Ciężka praca bez zapłaty. Gorzki smak cukierkowego biznesu

Do naszej redakcji zwrócili się pracownicy firmy Polska Krówka Bis ze Skarszew na Pomorzu. Kilkanaście osób czeka na pieniądze od pracodawcy aż od 2016 r. Szanse są niewielkie, bo spółka ma prawie 1,2 mln zł długu i 10 tys. zł majątku. Problemy z płatnościami były również w poprzednim zakładzie, nazywającym się Polska Krówka. Teraz w tym samym miejscu powstał trzeci zakład produkujący słodycze.

- Zarobiłam 4370 zł, nie dostałam ani wypłaty, ani odprawy – mówi Regina Chylińska, była pracownica.

- Są mi winni 7300 zł, z sądu mam przyznany wyrok sądowy, że mają mi wypłacić zaległe pieniądze – opowiada Krystian Grabowski.

- W sumie należy mi się 14,5 tysiąca zł na rękę, moim zdaniem pan prezes po prostu gra na zwłokę, czeka aż sprawa się przedawni i nie będzie musiał nikomu zapłacić grosza – dodaje Justyna Szweda.

Zakład najpierw od lat 90. funkcjonował jako Polska Krówka, a od 2012 roku jako Polska Krówka Bis. Zajmował się produkcją słodyczy. Jak wspominają pracownicy, wielokrotnie były opóźnienia w wypłatach.

- Pracowałam tam 16 lat i ciągle czekałam na pieniądze. To były szczególne wypadki, że dostawałyśmy je normalnie. W Polskiej Krówce np. nie dostawałyśmy przez trzy miesiące – mówi Katarzyna Miąskowska, była pracownica.

- Dostałyśmy na raty po 100 zł na święta, co my z tym mieliśmy zrobić – pyta Brygida Cieszyńska, była pracownica firmy.

W połowie 2017 roku Państwowa Inspekcja Pracy w Starogardzie Gdańskim przeprowadziła kontrolę w zakładzie Polska Krówka Bis dotyczące wypłat wynagrodzeń i innych świadczeń.

- Stwierdzono szereg nieprawidłowości. Od razu był wydany nakaz zapłaty tych świadczeń, natomiast wobec osoby obwinionej - to był prezes - było postępowanie wykroczeniowe – informuje Tadeusz Jureń z PIP w Starogardzie Gdańskim.

Niestety w listopadzie 2017 roku Polska Krówka Bis zgłosiła wniosek o upadłość, a pracownicy dostali wypowiedzenia. Na zaległe wypłaty i odprawy czekają od dwóch lat.

W maju tego roku sąd oddalił wniosek o upadłość Polskiej Krówki Bis. Dlaczego?

- Sąd uznał, że spółka nie dysponowała wystarczającymi środkami na pokrycie kosztów postępowania upadłościowego i wierzycieli. Ustalił, że spółka posiadała zadłużenie w kwocie 1 mln 170 tys. zł, natomiast posiadała majątek w kwocie 7 tys. zł w ruchomościach i środki pieniężne w kwocie 10 tys. zł. Same koszty postępowania upadłościowego to 90 tys. zł – informuje Łukasz Zioła, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku do spraw cywilnych.

- Głównym składnikiem krówki jest cukier, a jego cena podskoczyła do 4 zł z mniej więcej 2 zł. Biedronka, Lidl, Tesco stwierdziły, że nie chcą krówki w takiej cenie, bo mogą sobie za to kupić wyroby czekoladowe – mówi Jacek D., prezes Polskiej Krówki Bis, pytany o powody upadłości.
Reporter: Nie ma szans, żeby ci państwo dostali pieniądze?
Jacek D.: Proszę pani, spółka nie ma majątku.

Od kilku miesięcy pod tym samym adresem działa kolejna firma, również produkująca słodycze. Udziałowcem nowej firmy, jak i dwóch poprzednich, jest znany w okolicy biznesmen Gerard G.

Reporterka: Czy nie chodzi o to, żeby za chwilę ogłosić kolejną upadłość i będzie czwarta firma?
Gerard G.: Nie, nie chodzi o to. Ja chcę już odpocząć, mam osiemdziesiąt lat.
- A ci ludzie chcą dostać uczciwie zarobione pieniądze.
- Ale adresat jest tylko jeden.
- Pan prezes, który mówi, że nie ma pieniędzy i nie dostaną.
- Ma firmę i niech tak gospodarzy, żeby ludziom zapłacić.

- W kryzysowych sytuacjach pan Gerard przyjeżdżał, siadał na krzesełku, zakładał nogę na nogę i wygłaszał przemowy, że musimy bardziej się postarać, więcej zawijać, bo to zdrożało, tamto i on na razie nie zapłaci, Jakby nie miał z tym nic wspólnego, to po co by przychodził do nas i rozmawiał w cztery oczy – pyta Justyna Szweda, była pracownica Polskiej Krówki Bis.*

* skrót materiału

Reporter: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl