Zapłacili, mieszkań na własność nie dostali. Żyją bez ciepłej wody i ogrzewania
- Boimy się, że jak upadnie deweloper, syndyk zabierze nam mieszkania, bo nie mamy aktów własności - mówią mieszkańcy jednego z płockich osiedli. Ludzie zapłacili za lokale, ale na podpisanie aktów notarialnych czekają już 3 lata. Inwestycja nie uzyskała bowiem zgody na użytkowanie. W lokalach nie ma ogrzewania ani ciepłej wody, choć mieszkańcy regulują rachunki płacąc deweloperowi.
Rozpacz i bezradność czują mieszkańcy jednego z płockich osiedli, którzy kupili mieszkania od dewelopera. Dziś z tego powodu mają tylko kłopoty.
- Cały czas nas okłamują i trzymają w niepewności, mąż przez to wszystko dostał rozległego zawału, ledwie z tego wyszedł – mówi pani Barbara.
- Przez te problemy zapadłem na depresję, leczę się u lekarza, bo to przerasta nerwy każdego przeciętnego Polaka – dodaje innym mieszkaniec - pan Piotr.
65-letnia pani Barbara i jej 67-letni mąż 3 lata temu postanowili sprzedać stare mieszkanie. Zdecydowali się kupić nowy, 32-metrowy lokal. Podpisali z deweloperem umowę rezerwacyjną. Wpłacili całą kwotę - 150 tys. zł.
- Zapłaciłam i jeszcze musiałam sporo dołożyć, bo podłoga była do wymiany. Byłam jednak zadowolona, bo w ciągu dwóch tygodni miał być akt notarialny – wspomina pani Barbara.
W podobny sposób mieszkania kupowali lub rezerwowali inni lokatorzy. Wpłacali pieniądze i czekali na podpisanie aktów notarialnych. Minęły trzy lata, a ludzie dalej nie mają aktów własności.
Mieszkanie pana Piotra wyceniono na 145 tys. zł. Mężczyzna wpłacił połowę.
- Banki żądają wpisu do księgi wieczystej, bo jest cofnięte pozwolenie na użytkowanie, a takiego wpisu nie można dokonać i banki wypowiadają umowy – mówi.
Pani Ewa za lokal zapłaciła 191 800 zł.
- Deweloper powinien nam dać umowy deweloperskie, zresztą o tę umowę wielokrotnie prosiłam, ale to nic nie dało. Cały czas mówili, że już za miesiąc, już będzie odbiór – wspomina.
Choć lokatorzy nie są właścicielami mieszkań, płacą rachunki deweloperowi. Mimo to nie mają ogrzewania ani ciepłej wody. Ogrzewają się piecykami.
- Jak mieszkańcy z małymi dziećmi mają tutaj żyć, przy tak niskich temperaturach? Deweloper nie płaci, choć mieszkańcy przelewają pieniądze za rachunki na jego prywatne konto – mówi Wioletta Kulpa, radna Płocka.
Mieszkańcy spotkali się z deweloperem.
Reporterka: Czy państwo mogą spojrzeć spokojnie ludziom w oczy?
Deweloper: Oczywiście! A dlaczego nie?
Reporterka: A dlatego, że ci ludzie nie mają aktów notarialnych, dlatego że ci ludzie cierpią, chciałaby pani tak mieszkać?
Mieszkaniec: Nie podpisaliście aktu, taką osobą jestem ja i może mi pani w oczy patrzeć?
Deweloper: Musimy dostosować budynek do nowych przepisów, jakie teraz obowiązują.
Reporterka: Wydaliście pozwolenie na budowę, dlaczego wkroczył do tego wojewoda?
Andrzej Nowakowski, prezydent Płocka: Pozwolenie, było wydane niezgodnie z obowiązującym planem zagospodarowania terenu.
- Co się stało z pana pracownikiem, który wydał takie zaświadczenie?
- Został zwolniony.
- Czy decyzja pana pracownika wpłynęła na dalszą budowę i zakończenie prac przez dewelopera?
- Nie, plan został zmieniony i dziś nic nie stoi na przeszkodzie, by te inwestycje zostały odebrane.
Deweloper powinien dokonać poprawek, aby dostosować inwestycję do planu zagospodarowania terenu, wtedy mógłby uzyskać zgodę na użytkowanie budynków. Niestety, nie zrobił tego. Co więcej, wybudował kolejny blok.
- W poniedziałek zostały złożone dokumenty. Inspektor nadzoru budowlanego powiedział, że w ciągu 7 dni nam to odbierze - przekonuje deweloper.
Poszkodowani mieszkańcy w takie zapewnienia jednak nie wierzą wskazując, że słyszą je nie pierwszy raz.
- W toku postępowania wyjaśniane są dwa wątki: pierwszy z zawieraniem umów rezerwacyjnych zamiast deweloperskich. Drugi to ewentualne sprzeniewierzenie przez dewelopera wpłacanych pieniędzy związanych z utrzymaniem nieruchomości – informuje Iwona Śmigielska-Kowalska z Prokuratury Okręgowej w Płocku.*
* skrót materiału
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz
interwencja@polsat.com.pl