Regularnie zalewani. Wskazują winnych
Mieszkańcy kilku wsi niedaleko Szczecina twierdzą, że ich posesje są zalewane w wyniku nieodpowiedzialności inwestorów, zasypujących okoliczne naturalne oczka wodne i stawy pod budowę domów jednorodzinnych. Problem od dawna zgłaszany jest lokalnym urzędnikom. Ponieważ w sprawie nic się nie działo, mieszkańcy powiadomili prokuraturę.
60-letni Zdzisław Miśnik mieszka we wsi Dołuje koło Szczecina. Mężczyzna twierdzi, że przez ostatnich kilka lat jego posesja jest regularnie zalewana przez sąsiada. Sąsiad z kolei twierdzi, że są to zarzuty wyssane z palca. Urzędnicy prowadzą postępowania, których końca nie widać.
- To był zbiornik potężny, bo miał wymiary gdzieś 100 na 150 metrów. Tam woda miała się gdzie gromadzić, pomimo małego odpływu. Jeżeli ktoś zasypuje i wykorzystuje na działki budowlane takie tereny, jest zobowiązany do przeprowadzania melioracji – uważa Zdzisław Miśnik.
- Ten pan jest kłamcą, notorycznym kłamcą, wręcz psychopatycznym kłamcą. Tu nikt nigdy ani nie został zalany, nie jest zalewany, ani nie zostanie nigdy zalany – odpowiada Dariusz Zabraniak, inwestor.
Okazuje się, że nie tylko pan Zdzisław ma kłopot z zalewaniem. W ościennych miejscowościach na przestrzeni lat wielokrotnie dochodziło do podobnych podtopień. Mieszkańcy zaczęli szukać przyczyn. Okazało się, że wspólnym mianownikiem wszystkich spraw są stawy, a raczej proceder ich zasypywania.
- Chodzi tylko i wyłącznie o pieniądze. Zasypał grunt, teraz go sprzeda, a my będziemy cierpieć. Tu w samych Dołujach są przynajmniej cztery zasypane zlewiska, po których już śladu nie ma – przekonuje Leszek Miśniak, mieszkaniec Dołuj.
- Jedno z jeziorek naturalnych zostało zasypywane. Przez 4 miesiące zostało wywiezionych 400 10-tonowych wywrotek śmieci – dodaje pani Wiesława, mieszkanka Dołuj.
Według mieszkańców urzędnicy na proceder przymykają oko. Do tej pory jedynie regionalna dyrekcja ochrony środowiska podzieliła obawy mieszkańców stwierdzając, że sporne tereny są legowiskiem chronionych gatunków zwierząt i ingerencja człowieka jest tu niedozwolona. To jednak nie rozwiązało problemu, nikt nie poniósł konsekwencji, a proceder trwa.
- Otrzymaliśmy zgłoszenia mieszkańców Dołuj, że na terenie miejscowości nawożone są masy ziemne, ziemia z gruzem. I zasypywane są tereny podmokłe. Podjęte zostały czynności. Możemy nakazać właścicielowi tych odpadów zabranie mas ziemnych i przywrócenie stanu poprzedniego - informuje Małgorzata Chmielewska z urzędu gminy Dobra.
Według mieszkańców tylko w Dołujach jest kilka osób, które zasypały stawy i z nieużytków rolnych zrobiły działki budowlane. Mieszkańcy twierdzą, że jest to niezgodne z planem zagospodarowania przestrzennego. Jednak urzędnicy do dziś tego nie wyjaśnili.
Bagatelizowanie sprawy przez urzędy doprowadziło do tego, że mieszkańcy skierowali sprawę do prokuratury. Lokalna społeczność ma nadzieję, że ich działania zakończą proceder.
- Nie mam pojęcia, jak to załatwić, bo to jest ciężka sprawa, złożony problem – przyznaje Jowita Woziwodzka, sołtys Dołuj.*
* skrót materiału
Reporter: Paweł Gregorowicz
pgregorowicz@polsat.com.pl