Żyją bez bieżącej wody. Od lat proszą gminę o wodociąg

Międzybrodzie Bialskie nazywane jest polską Szwajcarią. Góry i jeziora mogłyby przyciągnąć do miejscowości wielu turystów, niestety jest jeden poważny problem: nie ma ona bieżącej wody w kranach, a tej w studniach brakuje. Obiecywanego przez wójta wodociągu wciąż nie ma. Jest za to nowy dom kultury, są też wielomilionowe długi gminy.

Międzybrodzie Bialskie położone jest niedaleko Bielska-Białej. Mieszkańcy od lat mają tam problem z bieżącą wodą. Pan Krzysztof Maciejczyk i jego rodzina, tak jak większość mieszkańców, korzystają ze studni głębinowej. Niestety coraz częściej brakuje w niej wody.

- Jak nie leje, to źródła wysychają, woda opada i nie ma w studni. Trzeba wziąć przyczepkę, traktor i pojechać przed pracą, po pracy do ujęcia wody zorganizowanego przez gminę. W lecie jak sobie przywieziesz 1000 litrów, to
500 sobie spuścisz, zwierzętom 500 i za godzinę znowu jedziesz, żeby na drugi dzień mieć spokój – opowiada Krzysztof Maciejczyk, mieszkaniec Międzybrodzia.

- Potrzebujemy dużo tej wody, bo osiem nas mieszka w domu. Dzieci chciały otworzyć agroturystykę, ale nie ma wody. Musi ze 3-4 dni popadać i dopiero przychodzi u nas woda, ale z gruntu zleci i jak herbatę parzę, to zanieczyszczona jest – mówi inna mieszkanka Helena Pawlak.

Mieszkańcy Międzybrodzia zorganizowali spotkanie, na którym rozmawiali o braku wody w studniach oraz o sposobach rozwiązania tego problemu. Pojawił się temat projektu wodociągu, który kilka lat temu miał być wykonany.

- Zamawiam wodę z Izebnicy i za jeden kubik wody płacę 8 zł, a że nie mam czym jej przywieźć, więc Izebnica mi ją przywozi za 50 zł – tłumaczy jeden z mieszkańców.

Mieszkańcy zorganizowali spotkanie, na które zaprosili nas i przedstawicieli gminy. To tylko część zarejestrowanych przez nad wypowiedzi.

- Robili ścieki, po co robili, czym mam spłukać? Ja idę kilometr po wodę, na taczce wiozę, czy jest śnieg, czy nie.
- W tym roku coraz częściej nie ma wody i niestety poprzedni wójt nic nie zrobił, żeby pomóc mieszkańcom.
- Proszę do wójta Kosa nie mieć pretensji – odpiera zarzuty były radny Andrzej Grajcarek.
- Mamy!!
- Proszę mieć pretensję do samych siebie! Państwo dostaliście w 2010 roku warunki przystąpienia do budowy wodociągu. Na 2695 gospodarstw domowych w gminie Czernichów spłynęło 576 wniosków.
- Dla tylu mieszkańców nie warto robić? Reszta by się na pewno dołączyła z czasem! Nie można było zaryzykować?
- Nie można było.
- 4,77 zł za kubik było na wstępnej umowie. Docelowa cena miała być zależna od ilości przystępujących mieszkańców i mogło się okazać, że będzie nawet 10 zł.

- A co, wy chcecie za darmo, za złotówkę tę wodę kupić?

Wodociąg nie powstał, ponieważ gmina nie miała pieniędzy na realizacje projektu. Na spotkaniu była również obecna wójt, która obiecała, że zajmie się sprawą wody.

- Ten projekt miał kosztować 6 mln, z budżetu gminy było 3,5 mln. Powiedziałam wam, że nie ma tych pieniędzy, po prostu nie ma. Tamten projekt jest niemożliwy do realizacji. To nie jest tak, że w ciągu roku, dwóch wybudujemy wodociąg – przekazała Barbara Kos-Harat, wójt Gminy Czernichów.

- Są potrzeby podstawowe, takie jak zabezpieczenie komuś wody i potrzeby wyższe, np. potrzeby kultury. Ile kosztował dom kultury? Proszę powiedzieć – zareagowali mieszkańcy. 

- Poprzednia zmiana wybudowała gmach, a stary zły? Na głowę cieknie? Po co ten gmach? Sprzedać go i będą pieniądze na wodę – dodali.

Mieszkańcy chcą mieć jedynie dostęp do bieżącej wody. Czują się bezradni, ponieważ mają świadomość, że gmina jest zadłużona na kilkanaście milionów. Oznacza to, że nie ma funduszy na budowę wodociągu.

- Hańba na Międzybrodzie. Na co zrobili 13 mln długu? Gdzie te miliony poszły? – mówią mieszkańcy.

- Mamy jeziora, mamy lasy, piękne widoki, czego trzeba? Wody nam trzeba – podsumowuje Krzysztof Maciejczyk.*

* skrót materiału

Reporter: Angelika Trela

atrela@polsat.com.pl