Wziął audi w leasing. Samochód zarekwirowali pogranicznicy!
Właściciele firmy budowlanej znaleźli Audi Q7 w komisie, wpłacili 100 tys. zł, a resztę rozłożyli na raty leasingowe. Po dwóch latach samochód zatrzymano na granicy z Ukrainą, bo okazało się, że został on zgłoszony w Czechach jako utracony. Spółka Millennium Leasing zapewnia, że „dołożyła najwyższej staranności przy weryfikacji” auta. Raty pobierała do chwili, gdy zainteresowaliśmy się sprawą.
Paweł Wolin razem z ojcem prowadzi firmę budowalną. Zatrudniają Ukraińców. W 2015 roku postanowili kupić samochód do wyjazdów służbowych na Ukrainę. Wybrali samochód w komisie, wpłacili 100 tysięcy złotych, a resztę rozłożyli na raty leasingowe w Millennium Leasing .
- Świadczymy usługi spawalnicze i budowalne. Ściągamy pracowników z Ukrainy. Ponieważ ojciec dużo jeździ, a na Ukrainie drogi są, jakie są, potrzebowaliśmy samochód dużo wyższy i dlatego padło na Audi Q7. Jeżeli samochód przeszedł pozytywną weryfikację banku, to dla mnie było normalna rzeczą, że jest wszystko z nim ok - opowiada Paweł Wolin.
- Na razie zostałem z kluczykiem za 360 tys. zł. Pewnie bateria już nie działa. Takie są realia, nie mamy się do kogo udać, syn wymyślił, że może państwo nam pomożecie - dodaje Michał Wolin, ojciec pana Pawła.
Przez prawie dwa lata mężczyźni użytkowali samochód i płacili co miesiąc raty w wysokości ponad 5 tysięcy złotych. Aż do listopada 2017 roku, kiedy samochód został zatrzymany na przejściu granicznym z Ukrainą.
- Tata po raz 27 przekraczając granicę polsko-ukraińską został zatrzymany. Stwierdzono, że samochód został utracony na terenie Czech – tłumaczy Paweł Wolin.
Okazało się, że samochód został zgłoszony w Czechach jako utracony. Polska prokuratura nakazała jego zwrot. Pan Paweł został bez samochodu, ale z ratami do spłaty.
- Nawet umowa jest taka, że sprzedającym jest komis, kupującym Millennium Leasing, a korzystającym jest moja firma. Nie byłem właścicielem auta, ale moje monity do leasingu nie przyniosły żadnych efektów – mówi pan Paweł.
Mężczyzna od roku próbuje dowiedzieć się, jak to możliwe, że sprzedano mu samochód z wadą prawną i kto za to odpowiada. O komentarz prosimy zarówno komis, w którym kupione zostało auto, jak i firmę leasingową.
- Rozmawiałem z prawnikiem i stwierdziliśmy, że nie ma to sensu, pan Wolin założył nam postepowanie w tej sprawie, więc nie chciałbym się wypowiadać – odpowiada przedstawiciel komisu.
Millennium Leasing w oświadczeniu tłumaczy: „Wiemy już, że samochód został zatrzymany, ale informacja ta dotarła do centrali spółki z dużym opóźnieniem (...). Podkreślamy, że dołożyliśmy najwyższej staranności przy weryfikacji tego samochodu (…) Pojazd nie wykazywał wad prawnych (...) Skontaktowaliśmy się z klientem i zaproponowaliśmy zawieszenie spłaty rat do czasu wyjaśnienia sprawy.”
- Udało mi się dojść do tego, że najprawdopodobniej właściciel samochodu kupił go w Czechach, wziął sobie kredyt pod zastaw auta i oni tego chyba nie wpisują w dokumenty. Samochód został później sprzedany do komisu w Niemczech, następnie trafił do przewoźnika polskiego i potem do polskiego komisu – informuje Paweł Wolin.*
* skrót materiału
Reporter: Aneta Krajewska
akrajewska@polsat.com.pl