Siedem miesięcy temu pożyczył auto… na kilka dni
Dominik Szczygieł z Krzydliny Małej w województwie dolnośląskim kilka miesięcy temu pożyczył znajomemu samochód na kilka dni i… już go nie odzyskał. Na zwrot wartego 2500 zł auta czeka już 7 miesięcy. Dawid M. zniknął. Sprawę bada prokuratura.
- Samochód był nam potrzebny, żeby dojeżdżać do pracy, zawozić mamę do lekarza, żeby mnie mąż woził do pracy – opowiada Kamilla Szczygieł, żona pana Dominika.
- Przyjechał i mówi, że chce samochód pożyczyć. Mówił, że weźmie go i z szefową na pół go będą używać, że nam za to wypożyczenie zapłacą – mówi Dominik Szczygieł.
Pan Dominik nie spisał z Dawidem M. żadnej umowy. Mężczyzna nie zwrócił samochodu w umówionym terminie.
Później przestał odbierać telefony.
- Po 3 dniach już nie odbierał od nas telefonów, ani nie odpisywał na smsy. Do tej pory nie ma ani umowy, ani naszych pieniędzy – tłumaczy Kamilla Szczygieł.
Chcieliśmy porozmawiać z Dawidem M., niestety dwa miesiące temu wyprowadził się do innej miejscowości.
- On tu 6 lat mieszkał ze mną, ale nawywijał raz, drugi, trzeci. Ani się do pracy nie brał, wstydu mi narobił na wiosce, ludzie przychodzili ze skargami, powiedziałam: dosyć, drzwi otwarte i poszli – mówi babcia Dawida M.
Pani Józefa, mama pana Dominika, zadzwoniła przy nas do Dawida M. Mężczyzna tym razem odebrał telefon.
- Pan powiedział, że 3 dni temu zostały wysłane pieniążki, a już minęły 4 miesiące, kiedy będą pieniążki?
- A co, nie doszły?
- Wie pan co, pan żarty robi…
- Proszę panią, ja jestem w Niemczech, w bardzo pilnej delegacji.
- Proszę pana, to już jest 7 miesięcy, ani umowy, ani pieniędzy, ani samochodu. Jak sobie pan to wyobraża?
- Mój adwokat pani to prześle.
- Jaki adwokat?
- Mój.
Kiedy my zadzwoniliśmy do Dawida M., mężczyzna podał zupełnie inną wersję. Stwierdził, że samochód oddał.
- Twierdzę, że pan Szczygieł kłamie. Robi wszystko, żebym poczuł się jak najgorzej. Samochód mu oddałem ze dwa tygodnie temu - twierdzi Dawid M.
Rodzina Szczygłów twierdzi, że jest w bardzo trudnej sytuacji, a samochód jest jej niezbędny. Pan Dominik postanowił zgłosić sprawę do prokuratury.
- Powiedział, że nic na niego nie mamy, on się nie da i nikogo się nie boi. Zaczął straszyć mnie kolegami, że ma mafię, że nas zniszczą – wyjaśnia Dawid Szczygieł.*
* skrót materiału
Reporter: Angelika Trela
atrela@polsat.com.pl