Kontrowersyjnymi zeznaniami pogrążył karierę policjanta

Marek Chwirot z wzorowego policjanta z Międzyrzecza stał się przestępcą. Został skazany prawomocnym wyrokiem za przyjęcie 100 zł łapówki. Całą sprawę oparto na zeznaniu świadka, który trzy razy zmieniał wersję wydarzeń i od samego początku przyznawał, że poszedł na policję, bo miał osobisty zatarg z tym, który łapówkę miał wręczać.

Marek Chwirot przez 16 lat był policjantem komendy w Międzyrzeczu. Nigdy nie było na niego skarg, a przebieg służby określano mianem wzorowej. Dziś po służbie pozostał jedynie niesmak i jedno zdjęcie.

- W tym czasie jak było ogłoszenie wyroku, ojca pochowałem. To między innymi pokłosie tej sprawy. Przejął się, bo bo przyjechali „dobrzy ludzie” i powiedzieli, że wychował przestępcę – opowiada Marek Chwirot.

Wszystko zaczęło się 18 lutego 2008 roku. Pan Marek został wysłany przez dyżurnego na interwencję na parking koło stacji benzynowej w Lutolu Suchym. Tam grupa Rosjan wezwała pomoc drogową, a następnie się rozmyśliła i nie chciała za przyjazd lawety zapłacić.

- Stał holownik Radosława K. i zepsuty autobus z kierowcą rosyjskojęzycznym. Po wyjściu z radiowozu podeszliśmy do nich, wypytaliśmy jedną i drugą stronę, czego to dotyczy. Ja poszedłem do radiowozu zapisać uczestników interwencji, a ci stwierdzili, że się dogadali, więc oddałem dokumenty, podziękowałem i żeśmy pojechali. A w 2009 roku przedstawiono mi zarzut, że podczas tej interwencji rzekomo miałem przyjąć od Radosława K. 100 zł – mówi pan Marek.

Chociaż uznano, że policjant interwencję przeprowadził prawidłowo i nie nagiął żadnych przepisów, oskarżono go o przyjęcie łapówki. Oskarżenie oparto o zeznania jednego świadka: Dariusza C., pracownika pomocy drogowej. Nie było tajemnicą, że ten miał konflikt ze swym szefem, Radosławem K.

- K. podstawił mi straszną świnię. Miał żonę, ja byłem po rozwodzie i ja się do niego przyjąłem. Znalazł sobie taką dziewczynę, a ja do tej dziewczyny „uderzyłem”. Szlag go trafił, poleciał na policję, podał, że mu groziłem, że mu spalę lawety – opowiada Dariusz C., świadek oskarżenia i dodaje:

- Stwierdziłem, że pójdę na policję, pójdę prosto do BSW (Biuro Spraw Wewnętrznych), bo widziałem, nie raz byłem świadkiem tego, co on robił z policją. I wówczas zaczęło się, przyjechało tu do mnie BSW aż z Warszawy.

- Świadek był słuchany trzykrotnie, przy pierwszych zeznaniach tylko ogólnikowo wskazał, gdzie miało dojść do takiego zdarzenia, był również słuchany przed sądem, narysował szkic miejsca zdarzenia, który idealnie odpowiadał usytuowaniu budynków na tej właśnie stacji, która została opisana w akcie oskarżenia – informuje Lidia Wieliczuk z Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim.

- Panowie z BSW pomogli mu, tak jak to zeznał przed sądem, że pomogli mu w tym, by K. załatwić. Przyjechali do niego i powiedzieli mu, co ma mówić na K. – mówi Marek Chwirot.

Dariusz C. swe zeznania zmieniał. Myliło mu się nawet miejsce zdarzenia. A także to, czy znał oskarżanego policjanta…

- Wersje wręczania tej łapówki miał trzy. Najpierw mi dawał do ręki, potem do kieszeni, a później przyszedł do radiowozu i wrzucił mi przez okienko. A jedna z wersji była taka, że szedł i mi wręczał korzyść majątkową – mówi Marek Chwirot.

Dariusz C. zeznał również, że nie znał pana Marka. A jak się okazuje, chodzili razem do jednej szkoły.

- Zeznania świadka były w ocenie sądu I i II instancji wiarygodne. Sąd w całości oparł się na zeznaniach tego świadka, który składał zeznania trzykrotnie. I za każdym razem w taki sam sposób opisywał zdarzenie, to znaczy potwierdzał, że obaj policjanci przyjęli od pomocy drogowej taką właśnie kwotę – twierdzi Lidia Wieliczuk z Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim.

Marka Chwirota skazano na sześć miesięcy w zawieszeniu na trzy lata. Nie tylko jego. Przed sądem postawiono wówczas… 12 policjantów. W tym pana Bartłomieja. Także za wzięcie, przy innym zdarzeniu, 100 zł łapówki.

Marek Chwirot od początku podnosił, że Dariusz C. mija się z prawdą. W sądzie go nie wysłuchano, więc poszedł do prokuratury i zgłosił, że świadek złożył fałszywe zeznania.

- Prokurator stwierdził, że tutaj można byłoby uznać, że rzeczywiście takie fałszywe zeznania zostały złożone, natomiast doszło już do przedawnienia karalności tego przestępstwa – informuje Roman Witkowski z Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim.

- Mi nie chodziło, żeby uwalić policjantów, naprawdę. Kiedy poszedłem podp… K. nie chciałem Chwirota podp.., ale musiałem, już nie miałem wyjścia i tak wyszło – mówi Dariusz C. *

* skrót materiału

Reporter: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX