W wypadku zginął 11-latek. Kierowca był po alkoholu, ale winny nie jest
Skandal w Lipnie koło Torunia. Tamtejszy sąd rejonowy uniewinnił w listopadzie 24-letniego Stanisława G., który prowadząc samochód pod wpływem alkoholu śmiertelnie potrącił jadącego rowerem 11-letniego Kacpra. Przed wypadkiem mężczyzna wielokrotnie był zatrzymywany za jazdę w stanie wskazującym. Prawa jazdy nigdy nie miał.
Do wypadku doszło w lipcu 2015 roku w Steklinku koło Torunia.
- Sąd stwierdził, że wyłączną odpowiedzialność za zdarzenie drogowe ponosi chłopiec, który miał wjechać pod pojazd oskarżonego kierowcy – informuje Mariusz Lewandowski, pełnomocnik rodziców Kacpra.
- Zabójca mojego syna jest niewinny. Winny jest tylko syn. Absolutnie się z tym nie zgadzam. Jestem w szoku – komentuje Paweł Paradowski, ojciec Kacpra.
Rodziców chłopca oburzyło również ustne uzasadnienie wyroku. Poczuli się urażeni wypowiedzią sędzi z Lipna.
- W ustnych motywacjach sąd wskazał na problematykę otwartej bramy, która powinna być - zdaniem sądu - zamknięta, podkreślając, że dzieci w takim wieku wymagają opieki i uwagi – mówi Mariusz Lewandowski, pełnomocnik rodziców Kacpra.
- Sąd stwierdził, że lepiej powinniśmy syna pilnować, jedenastoletniego dodam. Dla mnie jest to nie do pomyślenia, że takie słowa mogły paść przez panią sędzię - mówi Paweł Paradowski, ojciec Kacperka.
- Kacperek nie miał 2 lat, aby go zamykać w klatce. Miał kartę rowerową, powiedział, że jedzie na boisko. A tego człowieka nie powinno tam być – dodaje Anna Paradowska, mama.
Do wypadku doszło przed domem chłopczyka. To tam staranował go samochodem Stanisław G. Mężczyzna nigdy nie miał prawa jazdy. Na dodatek miał ponad 0,4 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Jak ustaliliśmy, kierowca po wypadku interesował się tylko samochodem, a nie konającym dzieckiem. Chłopczyk zmarł w karetce. Mimo to prokuratura w Lipnie nie postawiła Stanisławowi G. zarzutu nieudzielenia pomocy.
- Osoba, która ten wypadek spowodowała, stała przy tym samochodzie lamentując, że rozbił sobie samochód. Jego kolega przyjechał i pyta: co się stało? A on: no, bo mi fąfel wyjechał i rozbiłem samochód A co z dzieciakiem? A co mnie obchodzi. Zero zainteresowania, zero przejęcia – uważa Andrzej Raciborski, świadek wypadku.
W chwili wypadku samochód Stanisława G. nie miał nawet ważnych badań technicznych. Wcześniej mężczyzna notorycznie łamał prawo. Rok przed wypadkiem został zatrzymany przez policję, gdy prowadził samochód po pijanemu. Miał wówczas prawie 1,5 promila. Potem złapano go jeżdżącego wbrew sądowemu zakazowi.
- Mówimy o odpowiedzialności karnej kierowcy, który jechał bez uprawnień, po użyciu alkoholu, nieprawidłowo - jak ustalili biegli z instytutu Sehna z Krakowa. Jest to droga przy boisku, można się spodziewać, że będzie ruch – zauważa Mariusz Lewandowski, pełnomocnik rodziców Kacpra.
Sąd wydając wyrok uniewinniający Stanisława G. nie sprawdził, czy mężczyzna potrafi prowadzić samochód. Z decyzją sędzi, która wydała wyrok, nie zgadza się nawet jej przełożony – prezes Sądu Rejonowego w Lipnie.
- W moim przekonaniu powinno być sprawdzone, czy stan pod wpływem alkoholu nie wpłynął na jego zdolności. Szczerze ubolewam, że to nie zostało wyjaśnione. Sprawa w moim przekonaniu mogła być wyjaśniona lepiej. Jeszcze bardziej wnikliwie. Należało niewątpliwie przesłuchać biegłych. Mam nadzieję, że jeszcze sprawa jest do naprawienia, wyrok nie jest prawomocny - uważa prezes sądu Przemysław Kępiński.
Stanisław G. nie zgodził się na rozmowę przed kamerą.*
* skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki
aborzecki@polsat.com.pl