Kilometr po błocie do głównej drogi
Samochody grzęzną w błocie, trudno przejść o własnych siłach. Część mieszkańców Nieborzyna w województwie mazowieckim ma problem z dojazdem do głównej drogi. Dzieli ich od niej ponad kilometrowy odcinek gminnej drogi gruntowej, która jesienią, zimą i wiosną zamienia się w grząskie błoto – nieprzejezdne dla aut.
- Od prawie 40 lat nie widzimy, żeby droga była robiona. Jest coś tam nawożone, coś robione, ale tylko żeby pokazać, że coś robią – mówią mieszkańcy.
Z powodu błota mieszkańcy muszą chodzić po drodze w gumowcach lub jeździć ciągnikiem.
- Obok mieszka pan niepełnosprawny, ma odjęte obie nogi, w razie pogotowia, to też nie ma dojazdu – mówią mieszkańcy o swoim sąsiedzie - Bogdanie Pierścińskim.
Niepełnosprawnym mężczyzną opiekuje się jego siostra - pani Halina. Jest on uwięziony we własnym domu, bo nie jest w stanie po błocie przejechać wózkiem inwalidzkim.
- Powinienem raz w miesiącu jeździć do szpitala lub do lekarza na badanie, ale nie daję rady, żeby tam podjechać – przyznaje pan Bogdan.
- Dobra droga byłaby dla nas ratunkiem - teraz miałam na wtorek wizytę u lekarza specjalisty. Nie pojechałam, bo nie było możliwości nawet prosić sąsiada, żeby dojechać. Martwię się, żeby się coś z bratem nie stało, bo pogotowie tu nie dojedzie – mówił pani Halina.
Kiedy syn innej mieszkanki - Sylwii Januszewskiej zachorował, ta chciała zawieźć go do lekarza. Niestety samochód utknął w błocie.
- Syn dostał wysokiej temperatury, to musiałam dzień z nim czekać w domu i dopiero następnego dnia brat wyciągnął mnie ciągnikiem, dopiero się wydostałam autem z błota. Wiosna, jesień, zima to jest po prostu katastrofa, nie możemy się nigdzie wydostać – opowiada pani Sylwia.
Mieszkańcy od lat zgłaszali problem do urzędu gminy i słyszeli tę samą odpowiedź. Nam wójt przekazał, że problem wkrótce zostanie rozwiązany.
- Na każde sygnały reagujemy. Droga była naprawiana, ale być może nie była naprawiana w takim stopniu, żeby zapobiec takim sytuacjom, jakie miały miejsce. Dziś myślę, że można powiedzieć, że problem jest zaleczony, bo maszyny ciężkie mogą wjechać na drogę, jest wykorytowana, zakupiony został materiał, który w dniu wczorajszym i dzisiejszym dociera na teren gminy Czerwińsk – poinformował Marcin Gortat, wójt gminy Czerwińsk nad Wisłą.
- Prosimy w zimę, to mówione jest, że w lato będzie zrobione. Lato mija i jest to samo – komentują mieszkańcy.
Do posesji nie dojedzie ani samochód osobowy, ani karetka. Mieszkańcy boją się o siebie i swoje dzieci. Liczą, że tym razem urzędnicy rozwiążą ich problem.
- Wszystko zależy od finansów, od dostawców i wykonawców, którzy też mają problemy z dostarczaniem odpowiednich ilości materiału do naprawy tych dróg – przyznaje wójt Gortat.
Reporter: Angelika Trela
atrela@polsat.com.pl