Walka o przyszłość dzieci. Ich kat wraca z więzienia

Suma nieszczęść, jaka dotknęła panią Jolantę ze Szczecina, jest porażająca. Matka trojga dzieci musi uzbierać 60 tys. zł na remont, by miasto pozwoliło jej wprowadzić się do przyznanego mieszkania. Czas nagli, gdyż wkrótce wolność odzyska ojciec dzieci skazany za znęcanie się nad nimi. Mężczyzna wróci do lokalu, w którym teraz żyje pani Jolanta. A to nie koniec nieszczęść. Kobieta jest bowiem bardzo chora.

Kiedy 41-letnia pani Jolanta Pawlak poznała pana Piotra, wydawało jej się, że to będzie idealny ojciec dla dzieci, które wspólnie planowali. Zamieszkali razem w Szczecinie w mieszkaniu pana Piotra, które odziedziczył po dziadku. Najpierw urodził się obecnie 15-letni Mateusz, dwa lata później Sandra, a potem Kamil. Kilka lat byli szczęśliwą rodziną, później zaczął się koszmar, o którym pani Jolanta dowiedziała się na końcu.

- Zaczął wyżywać się, czyli bił. Brata często szarpał i tłukł w toalecie – opowiada  Mateusz.
Reporter: Nie mieliście odwagi powiedzieć mamie, co się dzieje, jak jej nie ma w domu? Mateusz: Nie za bardzo…
Reporter: Co ojciec mówił, dlaczego macie milczeć?
Mateusz: No, że nas zatłucze…

- Zawsze jak na przykład mama była w pracy, musieliśmy siedzieć w pokoju, bo tata nam nie pozwalał nigdzie wychodzić: ani do toalety, ani do kuchni, żeby coś zjeść i napić się – dodaje Sandra.

Zastraszone dzieci przez długi czas milczały. Kiedy w końcu odważyły się powiedzieć mamie, co dzieje się w domu pod jej nieobecność, pani Jolanta natychmiast zgłosiła sprawę do prokuratury. W 2014 roku sąd skazał ojca dzieci na 5 lat więzienia i pozbawił go władzy rodzicielskiej. Wszyscy odetchnęli z ulgą.

Niestety radość ze spokojnego życia nie trwała długo. Dwa lata temu pani Jolanta zaczęła źle się czuć. Lekarze długo szukali przyczyny. Na początku tego roku matka dzieci usłyszała szokującą diagnozę: nowotwór złośliwy jelita grubego z przerzutami do wątroby, płuc i otrzewnej.

- Jeszcze żeby te dzieci były odchowane...  Przykro mi jest bardzo - mówi.
Sytuacja jest tym gorsza, że pani Jolanta nie ma komu powierzyć opieki nad dziećmi, bo jak mówi, jej matka oddała ją na wychowanie babce, więc na jej pomoc nie może liczyć.

Stan zdrowia to nie jedyna rzecz, która spędza sen z powiek pani Jolanty. W przyszłym roku, w maju, na wolność wychodzi ojciec dzieci i wróci do swojego mieszkania. Pani Jolanta wystąpiła do miasta o przyznanie lokalu do remontu. Dostała takie mieszkanie kilka dni temu. Żeby mogła w nim zamieszkać, musi najpierw wykonać remont, który miasto wyceniło na ponad 60 tys. zł. A dla matki to astronomiczna suma.

- Pisałam o to mieszkanie do remontu, ponieważ wcześniej nie było mieszkań np. socjalnych wyremontowanych. Co z tego, że dostaliśmy to mieszkanie, jak przez szybę można je całować i nic więcej – komentuje pani Jolanta.

- Idea lokalu za remont polega na tym, że ktoś się decyduje na ten lokal pod warunkiem, że wykona dane prace w tym lokalu. Na ten moment nikt nie może zmienić zasad, które są – wyjaśnia Tomasz Klek, rzecznik miasta Szczecin do spraw mieszkalnictwa.

- Ja nie proszę dla siebie, bo nie wiem, jaki mam czas życia. Tylko proszę ze względu na dzieci, bo to dla nich jest jakaś przyszłość, nie dla mnie – mówi pani Jolanta.

Reporter: A najbardziej co byś chciał?
11-letni Kamil: Przeprowadzić się i żeby mama była zdrowa.
- Będą oglądać was tacy ludzie, którzy, mam nadzieję, pomogą. To co byś im powiedział, dlaczego warto wam pomóc?
Kamil: Jak pomogą, to później możemy się odwdzięczyć.
Reporter: A jakbyś się tym ludziom odwdzięczył,  którzy pomogą?
Kamil: Jakby mieli problemy, to też bym pomógł.*

* skrót materiału

 

Jeżeli chcą Państwo pomóc rodzinie, prosimy o kontakt z redakcją: interwencja@polsat.com.pl, tel 22 514 41 26 lub reporterem ==>

 

Reporter: Małgorzata Frydrych

mfrydrych@polsat.com.pl