Desperacko protestuje przed urzędem miasta. Walczy o pieniądze za zabraną ziemię

Od dwóch tygodni przed siedzibą Urzędu Miasta w Tuszynie siedzi samotna staruszka. To 84-letnia pani Sabina. Kobieta twierdzi, iż na skutek działań urzędu, została bezprawnie pozbawiona ziemi. Jej sprawa toczy się już kilkanaście lat.

- Walczy o działkę, bo nie zgadza jej się powierzchnia. Działka została zajęta częściowo pod drogę. Był złożony wniosek, żeby oddali, albo żeby było zapłacone. Mama posiada akt własności z dawnych lat, z 1930 roku. I tam powierzchnia tej działki wynosiła około morgi, tj. gdzieś 5600 metrów – mówi Krystyna Kowalska, córka pani Sabiny

- Miałam działkę dużą, 5600 metrów kwadratowych. Urząd Gminy rozdrapał tę działkę. Zabrał 1257 metrów na drogę w 1959 roku i nie zapłacił – twierdzi Sabina Matysiak.

Kobieta wystąpiła o odszkodowanie dopiero w 2006 r. – Od razu nie wolno było, bo to były czasy stalinowskie. W 1988 roku już poszliśmy z bratem do gminy, żeby nam zapłacili za tę ziemię albo w zamian oddali kawałek innej, bo nie mieliśmy z czego żyć w gospodarstwie. Obiecali, że albo zapłacą, albo dadzą inną ziemię – wspomina pani Sabina.

Na spełnienie urzędowych obietnic pani Sabina czekała 17 lat. W tym czasie jej brat zmarł. Wreszcie cierpliwość kobiety dobiegła końca i rozpoczęła walkę o odzyskanie swojej własności lub odszkodowania za nią.

Pani Sabina pierwszy wniosek o wypłatę odszkodowania złożyła w grudniu 2005 roku. Od tego czasu sprawa przeszła przez wszystkie instancje administracyjne, lecz w dalszym ciągu nikt nie potrafi powiedzieć, jaka kwota i czy w ogóle jej się należy.

- Pani Matysiak powołuje się głównie na akt notarialny z 1930 roku oraz akt notarialny z 1913 roku. Musimy ustalić granicę obszaru, który jest opisany w tym akcie notarialnym. Ja może w skrócie przeczytam opis tej nieruchomości: "Przedmiotem transakcji była działka ziemi w polu Niedas, ciągnąca się od rowu do Góreckich granic i położona pomiędzy ziemiami Stanisława F. a drogą wolecką" – mówi Michał Kotynia z Powiatowego Ośrodka Dokumentacji Geodezyjnej w Łodzi.

- Nie ma dokumentu, z którego wynikałoby, że tyle i tyle ziemi, jak twierdzi pani Matysiakowa, zostało zajęte pod drogę gminną. Jeżeli będzie decyzja, która określi, że gmina ma tyle za to zapłacić i będzie to decyzja ostateczna, to gmina na pewno zapłaci – zapewnia Elżbieta Wizner z Urzędu Miasta Tuszyn..

Geodeci Starostwa Powiatowego prowadzą kolejne badania i analizują archiwalne dokumenty. A pani Sabina nie zamierza się poddać i zapowiada, że w dalszym ciągu będzie prowadzić protest przed Urzędem Miasta. *

* skrót materiału

Reporter: Jan Kasia

jkasia@polsat.com.pl