Mają dość fabryki. "Pył osiada wszędzie"
Fabryka węgla drzewnego i brykietu brudzi smolistym pyłem, co utrudnia życie mieszkańcom Gryfina i Żabnicy. Czyszczą oni meble ogrodowe, samochody czy parapety. Problem potęguje silny wiatr, który rozwiewa składowany pod gołym niebem pył. Fabryka obiecuje zmiany, ale w przyszłości.
Mieszkańcy podszczecińskiego Gryfina i Żabnicy protestują przeciwko fabryce Gryfskand, produkującej węgiel drzewny i brykiet. Sąsiadujący z wytwórnią ludzie twierdzą, że zakład jest bardzo uciążliwy.
- Mieszkańcy mają problem z pyłem, który unosi się ze źle składowanego miału. To można by łatwo rozwiązać budując magazyny - twierdzi Kamil Miler, redaktor naczelny "Gazety Gryfińskiej".
Według Kariny Osińskiej ze Starostwa Powiatowego w Gryfinie kontrole z wojewódzkim inspektoratem środowiska wykazały naruszenie magazynowania miału, który służy do produkcji brykietu. - Miał być zraszany, a nie był - to powodowało pylenie. Są przekroczone normy emisji pyłu - dodaje.
Kilka razy w tygodniu ludzie muszą czyścić meble ogrodowe czy parapety. Część mieszkańców montuje specjalne filtry, aby pył nie dostawał się do ich domów. - Osiada on wszędzie – mówią.
- Nieprawidłowości miały być usunięte do września 2018 roku. Zakład się odwołał, my się na to nie zgodziliśmy, sprawa trafiła do SKO. Nic nie jest rozstrzygnięte - relacjonuje Karina Osińska ze starostwa.
Zdaniem mieszkańców, zdarza się, że przed oknami ich domów tylko jednego dnia przejechać potrafi ponad 100 ciężarówek, które wiozą towar do fabryki. Narzekają nie tylko na ruch, ale na wstrząsy, które tiry wywołują.
- Mijają się na styk, na lusterka. Nasza miejscowość nie posiada metra chodnika, dzieci chcąc przejść, muszą chować się do bram - opowiadają okoliczni mieszkańcy.
- U mnie ciężarówka wjechała w ogrodzenie, policja była. Dwie ciężarówki jechały, nie miałam gdzie uciec, przykleiłam się do ściany. Aby zmieściła się ciężarówka koło mnie - relacjonuje jedna z mieszkanek.
Fabryka w przeszłości była mniej uciążliwa. Nie pracowała nocami. Materiały do produkcji oraz wyprodukowane towary dostarczano w bardziej dogodny dla mieszkańców sposób.
Gmina razem ze starostwem chciały wybudować inna technologiczną drogę, aby ciężarówki nie musiały jeździć między domami. Jednak urzędnicy chcieli, aby fabryka poniosła cześć kosztów budowy. Plany nie zostały zrealizowane.
- Gryfskand płaci rocznie półtoramilionowe podatki. Chcemy rozmawiać z gminą i starostwem. Musimy wiedzieć, czy to może wiązać się z uszczupleniem podatków dla gminy - twierdzi Marek Zagórski, rzecznik prasowy Gryfskandu.
Reporter: Czy fabryka powinna być uciążliwa dla sąsiadów?
Zagórski: Nie powinna.
Reporter: A państwo jesteście, fabryka brudzi.
Zagórski: Możliwe, ale mieścimy się w granicach norm.
Przedstawiciel fabryki zapewnia, że w przeciągu dwóch lat powstanie zadaszony magazyn na miał, silosy, a także w kominach zostaną zainstalowane dodatkowe filtry. Mieszkańcy sceptycznie podchodzą do obietnic. Dlaczego? Bo podobne zapewnienia słyszą od lat.
- Sąsiadka moja była u lekarza i ten ją pyta: "ile pani pali papierosów? 40?". Ona mówi, że nigdy nie paliła, a on: "ma pani płuca, jakby paliła pani 40". Co rok jest gorzej, coraz większe zapylenie - słyszymy od mieszkańców.*
*skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki
aborzecki@polsat.com.pl