Trudne życie niewidomego z psem przewodnikiem. Pomogli widzowie!
Dzięki widzom Interwencji 78-letni niewidomy Marian Baczyński ze Świeradowa-Zdroju po śmierci psa przewodnika, mógł kupić kolejnego. Jego radość mieszała się z trwogą, bo mężczyzny nie było stać na utrzymanie siebie i Rocky’iego. Po kolejnym reportażu pan Marian otrzymał kolejną pomoc od widzów.
Historię pana Mariana pierwszy raz pokazywaliśmy cztery lata temu. O tragicznej sytuacji dowiedzieliśmy się z listu do naszej redakcji.
„Piszę do państwa, ponieważ wzruszył mnie los niewidomego pana ze Świeradowa-Zdroju. Jest to osoba starsza, samotna i schorowana. Na pomoc sąsiadów nie ma co liczyć. W kwietniu tego roku stracił swojego psa przewodnika. Pies był dla niego wszystkim. Bez niego nie może sobie poradzić w życiu codziennym. Został uwięziony we własnym mieszkaniu. Proszę, pomóżcie mu” – napisano.
- Diego miał 12 lat, żył ze mną 10 lat. Prowadzał do sklepu, lekarza, do miasta, na spacer. Niestety Diego zachorował na nowotwór – opowiadał Marian Baczyński.
Niestety nowotwór okazał się na tyle rozległy, że psa trzeba było uśpić. Zrozpaczony staruszek został sam. Jedynym marzeniem pana Mariana był nowy pies przewodnik. Taki pies czekał, aby służyć niewidomemu. Potrzebne było około 20 tys. zł na jego zakup. Pan Marian zwrócił się o pomoc do Polskiego Związku Niewidomych. Związek jednak nie dostał dofinansowania od PFRON-u, więc pieniędzy też nie było.
- 5 psów jest przygotowanych, czekają na odbiorców. Jeżeli się znajdzie fundator, to od ręki mogę te psy wydawać – mówił Jerzy Przewięda z ośrodka tresury psów w Pile.
Już kilka dni po emisji reportażu życie pana Mariana zmieniło się diametralnie. Anonimowy sponsor, wzruszony historią samotnego staruszka, sfinansował zakup psa przewodnika. Od 4 lat Rocky jest wiernym towarzyszem pana Mariana. Odwiedziliśmy mężczyznę ponownie w sierpniu tego roku
- Ja inaczej funkcjonuję, jestem niezależny od nikogo. Pies wykonuje wszystkie czynności, które do niego należą – cieszył się wówczas.
Niestety radość pana Mariana z posiadania psa przewodnika mieszała się z ogromną troską o to, że nie jest w stanie sam z małej emerytury utrzymać psa. Do tej pory Polski Związek Niewidomych we Wrocławiu pomagał finansowo panu Marianowi. 200 złotych miesięcznie, jakie otrzymywał, to była dla niego ogromna kwota. Od stycznia tego roku emeryt nie otrzymał ani złotówki.
- Dzisiaj dla siebie do domu nie mogę za wiele kupić, tylko dla psa. Drobiowe mięso, czasami wołowinka się trafi przeceniona. A sobie mleko, chleb i bułka,
jak się trafi przeceniona. Mi zostanie po opłatach 400 zł na psa i na mnie. Najlepiej, żeby nie pomagać takim, bo to już człowiek stary i mógłby umrzeć. Dzisiaj mnie pieniądze są odebrane, a ja ze swojej emerytury nie jestem w stanie utrzymać swojego opiekuna, bez którego nie mogę żyć – opowiadał pan Marian.
Po sierpniowej emisji reportażu rzesza ludzi wzruszona historią niewidomego i jego psa napisała do naszej redakcji ofiarując pomoc finansową i rzeczową. Los pana Mariana i jego psa odmienił się zupełnie.
- Zmieniło się wszystko po dobrej myśli. Mój pies już nie musiał mnie ciągnąć podczas spaceru po kątach, bo coś mu tam pachniało, albo po jakichś śmietnikach. W tej chwili stać nas, żeby ten pies mógł być przynajmniej raz na kwartał u lekarza. Mam zapas dla Rocky’ego: są puszki, jest jedzenie, nie ma o co się martwić. A co brakuje, to się dokupuje - mówi pan Marian.
- Chciałem za taki dar serca tym wszystkim ludziom życzyć wszystkiego najlepszego, szczęścia, zdrowia, pomyślności, wesołych Świąt Bożego Narodzenia, bo się zbliżają i Szczęśliwego Nowego Roku. I żeby nie musieli być nigdy w takiej sytuacji, jak ja byłem – dodaje.*
* skrót materiału
Reporter: Małgorzata Frydrych
mfrydrych@polsat.com.pl