Dwa miesiące aresztu i obserwacja psychiatryczna. A chciał tylko odzyskać pieniądze

Rolnik z okolic Elbląga spędził dwa miesiące w areszcie, a kolejny na obserwacji psychiatrycznej, pomówiony o uporczywe nękanie ekspedientki w cukierni. 65-latek tłumaczy, że robiąc zakupy ucinał sobie z kobietą pogawędki. Ich relacje stały się na tyle bliskie, że pożyczył Małgorzacie W. 20 tys. zł. Gdy zażądał zwrotu pieniędzy, zaczął się jego koszmar.

65-letni Jan Golik jest rolnikiem z okolic Elbląga. 5 lat temu poznał Małgorzatę W. Kobieta pracowała jako ekspedientka w cukierni, w której robił zakupy. Po pewnym czasie zaprzyjaźnili się ze sobą do tego stopnia, że - jak twierdzi pan Jan - kobieta zwróciła się do niego z prośbą o pożyczenie pieniędzy.

- Tu jeden drugiego zna dobrze i każdy wie, czym kto dysponuje. Zobaczyła jedną furę dobrą, drugą… Ona była swojemu mężowi winna jakieś pieniądze za mieszkanie, bo się rozeszli. I pytała się mnie, czy bym jej nie pożyczył pieniążków. Pożyczyłem ok. 20 tys. zł. I jak się upomniałem o nie, to dopiero zaczęło – opowiada pan Jan.

14 lutego 2017 roku do domu pana Jana zapukała policja. Mężczyzna został aresztowany pod zarzutem uporczywego nękania Małgorzaty W.

- Kajdany na tył i na izbę zatrzymań. Dopiero tam się dowiedziałem, że to za jakieś uporczywe nękanie. Chodziło o tę Małgorzatę W. – tłumaczy pan Jan.

- W życiu żadnych kobiet nie miał, chłop jest uczciwy, normalnie żyje. Szmata po prostu się rzuciła na pieniądze i to wszystko – dodaje żona pana Jana.

Pan Jan spędził w areszcie 2 miesiące.

- To jest nie do opowiedzenia. Znaleźć się wśród ludzi, skazańców, kryminalistów, bandytów, zboczeńców, pedofilów - wspomina.

Po opuszczeniu aresztu prokurator postanowił jeszcze poddać mężczyznę wnikliwej obserwacji psychiatrycznej i przymusowo, na miesiąc umieścił w szpitalu dla psychicznie chorych. 

– To, co przeszedłem tam, to gehenna. Wśród wariatów, oddział zamknięty – komentuje pan Jan.

W lipcu 2017 sprawa trafiła do sądu, który w obu instancjach, prawomocnie uznał, iż oskarżenie rzucone przez kobietę jest zupełnie bezzasadne i uniewinnił pana Jana. Kobieta nie zgadza się z tym wyrokiem, a mężczyzna będzie domagał się zadośćuczynienia.

- Nie chcę rozmawiać, jestem nadal poszkodowana. On okłamał. Dlaczego miał aż trzech adwokatów? Dlaczego? Jak nie winny, to by się tak nie tłumaczył – twierdzi Małgorzata W.*

* skrót materiału

Reporter: Jan Kasia

jkasia@polsat.com.pl