Uczniowie z niepełnosprawnościami w potrzebie. Stracili szkołę

Dramat 120 uczniów z niepełnosprawnościami ze szkoły w Radowie Wielkim. Po pożarze placówka wymaga kosztującego ponad 2 mln zł remontu. To jedyna taka szkoła w woj. zachodniopomorskim. Dzieci dojeżdżały do niej nawet 60 kilometrów. Ponieważ prowadzi ją stowarzyszenie, samorząd nie może wesprzeć jej finansowo.

56-letnia Irena Czyżak mieszka w Błotnie. Jest rodziną zastępczą dla trzech synów. Dwóch z nich jest niepełnosprawnych. Wymagają całodobowej opieki oraz specjalistycznej rehabilitacji. A na tę w swoim województwie mogą liczyć jedynie w szkole w Radowie Wielkim, do której od kilku lat uczęszczają.

- Najmłodszy ma epilepsję lekoodporną, upośledzenie w stopniu znacznym. Średni jest upośledzony umiarkowanie. Jeden w placówce jest 7 lat, a drugi chłopiec 6 lat – opowiada Irena Czyżak, mama Romka i Kuby.

Przez ostatnie lata władze i personel placówki w Radowie pomogli wielu rodzinom. Dziś sami potrzebują pomocy. 18 grudnia w szkole wybuchł pożar. Ogień strawił dach oraz całą górną kondygnację budynku. Przyszłość 130 uczniów stanęła pod znakiem zapytania. Nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle uczniowie wrócą do swojej szkoły. To dramat dla wielu rodzin.

- Przyczyną pożaru była kuna, która została znaleziona na poddaszu. Miała kable w pysku. Przegryzła te kable i nastąpiło zwarcie – mówi Aleksandra Klimaszewska, dyrektor Szkoły Podstawowej w Radowie Wielkim.

- Zawsze to my byliśmy tą dobrą ręką, byliśmy w stanie zawsze pomóc, a w tej chwili, to my prosimy o pomoc. Nie damy sobie rady bez państwa – dodaje Lucyna Frost ze Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną, Ruchową i Autyzmem w Resku.

Liczenie strat trwa. Nieoficjalnie mówi się o kwotach przewyższających 2 miliony złotych. Szkoła, która od lat prowadzona jest przez stowarzyszenie, nie może liczyć na wsparcie finansowe samorządu. Dlatego z pomocą przyszła lokalna społeczność i rodzice uczniów placówki.

- To jest drugi dom naszych dzieci. Amelka siedzi tutaj do godziny 15. Je obiad, spędza czas podczas zabawy z innymi dziećmi – mówi Milena Pelc, mama Amelki.

- To jest całe życie mojego syna, który porusza się na wózku. Szkoła jest wspaniale przystosowana do takich osób. Nie wyobrażam sobie, żeby on siedział długo w domu, żeby go nie było tutaj w szkole. Tutaj go wyleczyli, naprawili i naprawiają dalej – tłumaczy Agata Krzewiak, mama Igora.

- Każdy, kto ma w rodzinie dziecko niepełnosprawne lub tu pracuje z dziećmi niepełnosprawnymi, wie, że jakąkolwiek przerwę - kilkudniową czy tygodniową w rehabilitacji - trzeba później ze zdwojoną siłą nadganiać. Ci pacjenci potrzebują codziennych zajęć – przekonuje Małgorzata Szulc, wicedyrektor Szkoły Podstawowej w Radowie Wielkim.

Uczniowie z Radowa Wielkiego nie mogą doczekać się na powrót do szkoły. Na razie zachodniopomorskie kuratorium pomogło zapewnić im część zajęć w pobliskich placówkach specjalistycznych. Do czasu aż szkoła w Radowie zostanie odbudowana.

- Niezbędna jest nam pomoc w kwestii odbudowy dachu. To jest nasza pierwszorzędna potrzeba – informuje Aleksandra Klimaszewska, dyrektor Szkoły Podstawowej w Radowie Wielkim.

- Tu stworzono rzecz piękną. To jest rzecz, bez której moje dzieci nie osiągnęłyby tego, co osiągnęły. A ja jako rodzic nie miałabym takiej wiedzy, jak mogę im prawidłowo pomóc – mówi Irena Czyżak, mama Romka i Kuby.

Rodzice uczniów nie wyobrażają sobie edukacji i rehabilitacji swoich dzieci bez szkoły w Radowie Wielkim. Dlatego apelują o pomoc. Liczą, że uda się zebrać potrzebne pieniądze. A ich dzieci znowu poczują się bezpieczne w szkole, która jest dla nich wszystkim.*

* skrót materiału

Jeżeli chcą Państwo pomóc, prosimy o kontakt z redakcją: 22 514 41 26 lub interwencja@polsat.com.pl

Reporter: Paweł Gregorowicz

pgregorowicz@polsat.com.pl