Choroby, leki i 700 zł na życie. Młode małżeństwo walczy o przetrwanie

Młode małżeństwo dotknięte chorobami prosi krakowskich urzędników o większą pomoc, ale w odpowiedzi słyszy, że są bardziej potrzebujący. Sebastian Bednarczyk cudem przeżył ostre zapalenie trzustki. Lekarze ostrzegli go, że niewłaściwa dieta, może go zabić. Mężczyzna wraz z żoną, u której zdiagnozowano nowotwór, ma na życie 700 zł.

Anna i Sebastian Bednarczykowie z Krakowa to para młodych ludzi. On jest absolwentem AWF, a ona studiuje radioterapię. Ich życie układało się bardzo dobrze aż do momentu, w którym pan Sebastian nagle bardzo ciężko zachorował.

- W 2014 r. wzięliśmy ślub. Można powiedzieć, że jakoś wcześniej to wszystko normalnie funkcjonowało. Żyliśmy w mieszkaniu rodziców męża – wspomina Anna Bednarczyk.

- Na etapie liceum byłem czynnym zawodnikiem w zespole WKS Wawel Kraków, ale kontuzje wykluczyły mnie z zawodowego sportu. Stwierdziłem, że chcę być trenerem. Pod koniec studiów pojawiły się problemy ze zdrowiem, właśnie z trzustką. Były bóle brzucha, były kłucia. Czasem zwijałem się na łóżku z bólu. No, i w 2015 r. trafiłem z tymi bólami do szpitala. Po wielu godzinach na SOR-ze zdiagnozowano ostre zapalenie trzustki – opowiada Sebastian Bednarczyk, ubiega się o lokal socjalny.

W marcu 2016 roku dolegliwości pana Sebastiana nasiliły się i mężczyzna w bardzo ciężkim stanie trafił do szpitala. Lekarze nie dawali mu dużych szans na przeżycie.

– Miał 5 proc. szans na przeżycie. Dostał niewydolności oddechowej, niewydolności nerek, był pod respiratorem, w śpiączce farmakologicznej przez 3 miesiące. Operowali go najlepsi lekarze 16 razy w ciągu 3 miesięcy. Każdy zabieg zagrażał jego życiu – mówi Anna Bednarczyk.

W czasie kiedy pan Sebastian był w szpitalu, jego rodzice zdecydowali o tym, że nie może on już dalej mieszkać w należącym do nich mieszkaniu. Młode małżeństwo było zmuszone więc znaleźć inne miejsce do życia.

- Mąż jeszcze w trakcie (walki z chorobą) został wymeldowany z mieszkania. Został bez meldunku. Nie miałam gdzie iść, zwolnili mnie z pracy. Tak się stało, bo przecież musiałam odwiedzać męża, musiałam tam być. Ktoś musiał tego pilnować. Stwierdziliśmy, że podejmiemy się sami wynajmu – opowiada Anna Bednarczyk.

W momencie, kiedy młodemu małżeństwu wydawało się, że już nic gorszego nie może się im przytrafić, otrzymali od losu kolejny cios. Okazało się, że pani Anna jest również bardzo ciężko chora.

- Okazało się, że jest problem z tarczycą, jest guz. Z biopsji wyszło, że najprawdopodobniej jest to złośliwy nowotwór tarczycy – tłumaczy pani Anna.

- Byłem totalnie załamany, bo nie dość, że ja jestem chory, to jeszcze żona, która mi cały czas pomaga i bierze to wszystko na swoje barki – dodaje pan Sebastian.

Wsparcia finansowego państwu Bednarczykom udzielił Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Jednak po opłaceniu mieszkania, na życie zostaje im jedynie około 700 zł. Wystąpili więc o przydział lokalu socjalnego. Na rozpatrzenie tego wniosku czekają już prawie 2 lata.   

- Bierzemy przypadki najbardziej trudne. I chociaż przypadek tego pana jest bez wątpienia trudny, to jednak okazało się, że na tej liście znalazło się 10 innych osób, które były niestety w trudniejszej sytuacji – informuje Dariusz Nowak z Urzędu Miasta w Krakowie.

- Jest strach, że człowiek może z dnia na dzień pojechać karetką do szpitala raczej już tylko w jednym kierunku, jeżeli taki przypadek się pojawi jeszcze raz. A czasem dostaję kłucia w okolicach trzustki, najczęściej po zjedzeniu czegoś niewłaściwego. A nam finanse nie pozwalają, żeby jeść to, co w tej diecie jest przewidziane – opowiada pan Sebastian.

- W marcu będę miała 25 lat jak dożyję, a mąż będzie miał w kwietniu 30 – podsumowuje Anna Bednarczyk.*

* skrót materiału

Reporter: Jan Kasia

jkasia@polsat.com.pl