Kupił mieszkanie, ale je straci. Przez długi dewelopera!

Kazimierz Dyląg zapłacił 120 tys. zł za mieszkanie w Krakowie. Kilka lat zajęło mu doprowadzenie do podpisania aktu notarialnego przenoszącego własność kupionego lokalu. I ten czas okazał się kluczowy, bo zanim to nastąpiło, deweloper popadł w długi, a wierzyciele wpisali się do księgi wieczystej. Mieszkanie już zlicytowano. 78-letni pan Kazimierz jest strzępkiem nerwów, czeka na termin wyprowadzki.

Kazimierz Dyląg mieszka w Krakowie. Po śmierci żony w 2003 roku postanowił sprzedać dom i kupić mieszkanie. Zapłacił 120 tysięcy złotych i w 2008 roku wprowadził się. Przez kilka następnych lat walczył z deweloperem o podpisanie aktu notarialnego, który formalnie przeniósłby na niego własność nieruchomości.

Gdy w 2012 roku pan Kazimierz podpisał akt notarialny, w księdze wieczystej mieszkania wpisani już byli wierzyciele dewelopera. Ten zobowiązał się w dokumencie, że pokryje wszelkie ewentualne szkody naszego bohatera do kwoty 225 tys. zł.

- Taki zapis w przypadku niewypłacalności takiego dewelopera jest pusty, bez możliwości wyegzekwowania tej właśnie kwoty. W tej sytuacji dobrego zabezpieczenia nie ma. Nie sądzę, żeby sprzedający swoje środki finansowe w ten sposób zabezpieczył akonto przyszłych, ewentualnych roszczeń pana Kazimierza – ocenia warunki umowy prawnik Piotr Wojtaszak.

- Wiem, że przez to wszystko on żyje w wielkim stresie. Zastanawia się, kiedy listonosz przyjdzie i co przyniesie, co będzie trzeba zrobić, jak się zachować, żeby jakoś oddalić tę sytuację, czy próbować ją zmienić – mówi Jadwiga Odrobina, przyjaciółka pana Kazimierza.

- Stale stres, stale stres, stale stres. Ja tu całą torbę mam leków, codziennie po 12 tabletek.
Aż drżę, jak wychodzę sprawdzić, co tam jest w tej skrzynce. Takie są sądy w Polsce – tłumaczy Kazimierz Dyląg.

Kilka miesięcy temu 38-metrowe mieszkanie pana Kazimierza zostało sprzedane na licytacji komorniczej za 170 tys. zł. Nieruchomość formalnie ma już nowego właściciela. O wyjaśniania pytamy komornika, Leszka Dumnickiego.

- Przeniesienie własności następuje aktem notarialnym. W związku z czym właściciel, który nie przeniesie tej własności aktem notarialnym, nadal jest właścicielem i można przeciwko niemu prowadzić postępowanie egzekucyjne ze wszystkimi konsekwencjami. Takie sytuacje się zdarzają, zwłaszcza przy tych padających deweloperach, że nie przenoszą własności, a biorą pieniądze – wyjaśnia.

- Niestety dla pana Kazimierza ta sprawa nie może mieć innego finału, jak tylko niekorzystny, a to z uwagi na to, że zawarł umowę przenoszącą własność już po zajęciu tego mieszkania przez komornika - dodaje prawnik Piotr Wojtaszak

Teraz deweloper powinien wypłacić panu Kazimierzowi 225 tysięcy złotych, ale tak się nie stało. Firmy Jerzego M. szukamy na krakowskim Prądniku Białym. Niestety, gdy zaczęły się problemy finansowe, zniknęło biuro i właściciel firmy.

- Tak dużo osób pytało o tę firmę, a oni się już dawno stąd usunęli – słyszymy pod wskazanym adresem.

Z deweloperem skontaktowaliśmy się telefonicznie:

Reporter: Czy pan, w momencie gdy podpisywaliście akt notarialny, miał świadomość tego, że nie będzie mógł wypłacić tych obiecanych pieniędzy?
Deweloper: Nie do końca, bo ja miałem dość dużą nadwyżkę finansową w nieruchomościach. Zakładałem, że się wyplączę z tej kabały, no ale niestety presja była taka dynamiczna, że nie miałem szans tego dokończyć.
- A dlaczego panowie nie przenieśliście tej własności wcześniej?
- Wie pan co, no żeśmy zaniedbali to, co tu dużo mówić. Ja prowadziłem inwestycje na kilkadziesiąt milionów złotych, jak ja mogłem pamiętać akurat o jednym mieszkaniu gdzieś tam sprzed lat, które zostało. Miałem inne sprawy na głowie.

Poszkodowany pan Kazimierz nie ma dokąd się wyprowadzić. *

* skrót materiału

Reporter: Jakub Hnat

jhnat@polsat.com.pl