć, bo jest hałas straszny. Najgorzej to w nocy – relacjonuje Janina Kruk.
- A u sąsiadów jest odblask świateł samochodów. To bardzo uciążliwe – dodaje Magda Kruk.
- Projektanci powinni być bardziej wyczuleni na głos społeczeństwa w tej sprawie. Tutaj same przepisy, same normy nie wystarczą. Trzeba posłuchać ludzi – zauważa Stanisław Gołębiowski, wójt Końskowoli.
- Rutynowo, jak przy każdej nowo oddanej drodze szybkiego ruchu, rok po udostępnieniu jej kierowcom mamy obowiązek wykonać analizę porealizacyjną. Czyli sprawdzić, czy zastosowane m.in. elementy ochrony akustycznej spełniają swoje warunki – odpowiada
Jan Krynicki z GDDKiA.
Mieszkańcy nie zamierzają odpuścić. Liczą, że ich monity zwrócą uwagę urzędników na problem i komfort ich życia. *
* skrót materiału
Reporter: Paweł Gregorowicz
pgregorowicz@polsat.com.pl