Nie pracuje, bo zajmuje się niepełnosprawnym synem. Mieszkanie jej nie przysługuje

Pani Agnieszka rozwiodła się z mężem, który znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie. Teraz kobieta samotnie wychowuje dwóch synów – 15-letniego Wojtka i 4-letniego Leszka, u którego zdiagnozowano autyzm. By stworzyć warunki do rehabilitacji dla niepełnosprawnego dziecka, pani Agnieszka wynajęła mieszkanie za ponad tysiąc złotych. Niestety kilka miesięcy temu samotna matka straciła zasiłek pielęgnacyjny. Wynajęcie mieszkania pochłania prawie cały dochód, a rodzina żyje na skraju nędzy.

35-letnia pani Agnieszka wyszła za mąż piętnaście lat temu za Jarosława Ś. Mają dwoje dzieci: piętnastoletniego  dziś Wojciecha i czteroletniego Leszka.  Początkowo byli szczęśliwą rodziną. Jednak po kilku latach życie rodzinne zamieniło się w piekło.

- Słyszałam, że jestem zerem, k***. To nie były miłe słowa Zdarzało się, że mnie bił, za inne zdanie niż on miał – mówi pani Agnieszka.

Pani Agnieszka postanowiła uwolnić się od koszmaru. Chciała chronić dzieci.  Rok temu rozwiodła się z Jarosławem Ś.

- Dla niego całe życie byłam nierobem, osobą, która żyła z jego pieniędzy – dodaje pani Agnieszka. Kobieta otrzymywała rentę.

Niestety w życiu pani Agnieszki pojawiły się kolejne kłopoty. Jej młodszy syn, choć urodził się zdrowy, przestał się normalnie rozwijać. Okazało się, że Leszek jest dzieckiem autystycznym.

- Wpada w furię albo wchodzi w swój świat. Potem mu przechodzi i tuli się. Czasem jest tak jakby był sam w pomieszczeniu – mówi Wojciech, starszy syn pani Agnieszki.

Pani Agnieszka po rozwodzie wynajęła mieszkanie za ponad 1000 złotych. Chciała stworzyć warunki do życia i rehabilitacji dla chorego dziecka.  Jednak pani Agnieszka  kilka miesięcy temu straciła zasiłek pielęgnacyjny z tytułu opieki nad dzieckiem niepełnosprawnym.

- Panie na komisji powiatowej stwierdziły, że dziecko, które robi w pampersy, nie mówi, ma autyzm, i znaczne opóźnienie mowy, nie wymaga mojej całodobowej opieki – opowiada pani Agnieszka.

Sprawa wycofania zasiłku trafiła do sądu. Biegli jednoznacznie stwierdzili, że Leszek wymaga opieki i jak zapewnia pani Agnieszka, będą wnioskowali, by kobieta wróciła na świadczenie. - Ale musi zakończyć się rozprawa, której jeszcze nie było – dodaje samotna matka.

W piśmie przesłanym do redakcji prezes sądu rejonowego w Bydgoszczy Jacek Wojtycki tłumaczy, że badanie biegłych odbyło się 7 grudnia, ale ich pisemna opinia jeszcze nie wpłynęła do sądu. „Z uwagi na dużą liczbę kierowanych spraw, termin sporządzania opinii pisemnej wynosi 3 miesiące od daty badania” - czytamy.

- Procedura po odwołaniu jest długotrwała i pani Agnieszka jest w tej chwili w katastrofalnej sytuacji finansowej – mówi Lech Martenka z ośrodku pomocy społecznej w Bydgoszczy.

Pani Agnieszka żyje za niewiele ponad tysiąc złotych. Wspiera ją Ośrodek Pomocy Społecznej w Bydgoszczy. Jednak wynajęcie mieszkania pochłania prawie cały dochód rodzinny.

- Mój opiekun z opieki społecznej jest człowiekiem bardzo życzliwym. Dzięki niemu załapałam się na szlachetna paczkę – mówi Pani Agnieszka.

- Pani Agnieszka znalazła się na zakręcie życiowym, trochę pokomplikowało się jej życie i staramy się jej pomagać w tej trudnej sytuacji – tłumaczy Lech Martenka.

Pani Agnieszka żyje na skraju nędzy. W ubiegłym roku starała się o mieszkanie. Niestety Urząd Miasta w Bydgoszczy lokalu odmówił.

- Złożyłam wniosek i spełniam wszystkie kryteria oprócz jednego - mam umowę najmu lokalu i przekraczam metraż. Powinnam zajmować maksymalnie 18 metrów kwadratowych, a zajmuję 33 – dodaje kobieta.

- Ustawa o ochronie praw lokatorów ustala na gminę nałożenia kryteriów, które dają podstawę takie  mieszkanie dać. W Bydgoszczy takie kryterium to 6 metrów na osobę – tłumaczy Jerzy Walkowiak z bydgoskiego Urzędu Miasta.

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz
zkolodziejczyk@polsat.com.pl