Zbudował mur 40 cm przed oknami sąsiadów

Milena Wysocka i jej rodzina przez okna domu widzą tylko betonowy mur. Stoi on zaledwie 40 cm od ich nieruchomości! Zasłania widok, zaciemnia pomieszczenia i doprowadza do rozpaczy domowników. Mur na swojej działce postawił zwaśniony z rodziną sąsiad.

Milena Wysocka z rodzicami i 6-letnią córeczką żyje w miejscowości Węgorza koło Szczecina. Kobieta twierdzi, że od listopada zeszłego roku jest dręczona przez sąsiadów zza miedzy.

- Mój sąsiad zaczął pisać donosy na mnie do gminy. Przyjeżdżali notorycznie przez około pół roku z gminy sprawdzać, czy dziecko jest czyste, czy nie jest pod opieką pijanej mamy czy babci, że babcia bije dziadka albo że palę w piecu śmieciami. Każde wezwanie było bezpodstawne – opowiada Milena Wysocka.

W kwietniu sąsiedzi pani Mileny wybudowali na swoim terenie, niespełna 40 cm od jej okien, wysokie, betonowe ogrodzenie.
Stwierdzili, że chcą w ten sposób zasłonić się przed podglądaniem. Betonowe ogrodzenie powstało wyłącznie na wysokości okien budynku, zasłaniając widok z pokoju, kuchni i częściowo łazienki. Pozostałą część terenu odgradza zwykły płot.

- Dla nas uciążliwością jest brak światła, stany lękowe mojej córki. Mur wpłynął na zaciemnienie pokoju – twierdzi pani Milena.

- Jest to absurd. Pan ma płot zgodnie z prawem, a państwo zgodne z prawem nie mają dostępu do światła słonecznego. Mur jest przed oknem, jak w getcie – ocenia Rafał Wróbel, radny gminy Osina, który pomaga rodzinie.

Pani Milena twierdzi, że kiedy wieczorem wróciła z pracy i zobaczyła wybudowane betonowe ogrodzenie, zdenerwowała się i poszła do sąsiada. Ten wezwał policję. Została ukarana mandatem za wtargnięcie na jego posesję. Na drugi dzień raz jeszcze usiłowała porozmawiać z sąsiadem. Doszło do szarpaniny.

- Zostałam uderzona przez sąsiada w twarz, do dzisiaj leczę swoje dwie jedynki – mówi.

Konflikt zaczął się w listopadzie zeszłego roku. Ze względów bezpieczeństwa, jak twierdzi pani Milena, musiała wyciąć stare drzewo, które rosło przy jej domu. A przy okazji na granicy jej posesji i sąsiadów.

- Postanowiliśmy wyciąć drzewo z granicy, uzyskałam zgodę od sąsiada oraz z gminy i starostwa, bo musiałam zająć pas drogowy. Kiedy drzewo zostało powalone, sąsiad nie pozwolił go zabrać. Krzyczał, że to lewe papiery – wspomina pani Milena.
Reporter: Dlaczego państwo postawili ten mur?
Sąsiedzi: Bo tak trzeba było, mają na szczycie miejsce, niech sobie okno wstawią.

Pani Milena planowała przyłączyć do swojego budynku gaz. Wcześniej przygotowała instalację. Wybudowany przez sąsiadów betonowy mur odciął jednak rodzinie dostęp do skrzynki, gdzie znajduje się gazowe przyłącze. Ale to niejedyny problem.

- Ciemno jest, światło muszę palić, nie mogę ocieplić tej strony budynku, a w dodatku muszę od rana palić w piecu – wylicza Halina Wielgas, matka pani Mileny.

- To, co spotkało panią Milenę, jest kuriozalne, świadczy o małostkowości osób, które takie działania podejmują. Sąsiad powinien zdawać sobie sprawę, że mimo iż ma prawo, nie powinien szkodzić innym ludziom. Pani przysługuje roszczenie o naruszenie dóbr osobistych - uważa adwokat Marcin Breliński.

Sytuacja wydaje się patowa. Dom pani Mileny stoi na granicy działki. W latach 90. gmina sprzedała go rodzicom kobiety. W tej chwili tylko sąd może zmusić sąsiada do rozebrania muru i zastąpienia go innym ogrodzeniem. To może jednak potrwać lata.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl