Przez 53 lata będzie spłacać dług ojca
Pani Aleksandra wychowała się bez ojca, nie otrzymywała też od niego alimentów. Gdy miała 14 lat, ojciec umarł. Dopiero gdy osiągnęła pełnoletność, dowiedziała się, że odziedziczyła po nim długi. Jak się okazało, nie jest jedyną spadkobierczynią, ale jedyną, z której może być ściągany dług.
Pani Aleksandra ma 23 lata, mieszka w Choczni niedaleko Wadowic. Pięć lat temu w dorosłość weszła z ogromnymi kłopotami. Walczy z nimi do dziś.
- Dla mnie to jest bardzo niekomfortowa sytuacja. Nie mogę posiadać nic swojego: samochodu, wyższej pensji, telefonu. Nie mogę kupić mieszkania. Nie mogę nawet telewizora wziąć na raty, bo jestem zarejestrowana w BIK-u - opowiada pani Aleksandra, która odziedziczyła długi po ojcu.
- Urząd Skarbowy w Wadowicach wyliczył, że będzie spłacać przez najbliższe 53 lata po 120 złotych, bo na więcej jej nie stać - mówi pani Aneta, matka pani Aleksandry.
Pani Aleksandra wychowywała się z bez ojca. Jej mama rozstała się z nim, kiedy dziewczynka miała zaledwie dwa lata. Dziewięć lat temu ojciec pani Aleksandry zmarł. Zostawił spadek: cztery działki warte 360 tysięcy złotych. Matka pani Aleksandry spadku nie odrzuciła, pani Aleksandra miała wtedy 14 lat. Ma również przyrodnią siostrę. I to właśnie one obie dziedziczą spadek po ojcu, ale i długi. W urzędzie skarbowym jest ponad 50 tysięcy złotych niezapłaconego podatku i ponad 20 tysięcy złotych zaległości w ZUS-ie.
- Siostra przyrodnia Oli jest chora, więc nigdy nie będzie spłacać ze swojej własnej pracy, nie założy rodziny. Jest to przykre, ale cała spłata długu praktycznie ciąży na Oli – mówi pani Aneta.
- Gdy skończyłam osiemnaście lat, to przyszło pismo, że będę mieć zajęcie komornicze z renty. Jak zaczęłam pracować, to też przyszło pismo do pracy i teraz mam blokadę na koncie. Mam kwotę minimalną i każdą złotówkę, jaką mam powyżej, to mam odbijaną do komornika – mówi pani Aleksandra.
Pani Aleksandra chciała jak najszybciej pozbyć się kłopotu. Zdecydowała się sprzedać działki. Niestety nie może porozumieć się z matką przyrodniej siostry. Co więcej - okazało się, że działki w połowie należą do ostatniej konkubiny ojca - Jolanty Z. Nikt nie wie, gdzie kobieta przebywa.
- To jest jakaś kobieta, która kupiła na spółkę z moim ojcem nieruchomości. Ona nie ponosi z tego tytułu żadnych długów, gdyż nie była z nim związana – mówi pani Aleksandra.
- My próbowaliśmy już wszystkiego: od sprzedaży do przejęcia działek, umorzenie, licytację. Nie mamy już żadnego pomysłu – mówi pani Aleksandra.
Pani Aleksandra jest bezradna. Sprzedać działek obecnie nie może. Gmina też nie chce tych nieruchomości, a Urząd Skarbowy według pani Aleksandry pomóc nie chce. A dług ciągle rośnie.
- Nasza bohaterka mogłaby w porozumieniu z drugą ze spadkobierczyń strać się o uzyskanie zgody na sprzedaż nieruchomości. Być może ta pani zgłosi się w toku postępowania i będzie można współdziałać w kierunku sprzedaży tej nieruchomości – mówi Katarzyna Pluta, adwokat, autorka blogu Zachowek bez tajemnic.
- Obwinianie nic nie da. Co z tego, że ja obwinię jedną osobę czy drugą, ale to ja mam dług – mówi pani Aleksandra. *
*skrót materiału
Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk – Tymochowicz
zkolodziejczyk@polsat.com.pl