Potrzebuje nowych akumulatorów do wózka, by dotrzeć na leczenie
Pan Wojciech cierpi na rdzeniowy zanik mięśni. Na tę samą chorobę zmarło starsze rodzeństwo mężczyzny. Opiekuje się nim 82-letnia mama. Od niedawna NFZ refunduje lek poprawiający funkcjonowanie ludzi z tą chorobą. 46-latek został zakwalifikowany do leczenia, ale żeby mógł jeździć na kolejne badania, potrzebuje zebrać pieniądze na akumulatory do wózka elektrycznego i na dojazdy do lekarzy.
O rodzinie Landowskich ze wsi Wysoka w województwie kujawsko-pomorskim pisały gazety w 2007 roku. Zostali uznani za najdzielniejszą rodzinę w Polsce. 46-letni pan Wojciech jest najmłodszy z trójki rodzeństwa. Tak jak brat i siostra, choruje na rdzeniowy zanik mięśni.
- Siostra nie chodziła nigdy, mój brat chodził gdzieś do 8. roku życia. Miałem o tyle szczęścia, że chodziłem do wieku 7 lat i potem systematycznie, wiadomo, jak to się dzieje w tej chorobie. Organizm się osłabiał - opowiada pan Wojciech.
Lata mijały. Rodzina Landowskich dzielnie radziła sobie sama. W 2008 roku zaczęło się pasmo tragedii. Najpierw zmarł najstarszy syn pani Urszuli. Miał 52 lata. Niespełna dwa lata później, mając 53 lata, zmarła córka. A wkrótce potem mąż. Kobieta została sama z niepełnosprawnym synem. Dziś ma 82 lata i to na niej spoczywa cały ciężar opieki nad panem Wojciechem.
- Przychodzę rano, to go ubieram. Jak już jest ubrany, przychodzi kolega i posadzi go na wózek. Tak dźwigać, to go w ten sposób nie dźwignę. Kolega odchodzi, no to my do łazienki - mówi pani Urszula.
Matka i syn nie poddali się. Na utrzymanie mają wspólnie 1600 zł. Nigdy nie prosili nikogo o pomoc. Pan Wojciech, aby poprawić sytuację finansową rodziny, trzy lata temu wziął 20 tys. kredytu, żeby otworzyć własną firmę. Niestety, po dwóch latach zmuszony był zamknąć działalność.
- Oni nie potrafią prosić. Radzą sobie w tym małym światku w domu i ludzie z zewnątrz nawet nie mają zielonego pojęcia, że w tym domu może być jakiś brak - twierdzi pani Katarzyna, koleżanka pana Wojciecha.
- Prowadziłem swój prywatny sklepik internetowy, gdzie sprzedawałem kosmetyki. Sklepik internetowy mieścił się na najbardziej popularnym portalu w Polsce. Żebym mógł prowadzić dalej taką działalność, to musiałbym mieć z tego jakieś zyski. Od chwili, kiedy Allegro podniosło cennik o 300 proc., no to musiałem zwijać interes. Do tego przyplątał się kredyt, który wziąłem na rozwój firmy, który spłacam do dzisiejszego dnia. Zostało jeszcze 10 tys. złotych do spłaty - mówi 46-latek.
Rodzinie ledwo wystarcza na przetrwanie. Miesięcznie 400 złotych pan Wojciech musi płacić za ratę kredytu. W tej dramatycznej sytuacji w grudniu ubiegłego roku wydarzyło się coś, na co pan Wojciech czekał całe życie. Jego starsze rodzeństwo niestety się nie doczekało.
- Nasz minister zdrowia ogłosił historyczną wiadomość, że lek na zanik mięśni będzie refundowany w 100 proc. od stycznia tego roku. Sześć takich zastrzyków to jest kwestia miliona złotych. Jestem zgłoszony do leczenia - mówi mężczyzna.
Pana Wojciecha czeka teraz seria badań. To wiąże się z licznymi wyjazdami. Po raz pierwszy w życiu mężczyzna zdecydował się poprosić o pomoc. Nie stać go na opłacenie wyjazdów do specjalistycznych szpitali oraz na zakup nowych akumulatorów do wózka inwalidzkiego, bez którego nie jest w stanie się poruszać.
- Koszt akumulatorów, dwie sztuki, mówimy o dobrych akumulatorach, to jest jakieś 1600 zł. Te, które są w obecnym wózku, tak naprawdę nadają się do wymiany i trzeba je wymienić jak najszybciej, bo przejadę 2 km i ani kawałeczka dalej - twierdzi pan Wojciech.*
*skrót materiału
PS Jeśli chcą Państwo pomóc panu Wojciechowi, prosimy o kontakt z redakcją: 22 514 41 26 lub interwencja@polsat.com.pl
Reporter: Małgorzata Frydrych
mfrydrych@polsat.com.pl