Tragiczny pożar i trudna walka o odszkodowanie
Ewie Grzędzińskiej i jej mężowi Tomaszawi ze Smolnik na Suwalszczyźnie 9 lipca zawalił się świat. Wówczas niemal doszczętnie spłonął ich dom. Budynek był ubezpieczony, ale firma Gothaer odmówiła wypłaty pieniędzy.
Dla państwa Grzędzińskich dom i rodzina to cały świat. Małżeństwo ma 9-letniego syna. Prowadzi niewielkie gospodarstwo.
Ich dramat rozpoczął się o piątej nad ranem. Pani Ewa zauważyła ogień, potem wszystko działo się błyskawicznie. Rodzinie udało się uciec, ale dom spłonął niemal doszczętnie. Przyczyną pożaru było prawdopodobnie zwarcie instalacji elektrycznej.
- Jak schodziłem z małym z góry, to już pół metra dymu było. Tu u nas to wszystko się popaliło – wspomina Tomasz Grzędziński.
Dom był ubezpieczony na 132 tysiące złotych w firmie Gothaer w ramach obowiązkowego ubezpieczenia rolniczego. Ku zaskoczeniu rodziny, firma odmówiła jednak wypłaty pieniędzy z polisy i oskarżyła Grzędzińskich o „rażące niedbalstwo”.
Grzędzińscy mieli nie wykonać okresowego przeglądu domu, w tym instalacji elektrycznej, do czego - jak twierdzi ubezpieczyciel - zobowiązuje ich prawo budowlane, które nakazuje taki przegląd co pięć lat. Rodzina zapewnia, że wymieniła całą instalację w 2013 r.
Tymczasowy dach nad głową zapewnia pogorzelcom niewielki domek, który kilka lat temu wybudowali dla letników. Rodzina zaczyna od nowa, bo cały dobytek, meble i rodzinne pamiątki spłonęły. Grzędzińscy po wykonaniu specjalistycznej ekspertyzy postanowili też wyburzyć spalone zgliszcza.
- Gmina już pomogła w miarę swoich możliwości. Udzieliliśmy państwu zasiłek celowy, 3 tysiące złotych. Były zbiórki w
parafiach z inspiracji księży – opowiada Piotr Sinkiewicz, wójt Gminy Rutka Tartak.
- Praktycznie świąt u nas nie ma w tym roku – rozpacza Ewa Grzędzińska.
Po stronie rodziny jest powiatowa rzecznik konsumentów. Jej zdaniem Gothaer nie miał prawa odmówić wypłaty. Grzędzińscy pięć lat temu wymienili całą instalację elektryczną i mają na to zaświadczenie elektryka. Tej wymiany Gothaer nie chce jednak uznać. Po interwencji rzecznika wypłacił jedną piątą odszkodowania. Dla rodziny to za mało.
- Pięcioletni okres, od kiedy instalacja była wymieniona, wynikający z prawa budowlanego mijał dopiero w końcu października. A ona była wymieniona w październiku 2013 roku przez elektryka z uprawnieniami – utrzymuje Grażyna Kuklińska, powiatowy rzecznik konsumentów w Suwałkach.
„W ocenie ekspertów zakładu ubezpieczeń (…) budynek do czasu naprawy nie nadaje się do zamieszkania. (…) Według pozyskanej przez zakład opinii niezależnego rzeczoznawcy, budynek na dzień oględzin nadawał się do naprawy. W związku z tym wypłacona kwota była mniejsza od sumy ubezpieczenia” – brzmi treść oświadczenia Gothaer Towarzystwo Ubezpieczeń SA*
* skrót materiału
Reporter: Marta Terlikowska
mterlikowska@polsat.com.pl