Gminne obietnice… Bez dotacji za wymianę ogrzewania
W niewielkich Prochowicach na Dolnym Śląsku mieszkańcy jednego z bloków zachęceni programem czyste powietrze postanowili wymienić ogrzewanie węglowe na gazowe. Każda z rodzin zapłaciła za to po 12-13 tys. zł. Gmina obiecywała, że po wymianie instalacji lokatorzy odzyskają część pieniędzy z dotacji. Pieniędzy nie ma od 8 miesięcy.
Mieszkańcy bloku przy ul. ulicy Wrocławskiej w Prochowicach do lipca zeszłego roku ogrzewali się węglem. Jak sami przyznają w ten sposób mocno zanieczyszczali środowisko.
- Zimą nie można było prania na balkon wywiesić, nie można się było o barierki oprzeć, bo było tyle sadzy. Jak popadał śnieg to on za dwie godziny był czarny – wspomina Mariusz Grzesiuk.
- Nasza wspólnota to dosłownie zanieczyszczała Prochowice w 80 procentach – uważa Marzena Urban.
W zeszłym roku mieszkańcy zachęceni zapowiedziami programu "Czyste Powietrze" zdecydowali się na wymianę grzejników i piecyków na gazowe. Każda rodzina za nową instalację zapłaciła 12-13 tysięcy złotych, często biorąc z tego powodu pożyczkę.
Mieszkańcy twierdzą, że urzędnicy z Prochowic przekonywali, że wkrótce po zakończeniu wymiany instalacji otrzymają zwrot przynajmniej połowy poniesionych kosztów w ramach dotacji. Ale mimo że od tego czasu minęło prawie osiem miesięcy, pieniędzy nie ma.
- Przynajmniej liczyliśmy te 50 proc. czyli 6 tys. zł. To już dla nas jest naprawdę duży zastrzyk gotówki. Jestem na rencie, nie pracuję, a żona pracuje jako osoba niepełnosprawna na drugiej grupie, więc też za najniższą krajową. Jest nam naprawdę ciężko – przyznaje Mariusz Grzesiuk.
- W gminie powiedzieli, że Fundusz Ochrony Środowiska wycofał się z dotacji. Czyli okazały się nieważne, później wypełniliśmy kolejne, które wciąż leżą przede mną – mówi Kazimierz Żurawski.
Okazuje się, że niedługo po zakończeniu wymiany instalacji mieszkańcy mogli otrzymać zwrot połowy poniesionych kosztów. Gmina mogła pozyskać pieniądze z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska, który uruchomił w tym celu specjalny program.
- Do nas zgłosiły się 84 gminy, jeśli chodzi o pierwszą edycję tego programu, natomiast wzmiankowana gmina nie zgłosiła się w tym czasie. Teraz prowadzimy drugą edycję tego programu i również nie ma wniosku tej gminy. Program od początku był pożyczkowy: fundusz udostępniał środki w formie pożyczkowej, natomiast 50 procent tej pożyczki była umarzana - informuje Łukasz Kasztelowicz, prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu.
Dlaczego urząd gminy Prochowice do tej pory nie złożył odpowiednich wniosków o dotacje? Tego próbowaliśmy się dowiedzieć od pani burmistrz.
- To nie jest tak, że jest program i z każdego programu gmina może skorzystać. Ja muszę dostosować program, nasze działania do naszych możliwości. Być może mieszkańcom wydaje się to takie proste, ale nie jest. Urząd to nie jest piekarnia, to wymaga pracy – twierdzi Alicja Sielicka, burmistrz miasta i gminy Prochowice.
- Pracowałem w Środzie Śląskiej z kolegą. To sąsiednia gmina. W tym samym czasie przerabiał wszystko na gaz i po trzech tygodniach dostał dotację na konto. Złożył wniosek, przyszli, porobili zdjęcia i dotację dostał, a u nas do tej pory nie ma – komentuje czekający na dotację Mariusz Grzesiuk.
Pani burmistrz twierdzi, że szanse na dotacje nadal są, bo gmina zamierza złożyć wniosek o pieniądze z innego programu uruchomionego przez Urząd Marszałkowski. Nabór do tego programu trwa jednak od listopada zeszłego roku.
- Jeżeli do 19 kwietnia trwa składanie wniosków, a następnie ich ocena, więc pewnie pod koniec roku można liczyć na pieniądze z tego programu – informuje Julia Wach, rzecznik prasowy Dolnośląskiej Instytucji Pośredniczącej.
Mieszkańcy czują się oszukani, bo byli zachęcani do wymiany ogrzewania.
- Ja nikogo nie oszukałam, do niczego nie byli zachęcani. Zostali poproszeni o wyrażenie swoich potrzeb, wyrazili, bo trzeba mieć ogląd sytuacji. Wiem na podstawie ankiet, że 120 mieszkańców jest zainteresowanych dofinansowaniem do wymiany źródeł energii – mówi burmistrz Sielicka.
Reporterka: Tylko te ankiety były w lipcu.
Burmistrz: Nie szkodzi. Czy ja powiedziałam, że to natychmiast będzie?*
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk
pbak@polsat.com.pl