Fatalna jakość drogi niszczy pobliskie domy. Remontu nie będzie
Domy mieszkańców wsi Głęboczek (Lubuskie) sąsiadują z drogą wojewódzką nr 154. Nawierzchnia zbudowana jest w całości z kostki brukowej. Mimo że natężenie ruchu nie jest duże, to drgania wywoływane przez przejeżdżające ciężarówki są tak silne, że dochodzi do pęknięć ścian budynków. Nie wszystkich stać na ciągłe remonty, wiele budynków uległo zawaleniu. Mieszkańcy od lat walczą o remont bądź przebudowę drogi, jednak ich wnioski są cały czas odrzucane.
Mieszkańcy wsi Głęboczek w województwie Lubuskim od lat zmagają się z trudnym do rozwiązania problemem. Ich domy sąsiadują ze zbudowaną ponad 100 lat temu drogą wojewódzką nr 154. Stan drogi zmienia życie mieszkańców wsi w koszmar.
- Jak się zaczął transport, ruszył po bruku, ten powyżej 40 ton, to miałem budynek mieszkalny. To był pruski budynek mieszkalny, stary. Najbliżej chyba był postawiony drogi i uległ zawaleniu. Po prostu pruski mur rozsypał się. Mieszkam jak mieszkam, bo mnie nie stać, bo jesteśmy starszymi ludźmi i – szczerze - teraz odbudować budynek, to nie jestem w stanie i mieszkam tymczasowo w budynku typu inwentarskiego - mówi pan Grzegorz, mieszkanie wsi Głęboczek.
Fatalna jakość nawierzchni jest również bezlitosna dla samochodowych zawieszeń.
- Co 4, co 5 miesięcy trzeba całe zawieszenie wymieniać. Głównie żona wozi dziecko do szkoły i to po prostu zagraża bezpieczeństwu i małżonki, i dziecka. Samochód jest rzeczą nabytą, bardziej nam chodzi o budynki, bo to już są większe koszta tutaj. Właśnie związane z remontami, gdzie co parę lat trzeba wszystko od nowa robić, kleić, malować itd. - opowiada z kolei pan Sławomir.
Mieszkańcy przyznają, że nie mają już sił na ciągłe remonty.
- My przy samym pasie drogowym mieszkamy. To jedzie samochód ciężarowy bez ładunku, to wszystko w domu drży jak nie wiem. Mimo że są podłogi już powylewane, żeby nie były te drewniane. Mimo to, to się wszystko odczuwa. Leżysz człowieku na tapczanie i wszystko drży - mówi pani Danuta.
Zrozpaczeni mieszkańcy Głęboczka od lat piszą pisma do Lubuskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich. Niestety – bezskutecznie. Mimo że droga jest zniszczona i niebezpieczna, to natężenie ruchu jest zbyt niskie, żeby w ogóle można było myśleć o jej przebudowie bądź remoncie.
- Na bieżąco, w ramach konserwacji i tzw. bieżącego utrzymania likwidujemy te wszystkie miejsca, które są niebezpieczne. Natomiast w planach inwestycyjnych tej drogi nie ma. Nie ma tej drogi na liście zadań priorytetowych ani nawet na liście rezerwowej. Tak że w takiej uchwytnej perspektywie trudno mówić, że ta droga będzie przebudowana. Żadne zabiegi z zakresu bieżącego utrzymania nie poprawią w sposób radykalny stanu tej drogi. Natomiast ta droga jest oznakowana, że jest w złym stanie technicznym, tak że zakładamy, że przy ostrożnej jeździe nie powinno dochodzić do urywania misek - tłumaczy Grzegorz Szulc z Lubuskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich.
Mieszkańcy wsi powoli tracą nadzieję na pozytywne załatwienie ich sprawy. Zarząd Dróg Wojewódzkich nawet nie obiecuje im, że kiedykolwiek zajmie się sprawą. Problem dotyczy około tysiąca osób.
- Jeżeli po waszej interwencji nic się nie zmieni, zrobimy tu blokadę na tej drodze i to tak, żeby ciężarówki się tu poblokowały. A później będziemy myśleć, bo tak już nie może być - zapowiada Rafał Krupa, sołtys sąsiedniej gminy Przynotecko.*
* skrót materiału
Reporter: Jan Kasia
jkasia@polsat.com.pl