Żyli w zagrzybionym, wychłodzonym domu bez ogrzewania. Pomogliśmy
84-letnia pani Weronika opiekuje się 58-letnim niepełnosprawnym synem. Rodzina przez wiele lat mieszkała w lokalu komunalnym, w którym nie było ogrzewania, a temperatura w zimie zbliżała się do zera. Grzyb i wilgoć na ścianach powodowały ciągłe infekcje u staruszki. Urzędnicy, zasłaniając się brakiem wolnych lokali, aż 13 razy zbywali staruszkę. Zaczęli działać dopiero po naszej interwencji.
84-letnia Weronika Załęcka mieszka w Poznaniu. Staruszka, mimo że sama wymaga pomocy, to na co dzień opiekuje się niepełnosprawnym intelektualnie 58-letnim synem Piotrem. Gdy w październiku ubiegłego roku po raz pierwszy odwiedziliśmy rodzinę, mieszkali w fatalnych warunkach, a pani Weronika podupadała na zdrowiu.
- Troszkę bym chciała jakieś warunki mieć. Nie wiem, czy pożyję długo, ale strasznie tu zimno. I o to mi chodzi, żebym jakieś mieszkanko miała - mówiła wówczas 84-latka.
Wilgoć i grzyb oraz bardzo niskie temperatury panujące w starym, małym domu - w takich warunkach pani Weronika i jej syn mieszkali przez lata. Wielokrotnie prosili urzędników o zamianę zrujnowanego lokalu. Zawsze spotykali się z odmową.
- Moim zdaniem to urzędnicy nie widzą człowieka, tylko rzecz, gdzie trzeba tylko odłożyć akta - twierdzi pani Anna, opiekunka pani Weroniki.
- W tym przypadku zabrakło empatii i wystąpiła duża biurokracja. Tak nie powinno być, ale to się zmienia z roku na rok. Myślę, że będzie coraz lepiej. Przykro, że my musimy iść z takimi lokatorami i jeszcze muszą być media, żeby to szybciej szło - uważa z kolei Anastazja Wieczorek-Molga z Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów.
Dopiero po naszej interwencji urzędnicy zaczęli działać. Efekt zaskoczył wszystkich. W grudniu pani Weronika otrzymała od urzędników kilka propozycji. Wybrała jedną. Mieszkanie w centrum Poznania. W bardzo dobrym stanie, ogrzewane, na parterze. Spełniły się jej marzenia.
- W pewnym momencie straciłam nadzieję. Chorowałam i było mi już to obojętne. Mówię: czy tu, czy tam, to już wszystko jedno. No, ale na te moje urodziny dostałam ten prezent. Te mieszkanie właśnie - mówi pani Weronika.
- W sumie przedstawiono kobiecie 13 propozycji. Z reguły było, że propozycje były odrzucane, bo były poza dzielnicą, w której chciała zamieszkać pani Weronika. Ostatecznie udało się - informuje Tomasz Lewandowski, prezes ZKZL w Poznaniu.
Pani Weronika po wielu latach odetchnęła z ulgą. Kobieta jest już spokojna o przyszłość swoją i syna. Mają ciepłe mieszkanie, w którym czują się bezpiecznie.
- Już wszystko mam. Co ja mogę mieć za marzenia. Zdrowia tylko, nic więcej. Wszystko mam - mówi staruszka.
- Dziękuję panu redaktorowi z Polsatu, że dzięki temu to się przyśpieszyło. Bo kto wie, czy następny rok pani Weronika nie byłaby w tamtym mieszkaniu - przypuszcza opiekunka pani Weroniki.*
*skrót materiału
Reporter: Paweł Gregorowicz
pgregorowicz@polsat.com.pl