Ciężko choruje od blisko 25 lat. Lekarze uznali, że może pracować

60-letni Zdzisław Baran od blisko 25 lat ciężko choruje. Przeszedł dwa zawały, raka nerki z przerzutem na płuca, cierpi m.in. na cukrzycę i miażdżycę. Pan Zdzisław pobierał rentę z ZUS z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. Cztery lata temu komisja lekarska stwierdziła jednak, że mężczyzna jest częściowo zdolny do pracy. Pan Zdzisław odwołał się od tej decyzji, a sprawa trafiła do sądu.

Chromin to wieś położona niedaleko Garwolina w województwie mazowieckim. Mieszka tu pan Zdzisław Baran ze swoją rodziną. 60 latek jest schorowany. Od lat cierpi na wiele chorób, przez które nie jest w stanie normalnie funkcjonować.

- Mam bardzo dużo chorób, pierwsze, co miałem to zawał około 20 lat temu. Miałem też kłopoty z ciśnieniem i migotaniem - mówi pan Zdzisław.

- Wykryto mu raka nerki, wycięto mu ją, a potem miał przerzut na płuco. Wycięto mu guzek na płucu - dodaje pani Jadwiga Baran, żona pana Zdzisława.

Oprócz tego u 60-latka zdiagnozowano hipercholesterolemię, nadciśnienie, a także inne choroby związane z układem krążenia.

Pan Zdzisław ma również problemy z poruszaniem się. Twierdzi, że nie jest w stanie pracować, dlatego też pobiera rentę z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

- Pan Zdzisław pobiera rentę z ZUS już od 23 lat nieprzerwanie. Czasami była to renta z tytułu częściowej niezdolności do pracy, czasami całkowitej niezdolności do pracy - tłumaczy Piotr Olewiński, Regionalny Rzecznik Prasowy ZUS-u województwa mazowieckiego.

- Można oszukać, można się przyjąć do pracy ale jak pracodawca zobaczy jak się porusza, jak jest mało wydajny, nie będzie chciał dalej współpracować - dodaje syn pana Zdzisława, Mariusz Włodarczyk.

- Według mnie on jest niezdolny do pracy, on w domu nic nie robi. Ścielił łóżko i od razu ciśnienie 160 na 100 ileś. Nie może dźwigać, ciężko pracować - przekonuje pani Jadwiga.

4 lata temu mężczyzna stanął przed kolejną komisją lekarską. Zdziwił się, kiedy usłyszał, że jest tylko częściowo niezdolny do pracy. Uważa, że jego stan zdrowia od kilku lat nie polepszył się, dlatego złożył odwołanie.

- Pan Zdzisław nie zgadza się z opinia lekarską, stąd też w 2015 roku wniósł sprzeciw. Sprawa trafiła do komisji lekarskiej w Warszawie, która podtrzymała zdanie ZUS-u o częściowej niezdolności do pracy - mówi Piotr Olewiński.

- Z tej opinii wywnioskowałem, że ja już przyzwyczaiłem do choroby. Tylko nie przyzwyczaiłem się do tego, że nie raz nawet nie mogę chodzić, bo mnie zatyka. Przecież ja nie wejdę gdzieś na budowę, z migotaniem przedsionków, bo mogę spaść - mówi pan Zdzisław.

Mężczyzna przekonuje, że żaden lekarz nie wystawi mu zaświadczenia o zdolności do pracy. - To cały jest paradoks tej sprawy. Mówią, że jestem częściowo zdolny do pracy, ale zaświadczenia nie podpiszą – dodaje.

- Ja to się śmieję, że skoro chodzi może pracować, ma wszystkie kończyny to może pracować, ale to nie o to chodzi - mówi Mariusz Włodarczyk.

Sprawa odwołania trafiła do sądu, a po dwóch latach ten skierował ją do ponownego rozpatrzenia w ZUS-ie. Pan Zdzisław walczy o całkowita niezdolność do pracy. Gdyby miał 200 złotych więcej miesięcznie to kupiłby lepsze leki.

- Pan Zdzisław w trakcie postępowania sądowego zgłosił nowe dowody medyczne. Sąd był zobligowany do tego, aby skierować sprawę do ponownego rozpatrzenia - informuje Piotr Olewiński. Jak zapewnia rzecznik, sprawę pana Zdzisława zostanie rozpatrzona przez komisję lekarską w Warszawie.

- Z tym ZUS-em walczę od 4-lat. Ile oni wydali pieniędzy na lekarzy, sąd? Gdybym ja dostawał te pieniądze, to by ich mniej kosztowało - przekonuje pan Zdzisław.

- Nie oszukujmy się w tych warunkach to każde 100 zł to duża kwota - przekonuje syn pana Zdzisława.*

* skrót materiału

Reporter: Angelika Trela

atrela@polsat.com.pl