Po pożarze nie mają gdzie mieszkać. Dramat 5 rodzin

Pożar domu zamienił w dramat życie pięciu rodzin, w większości emerytów i rencistów z Koszanowa. Ogień strawił dach i jedno z mieszkań, a woda, którą go gaszono, zalała zdecydowaną większość innych lokali. Oberwały się sufity, uszkodziły meble i sprzęty gromadzone przez mieszkańców. Poszkodowani to głównie emeryci i renciści, których nie stać na odbudowę budynku.

Pożar domu zamienił w dramat życie pięciu rodzin, w większości emerytów i rencistów z  Koszanowa. Ogień strawił dach i jedno z mieszkań, a woda, którą go gaszono, zalała zdecydowaną większość innych lokali. Oberwały się sufity, uszkodziły meble i sprzęty gromadzone przez mieszkańców. Poszkodowani to głównie emeryci i renciści, których nie stać na odbudowę budynku.

16 września po godzinie 4 rano w miejscowości Koszanowo w województwie zachodniopomorskim wybuchł groźny pożar. W poniemieckim budynku, w którym mieszka pięć rodzin, zapalił się dach. Przerażeni mieszkańcy wybiegali w nocy ze swoich mieszkań. Ewakuowano 16 osób.

- W wyniku pożaru zostało zupełnie zniszczone ostatnie mieszkanie na górnej kondygnacji i pozostałe 3 mieszkania zostały zupełnie zalane. To jest budynek z początku XIX wieku. Mieszkają tu rodziny popegeerowskie – opowiada Grzegorz Spychalski ze Społecznego Komitetu Pomocy Pogorzelcom.

Budynek w zdecydowanej większości nie nadaje się do zamieszkania. Ściany, podłogi i stropy wykonane były z drewna, gliny i trzciny. Część sufitów się oberwała. Nadają się tylko do rozbiórki. Zawalił się też komin. W mieszkaniach nie ma prądu ani ogrzewania.

- Przebywanie wewnątrz stwarza niebezpieczeńswto. Musimy szukać mieszkań zastępczych dla tych rodzin. Ludzie są bezradni. Nie wiedzą, co mają robić – mówi Małgorzata Kędra ze Społecznego Komitetu Pomocy Pogorzelcom.

- Kredytu nie dostaną przy takich dochodach. Żaden bank nie udzieli kredytu, żeby tu coś zrobili – zauważa Agnieszka Brodowska, również należąca do komitetu.

- Dwa pokoje, łazienka, spiżarnia, wszystkie meble, dosłownie wszystko poszło – opowiada pani Jolanta, poszkodowana rencistka.

Mieszkańcy Koszanowa oraz sąsiednich miejscowości powołali społeczny komitet pomocy. Postawili sobie za cel zebranie środków, aby odbudować dach i klatkę schodową. A jak środków finansowych wystarczy - także zniszczonych mieszkań.

- W kuchni zawalił się sufit, pokój jest pozalewany, a to świeżo po remoncie było – mówi poszkodowana w pożarze pani Halina.

- Mam tysiąc złotych emerytury z opiekuńczym. Dla mnie to duży wydatek, sama nie zrobię. Zima idzie i śnieg napada nam na głowę – alarmuje inna poszkodowana - pani Irena.

Mimo że budynek jest prywatny, wójt zapłacił za zabezpieczenie dachu i wypłacił pogorzelcom po tysiąc złotych zapomogi.  Mieszkańcy i przed pożarem ledwo wiązali koniec z końcem.

- Potrzebuję wsparcia, mam 6 chorób, w tym onkologiczną. Jest bardzo ciężko, na same leki wydaję 400 zł. Wegetuję. Sama nic nie zrobię, wszystko mam do wymiany: meble, sprzęt, od początku muszę się dorabiać – mówi pani Jolanta, która żyje z 884 zł renty.

Sąsiedzi pogorzelców oraz mieszkańcy okolicznych miejscowości organizują festyny i jarmarki charytatywne. Pieką ciasta, które później sprzedają. Wszystko, aby pomóc mieszkańcom dotkniętego żywiołem budynku.

Na festynie, który w minioną sobotę odbył się w Koszanowie, zorganizowano aukcję i loterie fantowe. Zebrano 28 tys. zł. Na odbudowę tylko dachu i klatki schodowej potrzeba prawie 400 tys. zł.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl