Seniorka wydała na kołdrę 2800 zł

75-letnia Bogumiła Gumienna z Wrocławia dostała telefon z propozycją wzięcia udziału w pokazie sprzętu domowego. Wyszła z niego z kołdrą, za którą zapłaciła 2800 zł. I choć tuż po zapłaceniu całej kwoty rozmyśliła się i odstąpiła od umowy, to pieniędzy nie otrzymała.

Bogumiła Gumienna ma 75 lat. Całe życie mieszka we Wrocławiu. Tu pracowała jako księgowa, tu miała rodzinę.  Jesień życia bywa dla niej trudna, bo dzieci są już dorosłe i  poszły na swoje. Mąż od 20 lat nie żyje. Bywa, że kobieta jest w swoim domu zupełnie sama.

Problemy pani Bogumiły zaczynają się w sierpniu tego roku. Wtedy kobietę znajduje firma z Wielkopolski organizująca pokazy sprzętu domowego połączone ze sprzedażą. Samotna emerytka postanawia pójść na taki pokaz. Zainteresowana i ufna kobieta nie przeczuwa, co będzie dalej.

- Miałam telefon z tej firmy, że jest pokaz, że będą prezenty, jak to oni zawsze mówią. Pan tam wszystko przedstawiał: odkurzacz, kołdrę. Stwierdziłam, że mogę zapłacić przez terminal – relacjonuje pani Bogumiła. 
Emerytka już na pokazie, czyli 9 sierpnia tego roku, rozmyśliła się i chciała oddać towar. Kołdrę za 2800 zł i wielofunkcyjny garnek, który, jak mówi, dostała od firmy w prezencie. Od tego momentu zaczęły się problemy starszej pani.

- Ja im mówię, że rezygnuję, to zaczęli mnie nagabywać, że jeszcze mi koc dodadzą. Już na następny dzień spakowałam i wysłałam im towar. Na następny dzień odebrali. Na pieniądze czekam półtora miesiąca, nie ma nic, choć zwrot miał być w ciągu miesiąca – mówi Bogumiła Gumienna.

Seniorce udało się porozmawiać telefonicznie, w naszej obecności, z pracownicą firmy. Ta przekazała, że zleciła wypłatę księgowej i pani Bogumiła wkrótce otrzyma pieniądze. Jak twierdzi pani Bogumiła, te słowa usłyszała na infolinii nie pierwszy raz.

Interweniujemy u Miejskiego Rzecznika Konsumentów we Wrocławiu. Ten obiecał pomóc pani Bogumile.

- Umowa sprzedaży jest z sierpnia i pani od niej odstąpiła? To nie ma czym się martwić, pani zostawi u nas wniosek i kopię dokumentów. Miejski Rzecznik Konsumentów w pani imieniu wystąpi do firmy i z całą pewnością pieniądze zostaną odzyskane – przekazała Marta Pankowska z Biura Miejskiego Rzecznika Konsumentów we Wrocławiu.

- Już Wyatt Earp, słynny szeryf, ścigał na Dzikim Zachodzie sprzedawców sprzedaży łączonej. Dzisiaj to są nadobne panienki o niewinnych oczach aniołów oraz młodzi mężczyźni budzący zaufanie – uważa Andrzej Komorowski, psycholog.

Nasza ekipa próbowała spotkać się z szefem firmy osobiście. Nie było to takie proste, bo adres podany do korespondencji na stronie internetowej okazał się nieprawidłowy. Ostatecznie znaleźliśmy siedzibę firmy pod adresem podanym ma umowie pani Bogumiły. Gdy pojawiliśmy się na miejscu, pracownicy przekazali, że szefa nie ma.

- Chwilowo  mamy jakieś tam problemy, ale zwracamy te pieniążki. Trudno mi tylko określić dokładnie kiedy. Na pewno w październiku ¬– przekazał pracownik.

Już półtorej godziny po naszej wizycie w siedzibie firmy, odezwał się do nas mailowo jej szef. Okazało się, że po dwóch miesiącach oczekiwania znalazły się pieniądze dla pani Bogumiły. Mateusz K. nie zareagował na naszą propozycję wypowiedzi przed kamerą. Pani Bogumiła o przelewie dowiedziała się w swoje urodziny. *

* skrót materiału

Reporter: Marta Terlikowska

mterlikowska@polsat.com.pl