Nowe, ale zimne kaloryfery. Skandal na warszawskim Targówku

- Kaloryfery mam zainstalowane, ale mogę sobie na nie tylko popatrzeć - mówi pani Henryka. Kobieta jest mieszkanką jednego z trzech przedwojennych budynków w warszawskiej dzielnicy Targówek, których mieszkańcy marzną, mimo zamontowanych w mieszkaniach kaloryferów. Budynków nie podłączono bowiem do miejskiego centralnego ogrzewania.

- Kaloryfery mam zainstalowane, ale mogę sobie na nie tylko popatrzeć - mówi pani Henryka. Kobieta jest mieszkanką jednego z trzech przedwojennych budynków w warszawskiej dzielnicy Targówek, których mieszkańcy marzną, mimo zamontowanych w mieszkaniach kaloryferów. Budynków nie podłączono bowiem do miejskiego centralnego ogrzewania.

Część mieszkańców pozbyła się już starych pieców i grzejników elektrycznych, bo przed zimą mieli zostać podłączeni do centralnego ogrzewania.

- Naprawdę się człowiek cieszył z tego ogrzewania, a tak w domu, w polarze się siedzi, w skarpetach się śpi – opowiada jedna z mieszkanek.

- Musieliśmy kupić grzejnik elektryczny do pokoju dzieci, bo był wcześniej, to go zdemontowali, jak zakładali kaloryfery. Zapewniali, że na pewno będzie centralne ogrzewanie na zimę - dodaje inna lokatorka.

Pani Madelina jest samotną matką, wychowuje córkę. Przez lata paliła węglem w piecu. Piec jej zlikwidowano, założono kaloryfery, ale ciepło w nich nie płynie.

- Do tej pory był piec na węgiel i drewno.  Dziecko miało ciepło. Został on zdemontowany, bo pan z ZGN powiedział, że zostanie zamontowane centralne ogrzewanie i ten piec nie będzie potrzebny.
Teraz w zamian zaproponowano zamontowanie piecyków elektrycznych, tylko nikt z nas nie będzie w stanie pokryć rachunków – alarmuje pani Madelina.

Pani Henryka na Targówku mieszka prawie 50 lat. Cieszyła się, że po tylu latach palenia w piecu będzie miała centralne ogrzewanie. W tym roku nie kupiła węgla na zimę, bo czekała na przyłączenie.

- W lecie kupiłabym taniej. Ja zawsze w październiku miałam już węgiel kupiony, a teraz skąd wezmę z emerytury 1200 zł pieniądze? Za tonę trzeba dać 800 zł, a gdzie życie, komorne, światło – pyta pani Henryka.

Dlaczego w kaloryferach ciepło nie płynie? Administracja budynków zapewnia, że zrobiła wszystko, co mogła i odsyła do urzędu dzielnicy , a ten do dostawcy ciepła. Jak się okazuje winnych nie ma.

- Najlepszym adresatem w tej sprawie jest Veolia, która jest odpowiedzialna za podłączenie sieci ciepłowniczej. ZGN zrobił wszystko, co do niego należało, czyli odprowadził wszystkie przyłącza - mówi Rafał Lasota z Urzędu Dzielnicy Targówek w Warszawie.

- Dziwi nas, że klient, czyli miasto, ZGN wprost nie skoordynowało z nami terminu likwidacji źródła ciepła z terminem podłączenia do sieci. Mamy wszystko przygotowane, jesteśmy podłączeni. Czekamy jeszcze na pozwolenie. Jeżeli chodzi o trzy brakujące adresy, to jesteśmy gotowi do podłączenia zgodnie z umową w grudniu i styczniu – tłumaczy Aleksandra Żurada, dyrektor komunikacji dostawcy ciepła – firmy Veolia Energia Warszawa.

- Z naszej strony przyspieszyliśmy wszystko, co mogliśmy, łącznie z przyspieszeniem wydawania decyzji  dla tych, którzy nie dopełnili swoich obowiązków, czyli dostarczyciela energii – uważa Rafał Lasota z Urzędu Dzielnicy Targówek w Warszawie.*

* skrót materiału

Reporter: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl