Nie dostaną odszkodowania, bo było za dużo żołędzi...
![](https://ipla.pluscdn.pl/dituel/cp/d6/d62ce5125uwqgftzcmt4ayrykch8psyu.jpg)
Kilku mieszkańców Goleniowa może mówić, że mieli szczęście. We wrześniu na miejskim parkingu spadł na nich konar. Oprócz uszkodzonych samochodów, na szczęście nikomu nic się nie stało. Dzisiaj walczą o odszkodowanie, ale niestety nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności, a ubezpieczyciel uważa, że winne są… żołędzie.
Mieszkańcy bloku w Goleniowie długo nie zapomną wydarzeń z września 2018 roku. Konar starego dębu ułamał się i spadł na stojące obok budynku pojazdy. Przygniótł dwa samochody, w tym auto pana Andrzeja.
- Usłyszałem huk, przez okno zobaczyłem, że konar leży na moim samochodzie – mówi Andrzej Korończuk, poszkodowany.
Pani Katarzyna ze swoim dwuletnim synem znajdowała się przy samochodzie, kiedy spadła gałąź. Tylko dzięki refleksowi kobiety nie doszło do tragedii.
- Zaczęło coś trzaskać, zdążyłam wrzucić go na tył do samochodu i poczułam, że konar mnie uderzył. To jest maluszek, gdyby go uderzyło, to nie wiem, jak by się skończyło – mówi Katarzyna Kruszyna, na którą spadła gałąź.
- Musielismy wyciąć gałęzie, bo dziecko było uwięzione. Mama sama nie mogła go wyciągnąć, miała uszkodzoną rękę, była poturbowana – mówi Marek Michalak z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Goleniowie.
Parking, na którym stały samochody i drzewo, należą do gminy. Poszkodowane osoby zwróciły się z prośbą o wypłatę odszkodowanie do goleniowskiego urzędu miejskiego.
- Za stan zieleni w mieście odpowiada Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej, a nie urząd gminy. My, jako urzędnicy, nie zajmujemy się pielęgnacją zieleni – mówi Cezary Martyniuk z Urzędu Miasta i Gminy w Goleniowie.
- Straty osób poszkodowanych sięgały kwoty ponad 20 tysięcy złotych - mówi Artur Zachaba, pełnomocnik poszkodowanych.
Poszkodowani zwrócili się więc o wypłatę odszkodowania do firmy Gothaer, ubezpieczyciela Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. W odpowiedzi otrzymali pismo informujące, że nie ma podstaw do uznania szkody. Ubezpieczyciel twierdzi, że konar złamał się pod ciężarem…. żołędzi.
- Odpisali, że nie dostanę ani złotówki, bo żołędzie... Równie dobrze tam mogłyby siedzieć gołębie i też by się zawalił – mówi pan Andrzej.
Zwróciliśmy się do firmy ubezpieczeniowej. W odpowiedzi otrzymaliśmy maila:
„ W związku z obowiązującą nas tajemnicą ubezpieczeniową z przykrością muszę odmówić udzielenia Panu odpowiedzi na pytanie w tej konkretnej sprawie”.
Pan Andrzej jest emerytem, ma problemy z poruszaniem się. Samochód jest mu potrzebny w codziennym życiu. Na naprawę samochodu musiał pożyczyć pieniądze.
Reporter: Twierdzicie, że robicie przeglądy? Skoro było za dużo żołędzi, to dlaczego nie zostały one usunięte?
- Myślę, że sprawa będzie jeszcze raz rozpatrzona - mówi Katarzyna Gonera z Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Goleniowie.
- Chcę dostać odszkodowanie, auto jest rozwalone – mówi pan Andrzej. *
*skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki
aborzecki@polsat.com.pl