Walczy z gminą i sąsiadem o dostęp do pola
Teresa Pałka ze wsi Swojczany w Małopolsce od prawie pięciu lat prowadzi walkę o dostęp do swojego pola. Z powodu ukształtowania terenu i działań sąsiada kobieta straciła dostęp do swoich upraw.
- Sąsiad, żeby w czasie deszczu woda nie płynęła w kierunku jego posesji, postanowił kupić działkę obok mojej posesji i tam koparką wykopał jeden rów przy mojej działce, drugi przy działce sąsiada i wpuścił tę wodę z całej wsi. Woda wyrwała potężne dwa rowy i oczywiście w najniższym punkcie została skierowana na moją działkę, odcinając mi dostęp – mówi Teresa Pałka.
Pani Teresa o pomoc zwróciła się do wójta, który nakazał zasypanie rowów. To jednak nie rozwiązało problemu.
- Po kilku latach wójt napisał w decyzji, że sąsiad ma zasypać te rowy. Sąsiad zasypał rowy, ale podniesiono poziom drogi na wprost posesji pana J. o metr przynajmniej i ta woda, która płynie od strony Jeżówki, skręca do nas – uważa pani Teresa.
Sąsiad nie chce wypowiadać w tej sprawie przed naszą kamerą.
Pani Terasa tłumaczy, że problem rozwiązałoby wykonie po obu stronach drogi rowów odwadniających. Jej dalsze interwencje w urzędzie gminy nie przynoszą efektu. Dzieje się tak, ponieważ urzędnicy uważają problem za rozwiązany.
Reporter: Dlaczego nie można wykopać po prostu tych rowów po obu stronach drogi, żeby tę wodę odprowadzić? Przecież to nie byłoby drogie?
Waldemar Bręklewicz z Urzędu Gminy Charsznica: Nie da się wykopać tam rowów.
- Dlaczego?
- Dlatego, że nie jesteśmy właścicielami gruntów przyległych.
- Ale powinien pan coś z tym robić, po to pan tu pracuje.
- Powiedziałem pani, że od roku się tym nie zajmuję.
- Ale zajmował się pan przez 5 lat i nic pan nie zrobił!
Urzędnicy nie uznają argumentów pani Teresy i bezradnie rozkładają ręce. Tymczasem kobieta w dalszym ciągu nie ma dostępu do pola, które stanowi źródło jej utrzymania.*
* skrót materiału
Reporter: Jan Kasia
jkasia@polsat.com.pl