Zaginął po kłótni z dziewczyną

W 2013 roku Piotr Żołędziowski miał 20 lat. Od pewnego czasu pomieszkiwał u swojej dziewczyny Amandy. Między Amandą, a Piotrem doszło do kłótni. Tej samej nocy w domu Amandy i jej matki pojawiło się czterech mężczyzn. W większości znanych policji. Kilka godzin później po Piotrku zaginął wszelki ślad. Dopiero trzy lata po zaginięciu, sprawą zainteresowała się prokuratura. Wszczęła śledztwo w sprawie zabójstwa, mimo że do dziś nie odnaleziono zwłok Piotra.

Piotr Żołędziowski miał 20 lat. Pochodził z Bukowiny Bobrzańskiej – małej wsi w pobliżu Żagania. Wychowywał się z babcią. Od pewnego czasu pomieszkiwał też u swojej dziewczyny, 16-letniej wówczas Amandy.

- Jemu źle było w domu, był tak jakby sam, można powiedzieć, że przygarnęłam go jak drugie dziecko – opowiada Edyta O., matka Amandy.

- Matka ćpała, córka, ćpała, patologiczna banda, najgorszego dziadostwa, jakie sobie tylko można wyobrazić w społeczeństwie – ocenia Roman, znajomy Piotra.

- Na słup elektryczny wchodziła, jak to po narkotykach. Z Amandą tak nie było, ale Edyta (matka) to tak – twierdzi sąsiadka Amandy.

- Wyciąga się rękę do tragedii obcując w takim środowisku i robiąc takie, a nie inne rzeczy. Ale to nie znaczy, że jest przyzwolenie na śmierć kogokolwiek – zastrzega Janusz Szostak z Magazynu Reporter.

Jest 29 kwietnia 2013 roku. Tego dnia pomiędzy Amandą a Piotrem dochodzi do kłótni. Chłopak pakuje torbę i postanawia przeprowadzić się z powrotem do babci. W drodze zmienia zdanie i ponownie jedzie do swojej dziewczyny. Około 22:00 pojawia się przed jej domem.

- Miał ręce wygięte ręce jak samolot, był tak naćpany dopalaczami…Dwa tygodnie leciał na dopalaczach. Wszyscy tam byli naćpani, nie wiem, dlaczego my tam poszliśmy w ogóle. Byliśmy gdzieś o 23:00, może 24:00 – opowiada Roman D., który wraz z Łukaszem C. miał ostatni widzieć żywego Piotra.

- To są takie nasze miejskie ćpuny, że tak powiem i człowiek się ich boi. Ja ich wtedy nie wpuściłam do domu, weszli, bo Piotrek się z nimi kolegował – twierdzi Amanda O.

- I to chyba jest rozwiązanie tej zagadki. Ci dwaj mężczyźni, a zwłaszcza jeden – Łukasz C. Ci mężczyźni na pewno wiedzą, co się z nim stało. Oni ostatni widzieli go żywego – dodaje Janusz Szostak z Magazynu Reporter.

Tej samej nocy w domu Amandy i jej matki pojawia się czterech mężczyzn. To mieszkańcy pobliskich Małomic. Razem z właścicielkami domu bawią się niemal do szóstej rano. Potem wychodzą. Razem z nimi wychodzi też Piotr. Chwilę później, chłopak… po prostu znika.

- Ja znam wersję, że to oni poszli za bratem, oni mają wersję, że to brat poszedł za nimi. Poszli w stronę Małomic – mówi Irmina Żołędziowska, siostra Piotra. Jej zdaniem 20-latek został zabity w pobliżu mieszczącego się w pobliżu zalewu, gdzie jest „pełno lasów, krzaków, więc ciało można ukryć bez żadnego wysiłku”.

Siostra Piotra twierdzi, że policja przez lata nie interesowała się jego zniknięciem.

- Nigdy policja nie wszczęła żadnych poszukiwań, żadnymi georadarami, kompletnie nic – akcentuje.

- Nikt nic nie zrobił. Nikt. To szary człowiek jest, tak jak my, to kogo to obchodzi. Dopiero po trzech latach byłem zawołany na policję. A one (Amanda i Edyta O.) za szybko przyjechały, go szukały. Bo godzina minęła, a one już na Małomicach były, że go szukają. Świadczy to, że one coś wiedzą. I to dużo. Oni go mieli dość, nie – ocenia Łukasz C.

- Amanda na początku od samego początku się wypierała, twierdząc że tam nikogo nie było, że ona spała, a Piotrek jak rano wyszedł, to poszedł sam. Jej matka mówiła to samo – zauważa Irmina Żołędziowska, siostra Piotra.

- Byłyśmy trochę zastraszone ze strony tych ludzi pewnych – mówi Amanda O. Dziś ona i jej matka w rozmowie z naszym reporterem zapewniają, że feralnej nocy w ich domu nie było żadnej imprezy. - Nie było kropli alkoholu wtedy! A oni byli u nas może około 10 – 15 minut – tłumaczą.

- Matka naćpana, córka naćpana, wszyscy naćpani w tym domu byli wówczas, Już sam mówię do tej matki: dobra, idziemy, bo nie ma co tutaj większej p… robić. I my poszliśmy dlatego – twierdzi z kolei Roman D.

- W trakcie niej dziewczyna Piotra zeznała, że faktycznie mogli tam być wówczas goście, mogło być spożywanie alkoholu, a ona może tego nie pamiętać, ponieważ w tym czasie faktycznie spała. Obudziła się nad ranem i zobaczyła, jak Piotr z tymi biesiadnikami wychodzi z domu. Biorąc pod uwagę, że ten dom, to nie jest jakaś szczególnie wielka budowla, to wydaje się, że powinny się wówczas (podczas imprezy) przynajmniej przebudzić – mówi Zbigniew Fąfera z Prokuratur Okręgowej w Zielonej Górze.

W 2016 roku, po trzech latach poszukiwań, śledztwo w sprawie Piotra wszczęła prokuratura. Jako hipotezę wiodącą przyjęto zabójstwo. Wszystkich uczestników imprezy przebadano wykrywaczem kłamstw. Rozpoczęły się też gorączkowe poszukiwania zwłok.

- Niby to były poszukiwania, ale my ciągle twierdziliśmy, że brat nie jest w wodzie, że brat jest zakopany – mówi Irmina Żołędziowska, siostra Piotra.

Reporter: Rafał Zalewski

rzalewski@polsat.com.pl

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX