Podwykonawcy bez pieniędzy za budowę mieszkań czynszowych

Miejska spółka w Żorach buduje 1000 mieszkań czynszowych. Niestety podwykonawcom nie płaci główny wykonawca - spółka Erbud sp. z o.o. z Rybnika. Urzędnicy twierdzą, że prawo nie pozwala im pomóc podwykonawcom, a ci, że inne miasta w podobnej sytuacji interpretują przepisy z korzyścią dla małych firm.

„Z przyszłością w Żorach” to sztandarowa inwestycja Zakładów Techniki Komunalnej w Żorach. W ramach tego programu miało być wybudowanych tysiąc mieszkań czynszowych. Generalnym wykonawcą trzech budynków była firma Erbud sp. z o.o. z Rybnika. Na jej rzecz, jako podwykonawcy, pracowało wiele lokalnych firm.

- W połowie roku zorientowałem się, że firma ma kłopoty finansowe. Zapytałem o to, o czym zawsze mnie zapewniano, że jestem oficjalnie zgłoszonym podwykonawcą. Okazało się, że wykonawca nie dochował umowy i nie jestem oficjalnie zgłoszony do Zakładów Techniki Komunalnej w Żorach - opowiada Marek Płoneczka, podwykonawca na budowie bloków w Żorach.

Okazało się, że firma ma poważne problemy finansowe. Zgłosiła nawet do sądu wniosek o postępowanie restrukturyzacyjne, a to oznacza, że wszystkie środki są zamrożone. Podwykonawcy zostali na lodzie.

- Na tej budowie to jest 200 tys. zł, które nie zostały rozliczone za roboty, które wykonywaliśmy w  lipcu, sierpniu i we wrześniu – mówi inny podwykonawca Paweł Prokop.

- My żeśmy tutaj robili od lutego, straciliśmy 180 tys. zł za dwie ostatnie faktury niezapłacone – twierdzi Milena Walichnowska, kolejny podwykonawca.

- Dostarczałem swoich ludzi, których sprowadzałem z Ukrainy i nie dostajemy kasy. Jest problem z ludźmi do pracy w Polsce, jeszcze z Ukrainy jadą, ale jak będzie tak, że nie będą płacić, to przestaną przyjeżdżać – dodaje Włodzimierz Stachów, kolejny podwykonawca.

Firma Erbud z Rybnika przesłała oświadczenie, w którym wyjaśnia, że „głównym źródłem problemu, przez który inwestycja dla Zakładów Techniki Komunalnej została ukończona jedynie w 90 proc. jest stały, dramatyczny w ostatnim czasie wzrost cen materiałów budowlanych oraz kosztów pracy".
 
Erbud sp. z o.o. z Rybnika dodaje, że „pojawiające się w mediach oskarżenia pewnych firm, mówiące o obowiązku zgłoszenia przez nas ich jako podwykonawców są bezzasadne. Zgłoszenia podwykonawców mogła dokonać zarówno nasza firma, jak i sam podwykonawca. Firma Erbud jest obecnie w restrukturyzacji właśnie po to, aby zabezpieczyć interesy wszystkich wierzycieli, w tym niezgłoszonych podwykonawców."

Marek Płoneczka twierdzi, że jego firma na budowie w Żorach straciła 200 tys. zł. Teraz stoi na skraju bankructwa.

- Odechciewa się… Żona, żebyśmy mieli z czego żyć, poszła do pracy do firmy koreańskiej. Czasem się zastanawiam, czy nie będzie trzeba podszlifować angielskiego i wyjechać, bo co i rusz to problem – mówi pan Marek.

Podwykonawcy byli pewni, że odzyskają swoje pieniądze, bo inwestycja była finansowana ze środków publicznych. Poza tym przed wnioskiem o restrukturyzację Zakłady Techniki Komunalnej wstrzymały wypłatę środków generalnemu wykonawcy. Pieniądze zostały więc w budżecie miejskiej spółki.

- Przepis artykułu 143. prawa zamówień publicznych mówi, że odpowiedzialnością solidarną objęte są te należności, które zostały zgłoszone od momentu zgłoszenia. Nie mogą być regulowane wstecz, więc krótko mówiąc zamawiający musi wiedzieć, że ktoś robi dany zakres robót – informuje Olgierd Zaraś, prezes Zakładów Techniki Komunalnej w Żorach.

- Oni mówią, byśmy wykazali dobrą wolę i zapłacili. Prezes ZTK powinien wykazać maksimum dobrej woli, ale to musi być w granicach prawa. Myślę, że jest możliwa jakaś ugoda przed sądem, ale to nie może być w oderwaniu od przepisów prawa – mówi Waldemar Socha, prezydent miasta Żory.

Do podwykonawców taka argumentacja nie przemawia. Jedna z firm, która pracowała dla tego samego generalnego wykonawcy na innej budowie w Rybniku twierdzi, że tam nie ma problemu z wypłatą należnych środków.

- Spółką, która wypłaca pieniądze, są Rybnickie Zakłady Komunalne. Pan dyrektor, złoty człowiek, potrafi wczuć się w rolę podwykonawcy i nigdy nie mieliśmy problemów z odzyskaniem pieniędzy. Prawo jest jedno, ale każdy przepis, jak widać, może być interpretowany inaczej w każdym mieście tego kraju – komentuje Marcin Jędryka, podwykonawca na budowie w Żorach.

W akcie desperacji podwykonawcy wyszli na ulice Żor. Chcą, żeby mieszkańcy wiedzieli o ich problemach. *

* skrót materiału

Reporter: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl